26.09.2015

Rozdział XIII

„[...] najlepszym dowodem prawdziwej wielkości człowieka jest przeświadczenie o własnej małości.”  - Arthur Conan Doyle
             Faith została wprowadzona do jednej z licznych komnat. Nadal wyczerpana bez protestu pozwoliła się wepchnąć do środka i cud sprawił, że nie runęła głową na kamienną podłogę.
            Wielkie łoże, które w tym momencie było dla niej zbawieniem, wręcz samo prosiło się aby się w nim położyć. Niestety gdy księżniczka rozpoczęła powłóczyć nogami w jego stronę drzwi do komnaty ponownie stanęły otworem. Z przestrachem obróciła się na pięcie, dostrzegając dwie służące wślizgujące się do środka. Wyglądały na wyraźnie wystraszone jak również na ich twarzach malował się cień współczucia. Poprawiając niegdyś białe fartuszki, stanęły przed Faith.
            — Pani — rzekła niższa, a obie ukłoniły się elegancko. W tym ruchu widać było wyraźną wprawę. — Zostałyśmy przysłane aby przygotować i pomóc ci w kąpieli.
            Księżniczka przyglądała im się ze zmieszaniem. Czuła się dziwnie będąc traktowaną w specjalny sposób. Wiedziała, że doprowadzenie jej do porządku jest kolejną chorą zabawą Morgana, a mimo to była częściowo wdzięczna tym dwóm kobietom. Wiedziała, że potrzebowała kąpieli, a przez wykończone ciało nie dałaby sobie sama rady.
            — Niech panienka... — chciała kontynuować lecz jej wyższa i szczuplejsza towarzyszka zgromiła ją wzrokiem. — Niech księżniczka — poprawiła się — usiądzie i poczeka, a my napełnimy kadź.
            Faith usiadła przy małej toaletce, której białe drewno aż raziło w oczy i kontrastowało z ciemną komnatą. W odbiciu owalnego lustra ujrzała twarz, która tylko częściowo przypominała jej własną. Oprócz brązowego koloru oczu oraz ciemnych włosów wyraźnie poplątanych, wyglądała jak wrak. Blada skóra była brudna, policzki zapadnięte a pod oczyma widniały wielkie, ciemne sińce.
            Jednak mimo okropnego wyglądu, dostrzegła w swoich oczach determinację, której nie czuła. Miała ochotę roześmiać się do rozpuku aby zaraz potem wypuścić z oczu strumienie łez. Pomyślała, że gdyby nie obecność służących to dawno by tak zrobiła.
            Po kilkunastu minutach obie kobiety sprawnymi ruchami pomogły jej się rozebrać i wejść do kadzi pełnej ciepłej, parującej wody. Księżniczka nie protestowała, a początkowe gorąco minęło równie szybko jak się pojawiło. Z ciałem ukrytym pod wodą, a głową opartą o brzeg drewnianej wanny pozwoliła aby zwinne dłonie służących rozpoczęły szorowanie jej zabrudzonego ciała. Nie odezwała się ani słowem nawet gdy poczuła, że jej skóra zostaje lekko raniona przez gęste i twarde szczotki, które skutecznie usuwały bród.
            Faith bała się. Bała się tego co ma się stać. Choć do Ether zaciągnięto ją siłą to po raz kolejny znalazła dla tego miejsca kącik w swoim sercu. Minął miesiąc od kiedy przekroczyła przez portal i czuła się winna, że nadal nic nie zrobiła. Już nie będzie miała szansy zrobić. Była ostatnią nadzieją dla Ether, dla każdego mieszkańca tej niegdyś pięknej krainy i nie mogła wyzbyć się poczucia winy. Czuła, że zawiodła. Wiedziała, że zawiodła.
            Pogrążona w myślach księżniczka przymknęła oczy. Służące, które skończyły ją oporządzać dolały do kadzi świeżej wody, po czym w ciszy rozpoczęły krzątaninę po komnacie.
            — Nie wiedziałam, że ona będzie taka młoda — odezwała się nagle jedna kobieta.
            — Ciszej Pearl — odparła jej towarzyszka, która wcześniej rozmawiała z Faith. — Księżniczka może nas słyszeć.
            — To wymęczone biedactwo na pewno śpi — odrzekła pewna swego Pearl. — Po za tym gdyby nas słyszała, to już by dała jakiś znak.
            — Tego nie wiesz — uparła się kobieta.
            — Gen, jak zwykle pełna ostrożności — rzekła Pearl choć jej głos częściowo zagłuszył szelest pościli, którą poprawiała.
            — Dzięki mojej roztropności — ucięła Gen — nadal żyjesz. Nie mogę zrozumieć po jaką cholerę skradałaś się do tego dziwadła...
            — Ile razy mam ci powtarzać, żebyś jej tak nie nazywała? — uniosła się Pearl, po czym dodała ciszej. — Ma na imię Odell i jest zwykłą kobietą.
            Do tego momentu księżniczka prawie wcale nie słuchała rozmawiających kobiet, wolała zatracić się w swoich myślach. Jednak na wzmiankę o Odell, ciężko jej było usiedzieć w miejscu z zamkniętymi oczyma. Ostatecznie wytrzymała, skupiając cała swoją uwagę na prowadzonej rozmowie.
            — Była kobietą, a stała się... tym czym jest.
            — Siedzi pod kluczem Bóg wie ile czasu, każdy by zwariował — Pearl starała się bronić Odell.
            — A ciebie najwyraźniej bardzo kusi aby do niej dołączyć! — syknęła Gen.
            — Obie wiemy, że tak by się nie stało...
            Gen mruknęła coś na potwierdzenie tych słów, po czym do komnaty wpadł świeży powiew powietrza. Faith domyśliła się, że któraś z kobiet musiała otworzyć okiennice. Powietrze było rześkie jak również zadziwiająco ciepłe.
            — Nie rozumiem po co ciągle do niej schodzisz. W końcu cię przyłapią...
            — Nikt mnie nie przyłapie —radośnie odparła Pearl. — Oprócz mnie nikt tam nie zagląda... No oprócz dni, w których przynoszą jej te resztki do jedzenia.
            — Swoją drogą... — Gen wyraźnie chciała zmienić temat. — Ciekawe dlaczego król po prostu jej nie zabił.
            — Już ci to tłumaczyłam.
            — To nie oznacza, że cokolwiek z tego zrozumiałam — odgryzła się Gen. — Chwyć ten koniec to rozłożymy to równomiernie — dodała.
            Kolejny szelest materiału.
            — Co jest niejasne w połączeniu między królem a biedną Odell?
            — Czy ty siebie słyszysz? Jakim połączeniu?
            — Ciszej — syknęła Pearl. — Magicznym połączeniu. Słyszałam jak wartownicy rozmawiali o tym z Tusem. Nie wiem co to może oznaczać, ale skoro dziewczyna ciągle  żyje..
            —A jak skończył Tus? Plotkując skracasz sobie życie... — w głosie Gen słychać było wyraźną reprymendę. — Skończ układać pościel, a ja przyniosę koce. Zapowiada się chłodna noc.
            Umysł księżniczki pracował na najwyższych obrotach. Analizowała to co właśnie usłyszała i coraz ciężej było jej udawać drzemkę przy kąpieli. Odell mówiąca jej o bezpieczeństwie, o swoim tatusiu, a teraz służąca sugerująca magiczne połączenie. Cokolwiek ich łączy musi być dla Morgana istotne, dzięki czemu Odell żyje i przez co jest więźniem.
            Kolejne minuty były jak urwany film. Faith dźwignęła się z wanny. Pearl widząc to, od razu podbiegła z ręcznikiem. Kobieta się nim okryła, a następnie chwyciła dłoń służącej sprawiając tym samym, że spoglądały sobie w oczy. U jednej widać było strach, u drugiej błysk pomysłu.
            — Pearl — powiedziała spokojnie Faith. — Słyszałam o czym mówiłaś...
            — Proszę, wybacz mi księżniczko! — niemal załkała.
            — Przestań — ucięła jej szybko. — Nic ci nie zrobię. Uspokój się! Jednak mam do ciebie prośbę.
            Księżniczka poczekała na potwierdzenie od Pearl, którym było kiwnięciem głową, po czym mówiła szybko ale wyraźnie starając się przekazać wszystko zanim pojawi się jej towarzyszka, Gen.
            — Chciałabym cię prosić żebyś wypuściła Odell z jej więzienia.
            — Co?
            — Byłaś u niej, widziałaś co się dzieje. — przełknęła ślinę. — Miałam pomóc wszystkim a nie pomogłam nikomu. Teraz, dzięki tobie mam szansę pomóc chociaż jej. Zrobisz to dla mnie?
            Pearl wyraźnie zaniemówiła, z kolei księżniczkę złapała lekka zadyszka.
            — Nie dam rady. — Odparła służąca ze wzrokiem wbitym w swoje stopy. — Jeśli ją wypuszczę od razu to zauważą, a mnie zabiją.
            — Nie jeśli wszyscy będą na weselu, a podejrzewam, że Morgan planuje zrobić z tego wielkie przyjęcie.
            — Nie myli się księżniczka — wpadła jej w słowo Pearl. — Polana przy zamku zostanie zapełniona po brzegi, gdyż król oficjalnie zaprosił na uroczystość, każdego w królestwie.
            — Tym bardziej masz wielkie szanse! Proszę, pomóż mi uratować Odell. Wolność - chociaż tyle możemy jej podarować...
            — Księżniczko, ja nie wiem czy będę...
            Pearl  nie dokończyła gdyż do komnaty wróciła Gen z naręczem pledów. Widząc, że księżniczka opuściła kadź, czym prędzej pognała zmieszaną Pearl po więcej ręczników. Sama zaś podała jej koszulę nocną, a następnie pokierowała w stronę toaletki aby zabrać się za doprowadzanie włosów księżniczki do porządku.
            Księżniczka sądziła, że mimo zmęczenia, zdenerwowanie jutrzejszą ceremonią nie pozwoli jej zasnąć. Była w ogromnym błędzie. Przespała całą noc i następne pół dnia. Tak więc gdy wybudziła się z głębokiego snu słońce zaczęło kierować się ku zachodowi.
            Pearl i Gen pojawiły się w jej komnacie ponownie, niosąc piękną białą suknię, której dół ciągnął się po ziemi. Długie rękawy oraz golf z dekoltem uszyte były z drobnej koronki w kwiecisty wzór, z kolei od pasa w dół materiał schodził falami. Do kompletu w dłoniach Pearl trzymała białe buciki. Kobieta nie odezwała się ani słowem o ich wczorajszej rozmowie, lecz księżniczka w duchu wierzyła, że ta postąpi właściwie.
            Ubrana w suknię Faith nie mogła uspokoić drżenia rąk jak i szaleńczego bicia serca. Gdy została wyprowadzona z komnaty zachodzące słońce ukryło się za chmurami. Dwójka rycerzy, którzy zostali przedzieleni do eskorty patrzyli na nią niewzruszenie. Powoli poprowadzili kobietę przez kręte korytarze aż opuścili zamek kierując się na wielki, zielony teren zaraz przy zamku. Znaleźli się tam wszyscy rycerze i służba krążąca pomiędzy z tacami pełnymi trunków. Faith zdezorientowana rozgląda się dookoła aby w końcu dostrzec wielki głaz, który wygląda jakby został przecięty na pół. Obok niego stał Morgan, ubrany w białą szatę. Wpatrywał się w nią pewnie, a szyderczy uśmiech nie opuszczał jego twarzy.
            Faith przełknęła ślinę zmuszając zawartość żołądka do pozostania na swoim miejscu. Pchnięta przez rycerzy rozpoczęła swój ostatni marsz, prosto w ramiona Morgana Krwawego.

Wybaczcie za długość rozdziału, ale gdybym ciągnęła dalej to byłby zdecydowanie za długi i monotonny. W miarę możliwości podzieliłam całość do końca i wychodzi mi 16 rozdziałów + epilog. Wszystko mam już zaplanowane i już rozpoczęłam pisanie XIV. Tak więc niewiele zostało do końca historii Faith.
Czy w podejrzewacie jaki będzie koniec tego opowiadania? Chętnie zobaczę i porównam czy to co zaplanowałam zgadza się z którąś z waszych teorii, bądź czy jej dorównuje. :)
Pozdrawiam! ;*

9 komentarzy:

  1. Myślałam, że Faith dowie się, o co dokładnie chodzi z tym powiązaniem między Morganem a jego córką. Ale to, że dowiedziała się chociaż o istnieniu jakiegokolwiek połączenia, sprawia, że pojawia się szansa na szczęśliwe zakończenie. Pisałam już pod poprzednim rozdziałem, jaką mam teorię odnośnie zakończenia tej historii, ale teraz uległa ona zmianie. To znaczy wydaje mi się, że Faith może wcale nie zabić Odell, za to ta może zabić się sama, kiedy wypuszczą ją z więzienia, w końcu nie jest zdrowa psychicznie. Ewentualnie ktoś w ramach zemsty na Krwawym Królu może się tym zająć. No a wtedy już podobnie, jak zakładałam - Morgan umrze, Logan przestanie być pod jego wpływem, Faith zostanie królową i wszystko będzie dobrze. Jestem zwolenniczką dobrych zakończeń (przynajmniej w historiach, które czytam, niekoniecznie tak samo jest w przypadku tych, które sama piszę), dlatego wierzę, że również tutaj będzie happy end.

    Pozdrawiam
    teorainn
    smiertelny-pocalunek

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ponownie! Jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział, to nie wytrzymałam i musiałam przeczytać (pomińmy fakt, że czytałam o pierwszej w nocy xD)
    czyli przygotowania do ślubu idą pełną parą, co więcej, nadszedł już sam dzień ceremonii. Ja tak bardzo współczuję Faith. Ona się na to nie pisała, chciała uciec jak najdalej, a teraz sprowadzili ja w sam środek burzy i żądają, żeby ich wszystkich uratowała, kiedy ona sama sobie nie umie pomóc. Znaczy... Nie wątpię, że prędzej czy później uda jej się jakoś wyjść z tej opresji, bo przecież musi i boję się, że to będzie miało związek ze śmiercią biednej Odell. Bo pokonanie Morgana jest niemal niemożliwe, bo on ma tak potężną moc, że pewnie nikomu nie pozwoliłby zbliżyć się do siebie na tyle. Ale biedna Odell jest niemal bezbronna, a jeśli ludzie przypadkowo dowiedzieliby się o jej magicznym połączeniu z ojcem, to myślę, że nie mieliby skrupułów, żeby się jej pozbyć.
    Nie wiem tylko, w czym ma pomóc jej uwolnienie. I nie jestem pewna, czy to ma być dla niej pomoc, czy Faith obmyśliła jakiś większy plan...
    Czekam na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, wybacz, że skomentowałam tylko ten rozdział, ale uznałam, że tak będzie szybciej. Akcja zaczęła nieźle pędzić, już ledwo ogarniam co się dzieje. Wracając do poprzedniego rozdziału, historia o Odell naprawdę dużo nam wyjaśniła. Chcę dowiedzieć się więcej o jej teraźniejszej sytuacji i mam nadzieję, że jej uwolnienie przebiegnie pomyślnie. Jestem też bardzo ciekawa co stanie się na tym ślubie. Z doświadczenia wiem, że takie imprezy nie są spokojne i dużo się na nich dzieje. Komentarz pewnie wyjdzie mi krótki, wybacz. :/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, strasznie szybko dodajesz te rozdziały! A nie tak dawno czytałam przecież kolejny a tu już następny ;) miałam odrobić matmę ale stwierdziłam, że może poczekać tych parę minut.
    Kurcze, jestem niezmiernie ciekawa, jak odbywa się u nich ceremonia zaślubin! ;) jestem urodzona romanyczką więc uwielbiam takie rzeczy, nawet jeśli panna młoda ma później zginąć z rąk pana młodego.
    Faith dowiedziala sie o jakimś tam połączeniu między Morganem a Odell, co wystarczyło jej do tego, żeby uspokoić jej ciekawość? Mam nadzieje ze nie uspokoić to jej czujności ;)
    Mimo, że służki działały tylko dlatego, że kazał im Morgan, to i tak aż się cieplej na sercu zrobiło, kiedy przeczytałam o tym, jak ja traktowały. Jak prawdziwa księżniczkę :)
    a ja coś przeczuwam, że Logan może coś namieszać. Może przełamie czar podczas ceremonii? :D sama nie wiem, jak to się może dalej potoczyć, ale cośz Loganem bbyć musi! :D
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    Zuza ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę uwierzyć, że tak mało zostało do końca... I szczerze powiem, że teraz nie mam bladego pojęcia jak możesz to zakończyć. Gdy przeczytałam początek tej rozmowy to byłam przekonana, że Faith zapragnie zabić Odell i w ten sposób wyzwolić świat od tyranii Morgana. Teraz nie mam pojęcia, co siedzi w jej głowie i czy naprawdę chodzi tylko o to, by Odell odzyskała wolność. Mam wrażenie, że nie kryje się za tym nic więcej i to mnie martwi. Dlaczego? Bo niby to fajne, że chce uratować tę dziewczynę, ale z drugiej myślę, że bardziej przysłużyłaby się światu, gdyby ją zabiła. To brzmi strasznie, ale ona i tak jest psychiczna, nie wie co się dzieje w okół niej. A ta jedna śmierć może uratować tysiące istnień. Moim zdaniem warto... Cóż z tego, że ona ucieknie i będzie wolna? Po takim czasie siedzenia w zamknięciu i tak nie będzie potrafiła żyć w normalnym świecie. Powiem ci, że jestem bardzo ciekawa co wymyśliłaś;D Bo takiego biegu wydarzeń się nie spodziewałam! Pozdrawiam i czekam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Brrr, przesiadywanie w lochu, to z pewnością wyniszczające doświadczenie. Faith wygląda okropnie, więc w sumie dobrze sie składa, ze Morgan przysłał te dwie kobiety. Nawet jeśli kąpiel i chwila odpoczynku, to cisza przed burzą, to jednak zawsze coś.
    Miałam nadzieję, że księżniczka dowie się całej prawdy od Pearl. Szkoda, że służąca nie miała większego zakresu informacji, to zawsze więcej niż nic, prawda?
    Mam nadzieję, że Pearl wywiąże się z obietnicy i uwolni Odell, ale co wymyśliłaś dalej? Tego nie potrafię przewidzieć i dlatego jestem mocno zaintrygowana, jak poprowadzisz ten wątek. Odell już i tak jest skazana. Czy tu, czy za kratami, nie czeka jej nic prócz jej własnego szaleństwa. Może tak byłoby dla niej lepiej? Odejść i tym samym uśmiercić Morgana Krwawego? Brzmi straszni i zupełnie nieetycznie, ale czasem trzeba poświęcić jedną ofiarę by uratować więcej istnień...
    Składam ochy i achy za pomysłowość, życzę morza weny i oczywiście pozdrawiam :*
    Szkoda, że było krótko :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, przeczytałam tylko ten rozdział, więc jestem trochę... wyrwana z kontekstu, delikatnie mówiąc. XD Ale fabuła jest bardzo intrygująca, a co najważniejsze, oryginalna. Akcja umiejscowiona jest na jakimś zamku, jak przypuszczam. Nietypowo, ale to nadaje opowiadaniu swoisty klimat. Podoba mi się. Rozmowa tych kobiet była dla mnie, jak łatwo się domyślić, wielką zagadką. Wygląda na to, że w życiu Faith dużo się dzieje.
    Hm, patrząc na mój komentarz, stwierdzam, że jest on mega dziwny, ale tak to jest, jak czyta się tylko jeden rozdział opowiadania, gdzie akcja jest już rozkręcona. Chciałabym przeczytać całą twoją historię, ale niestety brak mi na to wolnego czasu, ale jeśli zaczniesz pisać coś nowego, daj mi znać, a na pewno zajrzę! ♥
    Pozdrawiam i życzę masę weny!
    W spamowniku zostawiłam link do siebie. byłoby mi bardzo miło, gdybyś zajrzała. Z góry dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko a jeśli ona naprawdę umrze i nie uratuje krainy? : O Ta myśl mnie przeraża i to poważnie. Jakoś tak czuję w kościach, że ktoś na pewno umrze. Nie ma innej możliwości. To Morgan Krwawy, Krwawy bo zabija. Tak poza tym to na weselu brakowało jedynie ciał tych wszystkich zabitych biedaków xd Jakoś tak przeszło mi przez głowę, że może będzie chciał jeszcze bardziej ją nastraszyć, czy coś takiego.
    Czy on ma zamiar zabić ją tuż po złożeniu przysięgi?! Ten złamany kamień nie kojarzy mi się najlepiej :c Mam jakąś ukrytą nadzieję, że Logan skoczy do gardła Morganowi, a w tym czasie Odell skręci sobie kark na schodach xd Może to trochę brutalne no ale... xd
    Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Przeraża mnie fakt śmierci głównej bohaterki :c Oby tak się nie stało! Lubię Faith i będę płakać jeśli ona umrze ;-;
    Czekam na następny :* Jeszcze raz przepraszam, za moją nieobecność :c
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje mi się, że król powinien mieć przy sobie kogoś kogo dobrze traktuje, bo jeśli dla wszystkich jest taki okropny, to nie byłby królem, bo w końcu by się zbuntowali przeciw niemu, nie pracowali dla niego, itd. Przecież nawet politycy co mają w dupie szarych ludzi, są dobrzy dla swoich sprzymierzeńców, sekretarzy, itd, i dają premie zawsze swoim. W tym przypadku świat się aż tak bardzo nie zmienił. Rozumiałabym więc gdyby król miał w dupie biednych rolników, służące, itd, ale dla żołnierzy, doradców, itd powinien być taki... spoko i w porządku, by mieć w nich sprzymierzeńców. Jeden zły człowiek nie może rządzić tysiącami w pojedynkę, bo nawet jeśli byłby herosem, to nie dałby rady.

    A więc Faith dowiedziała się o połączeniu. Ciekawe co teraz zrobi? Ja bym na jej miejscu zabiła Odell, bo ta dziewczyna to i tak już wrak i jej psychiki nie da się już naprostować, więc najwięcej pożytku jej życie będzie miało, gdy się zakończy, wtedy byłby sens.

    Dlaczego ostatni marsz? Potem, po tym ślubie to już będą ją rozumiem nosić, czy od razu ją przy ołtarzu zabije? Może lepiej "ostatni samotny marsz", bo potem to już będzie maszerowała wraz z mężem, bo u jego boku?

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie jak podmuch wiatru dla ptaka, pozwala mi się wzbijać wyżej!