16.05.2015

Rozdział V


Nic na świecie nie zdarza się przez przypadek.
- Paulo Coelho
            Wszystko to było tak nierealne, a jednocześnie tak przyjemne, że Faith zaczęła powątpiewać w samą siebie. Z każdą minutą przy wielkim ognisku nie wątpiła czy da radę stąd zniknąć tak szybko jak zakładała, lecz czy będzie chciała to zrobić.
            Petra okazała się kobietą w średnim wieku. Była lekko przy kości, a czubek jej głowy sięgał nie wyżej niż broda dziewczyny. Oprócz wyraźnie spranej sukni, miała na sobie fartuch w kolorowe, kwieciste wzory. Stała ona przy ognisku i kręciła wielkim pokrętłem, dzięki czemu dzik opiekał się równomiernie nad spokojnym ogniem. Petra był pierwszą osobą z obozu jaką Faith zobaczyła i od razu wywarła na niej ogromne wrażenie. Dziewczyna czuła respekt wobec tej kobiety, choć nie zdążyła zamienić z nią słowa. Jej pełna powagi twarz oraz pewna siebie postawa mówiły same za siebie.
            — Petra, przedstawiam ci księżniczkę Faith — zagaił Strażnik, wprowadzając dziewczynę w krąg światła. — Petra jest naszą gospodynią.
Kobieta obrzuciła Faith długim, oceniającym spojrzeniem.
            — Miło jest w końcu cię poznać — odparła szczerze. Jej głos był tak delikatny i kruchy, że przez chwilę Faith sądziła, że te słowa nie wyszły z jej ust. Zupełnie jakby głos nie pasował do jej ciała. — Zajmijcie miejsce, za pięć minut podam kolację.
            Dziewczyna wraz z Renardem usiedli na wielkim kamieniu. Dopiero teraz Faith dostrzegła, że Logan się od nich oddalił. Lekko ją to zaniepokoiło, w końcu tylko jego znała. Jednak spokój jak dało się odczuwać od Strażnika zaczął na nią działać.
            — Dlaczego mnie potrzebujecie? — Głos Faith był ledwo słyszalnym szeptem. Gula w jej gardle pojawiła się niespodziewanie przez co reszta słów była mniej niewyraźna. — Tak naprawdę.
            — Gdy obalimy Krwawego Króla, będziesz musiała zająć miejsce na tronie. Tylko ty możesz to zrobić. Nikt nie podważy rozkazów prawowitego dziedzica — przy ostatnim zdaniu głos Renarda lekko się załamał.
            — Kim jest ten cały król? Logan powiedział mi, że wuj nie żyje ale... — urwane zdanie, jak i niedokończona  jego część zawisły w powietrzu. — Czy Edwin... — Kobieta nie mogła dokończyć. Wypowiedzenie imienia syna jej wuja było porównywalne do zjedzenia dużego kalibru latającego insekta. To imię wywoływało w niej wszystkie emocje jak starała się ukrywać. Dla niej ten człowiek jest mordercą, osobą, która zniszczyła jej całe życie.
            — Nikt go nie widział od śmierci twego wuja — odparł prędko Renard. Przyglądał się uważnie mienie dziewczyny, podejrzewał, że powrót do tych wspomnień może być dla niej ciężki. — Poza tym król, przed swoją śmiercią, zdążył mu odebrać prawo do dziedziczenia tronu.
            Faith nie wiedziała, czy powinna się cieszyć, że Edwina tu nie ma, czy raczej niepokoić. Choć miała ogromną nadzieję, że jego zgniłe zwłoki leżą w jakiejś płytkiej dziurze, przeczucie mówiło jej coś innego. Pamiętała dobrze, że jej kuzyn jest próżnym osobnikiem, który przebiegłością dorównuje szczurowi. Żeruje na niewinnych i uchodzi mu na sucho.
            — A Krwawy Król?
            — To najeźdźca — westchnął. — Kilka lat temu zaczął podbijać okoliczne wioski, a z czasem je rujnował. Kradł, mordował i ostatecznie niszczył wszystko co stało mu na drodze. — Głos Renarda stał się chłodny, jego intensywnie fioletowe oczy wpatrywały się w ognisko. — Ostatni król Ether, twój wuj, nie przejmował się tymi barbarzyńskimi najazdami. Pochłonięty hazardem czuł się bezpiecznie w zamku, ukrytym za grubym murem, dodatkowo pilnowanym przez uzbrojoną armię.
Strażnik Czasu zamilkł na chwilę. Miał nieodgadniony wyraz twarzy.
            — Nikt nie wie jak mu się to udało, ale Krwawy Król przeniknął do zamku. Aby wszyscy poznali jego siłę i brak skrupułów, niemal natychmiast wyprowadził twego wuja na plac i osobiście pozbawił go głowy.
            Faith czuła jak głód jej mija, a na to miejsce wstępują mdłości. Jednocześnie chciała i nie chciała aby Renard kontynuował. 
            — Niestety to było dla niego za mało. Na oczach wszystkich zebranych siłą: kobiet, dzieci, zwykłych chłopów, nabił głowę króla na drewnianą włócznię, którą pozostawił na środku placu po dziś dzień. — Mężczyzna przetarł ręką po siwej brodzie. — Uważał, że to będzie przypomnienie dla wszystkich, którzy postanowią mu się sprzeciwić. Jednak poza pojedynczymi osobami nikt nawet nie próbował. Krwawy Król zdążył zebrać pokaźnych rozmiarów armię, do której z własnej woli dołączyła część, mniej wiernych i honorowych, rycerzy twego wuja. Od tamtego czasu zajmuje on zamek i nadal terroryzuje ludność. Tych, którzy sprzeciwiają się jego despotycznej władzy, wysyła do pracy w głębinach kopalni gdzie giną po miesiącu, bądź od razu skazuje ich na śmierć.
            Kobieta z nieświadomie otwartą buzią przyglądała się przygnębionemu profilowi Strażnika. Próbowała przyjąć przekazane informacje, lecz te okazały się być tak drastyczne, że sprawiało jej to trudność. Gdy Logan zmusił ją do powrotu do Ether, nigdy nie pomyślałaby, że zastanie tutaj taką masakrę. Jej niegdyś dom został opanowany przez tyrana, który niszczył wszystko i wszystkich na swojej drodze. Opowieść Renarda wprawiła ją w osłupienie i przerażenie zarazem.
            — Dlaczego nazywasz go Krwawym Królem? Czy on nie ma imienia?
            — Z przyzwyczajenia, księżniczko — westchnął starzec ze smutną miną. — Gdy objął władzę przedstawił się jako Morgan Krwawy, lecz zażądał aby nazywać go wyłącznie Krwawym Królem. Zanim uciekłem z zamku, widziałem co robił z ludźmi, którzy choćby ze strachu wypowiedzieli jego tytuł w niepoprawny sposób. Uwierz mi, że wtedy śmierć była dla nich błogosławieniem.
            Faith chciała dowiedzieć się więcej o jego pobycie w zamku, lecz zdążyła zauważyć kątem oka kilka cieni, które zaczęły zbliżać się do ogniska. Petra ogromną maczetą ucinała kawałki mięsa z dzika i razem z kawałkiem chleba, podawała go ludziom ustawiającym się w kolejce.
            Przez cały czas dziewczyna czuła na sobie ciekawskie spojrzenia. Wiedziała, że wszyscy tu wiedzieli kim jest, jak również czuła ciężar ze względu na to czego od niej oczekują. Obozowiczów nie było więcej niż trzydziestu, wliczając w to piątkę dzieci w wieku od około czterech do dziesięciu lat oraz jedno niemowlę. Na oko widać było, że kobiet jest więcej od mężczyzn.
            Wszyscy wyglądali na zmęczonych i zmarnowanych. Podobnie jak Petry, ich ubrania również miały sprane kolory i poprzecierany materiał, mówiący jak wiele jego właściciel przeszedł.
            Gdy każdy dostał swoją porcję, miejsca wokół ogniska i kawałek dalej zostały pozajmowane. Wszyscy w ciszy zajadali się dziczyzną. Napięcie, które rosło z minuty na minutę było przytłaczające dla Faith, która była obserwowana niczym obiekt eksperymentu.
            Wraz z końcem kolacji, szepty zaczęły się wzmagać. Renard najwyraźniej zrozumiał, że już czas coś powiedzieć, ponieważ wstał, otrzepując szaty i przybliżył się do ogniska. Faith ze wzrokiem wbitym we własne stopy, nie ruszyła się nawet o milimetr. Przypominała wyrytą w skale rzeźbę.
            — Moi drodzy — Strażnik rozejrzał się dookoła ogniska. — Dzisiejszy dzień jest pierwszym dniem, który zapoczątkuje nasze odrodzenie. Księżniczka Faith, nasza nadzieja, została odnaleziona. — Zrobił przerwę aby wszyscy zrozumieli jego słowa. — Z jej pomocą odbijemy nasz dom.
            Na te słowa, w gardle kobiety pojawiła się gula. Zaczynała też czuć mdłości i była niemal pewna, że jest blada jak ściana. Presja była nie do zniesienia i poczucie ogromnego obowiązku jaki został jej z góry zarzucony, zaczynały przejmować nad nią kontrolę. Nie rozumiała ani słowa z doniosłej przemowy Renarda. W uszach słyszała jedynie szum spowodowany szybkim przepływem krwi. Chciała się odezwać, odejść od światła ale było już za późno i dopadł ją mrok.
            Bezwładne ciało Faith zaczęło przechylać się na bok i nieuchronnie zbliżać się do ziemi. W tym samym momencie, gdy końce jej kasztanowych włosów dotknęły podłoża, silne ręce chwyciły ją za ramiona chroniąc od upadku.
            Najpierw był pisk przerażenia, następnie głos mówił za głosem.
— Co się dzieje?
— Kto nas ochroni?!
— Co z nią?
— Nie żyje! Ona nie żyje?
— Ktoś ją otruł!
— On wie! Już po nas...
            Część osób zerwała się na równe nogi, inni się nie ruszyli wybałuszając oczy.
— CISZA — Strażnik Czasu krzyknął i wydawać by się mogło, że zarówno ziemia i niebo zadrżało. Nikt nie odważył się odezwać.
            Renard szybkim krokiem podszedł do Logana, który przytrzymywał nieprzytomną kobietę. Panująca cisza pozwalała usłyszeć wyraźny trzepot czarnej szaty, gdy mężczyzna się poruszał.
— Zemdlała — rzucił Logan, kładąc delikatnie głowę Faith na swoim ramieniu.
— To moja wina — westchnął Strażnik i potarł ręką brodę. — Za wiele informacji na raz. — Przyłożył dłoń do jej czoła. — Zanieś ją do namiotu, nie ma sensu jej wybudzać. Sen na pewno jej się przyda.
            Logan sprawnym ruchem uniósł bezbronne ciało księżniczki. Gdy jej głowa spoczęła oparta o jego pierś poczuł się dziwnie mrowienie w dłoniach, jednak owe uczucie niemal natychmiast zniknęło. Ogarnął go dziwny, nieprzenikniony spokój.
            Gdy przechodził koło obozowiczów, każdy ustępował mu z drogi. Nie dlatego, że niósł Faith - wybawcę. Wszyscy, od zawsze okrążali go z daleka. Choć walczył wiernie po ich stronie od dnia, w którym Krwawy Król dostał się zamku, nikt nie potrafił mu zaufać i wybaczyć. Dla tych ludzi był zwykłym rozbójnikiem, który nie ma honoru. Człowiekiem, który służył potworowi, przez którego ludność w Ether została zdziesiątkowana. Nikt nie chciał pamiętać, że to on uratował ostatniego z dziesięciu Strażników Czasu, ponieważ nikt nie chciał mu nic zawdzięczać. Jedyną osobą, która pokłada zaufanie w Loganie jest Renard.
            Logan dołączył do ludzi Morgana wyłączenie dla zysków płynących ze służby. Jak wielu innych, został zwabiony wysoką ilością złota. Jednak nigdy nie popierał jego poglądów. Gdy ten zaczął planować atak na królestwo, Logan chciał odejść. Niestety Morgan miał wobec niego inne plany. Wykorzystując swoje umiejętności zaczął go kontrolować, w wyniku czego mężczyzna był zmuszony do robienia rzeczy, do których nigdy by się nie posunął. Dopiero, gdy podbił zamek, jego czujność osłabła i Logan resztkami sił zdołał uciec. Wspomnienia rzeczy, które robił, a nad którymi nie miał kontroli miały pozostać przy nim do ostatnich dni. Okrutna rzeź, rabunki, morderstwa. Był jak lalka, za której sznurki pociągał Morgan Krwawy.
            Namiot Faith znajdował się na poboczu, ale jednocześnie był najbardziej ukryty i chroniony. Wewnątrz, na ziemi leżało kilka koców służących za łóżko. Logan wszedł do środka, ciesząc się, że namiot jaki rozstawiali pozwalał stać mu niemal w pozycji wyprostowanej. Klękając na jednym kolanie, z wielką ostrożnością ułożył ciało kobiety na legowisku. Ze zdziwieniem zauważył, że pięść dziewczyny bezwiednie owinęła się wokół rąbka jego koszuli. Zaskoczyła go siła uścisku, który zmuszony był przerwać, a gdy tak się stało jej dłoń, nadal zwinięta w pięść, powędrowała w kierunku brzucha i dziewczyna spała zwinięta w kłębek. Gdy mężczyzna zakrywał ją jedynym wolnym kocem, zachodził w głowę jak ona może ich wszystkich ocalić. Sama nie wygra z armią, a nawet z wszystkimi obozowiczami nie dadzą rady. Śpiąc, była spokojna i zrelaksowana przez co wyglądała bardziej bezbronnie. Logan jeszcze przez chwilę przyglądał się jej bladej twarzy, która kontrastowała z ciemnymi włosami rozlanymi wokół głowy. Opuszczając namiot dosłyszał jak wzięła głęboki wdech, a następnie wypuściła powietrze z lekkim westchnieniem.
            Ta dziewczyna, na swój sposób, zaczęła go intrygować. Lecz pomimo tego zaciekawienia, nie wierzył w jej zbawienną rolę.

            Nigdy ich nie ocalisz! Satysfakcja w głosie była niemal namacalna. Te słowa zostały w pamięci Faith gdy przebudziła następnego dnia, jak również dzień później, dwa dni później, a  następnie tydzień. Okazało się, że wszyscy postanowili jej dać święty spokój i dopóki nie opuszczała bezpiecznego terenu obozu, mogła robić co chciała. Tak więc na zmianę siedziała w swoim namiocie lub na zewnątrz. Z nikim nie rozmawiała, ponieważ wszyscy bali się do niej odezwać. Strażnik Czasu, który pojawiał się w obozie raz na dzień pytał tylko o jej samopoczucie. A Faith czuła, że sen był coraz bardziej realny, przygnębiający i ważny.
            Musiała z kimś porozmawiać, wylać z siebie emocje. Jedyna osobą, która przyszła jej do głowy była Sophie. „Sophie, która na pewno zachodzi w głowę, dlaczego jej współlokatorka nie daje znaku życia od kilkunastu dni.” Zanim komórka, którą miała w kieszeni, się rozładowała i Faith ze złości rzuciła nią o skałę, zdążyła jedynie zobaczyć, że ma ponad dwadzieścia wiadomości tekstowych i jeszcze więcej nieodebranych połączeń.
            Kobieta podejrzewała, że Sophie już dawno wezwała policję lub kogokolwiek się dało, zgłaszając jej nieobecność i swoje obawy. Niestety interwencja policji ujawni, że Faith Gran nie istnieje. Tak więc, nie będzie mogła już nigdy wrócić do domu. Jeśli w ogóle byłoby jej to dane, zważywszy na rolę jaką ma tu do odegrania oraz przewagę liczebną wroga.
            Jednego dnia, który początkowo zapowiadał się monotonnie jak poprzednie, Faith usłyszała przerażone, stłumione głosy. Z ciekawości opuściła namiot i podeszła do zbiorowiska. Na początku nikt nie zwrócił na nią uwagi, lecz gdy ludzie ją dostrzegli to schodzili jej z drogi. Na ich twarzach malowało się coś na znak szacunku, ciekawości i lęku. Kobieta zdążyła się już do tego przyzwyczaić.
            Na ziemi leżał mężczyzna, którego wcześniej tutaj nie dostrzegła. Był ubrany w czarne spodnie i brązowy bezrękawnik, w którym ziała wielka dziura. Brzuch mężczyzny był rozcięty i Faith zrozumiała, że ten nie leży na kocu, jak początkowo sądziła, a w kałuży własnej krwi. Widząc obszarpaną ranę zrobiło jej się niedobrze, ale siłą woli hamowała wymioty.
            — Prosse — ktoś złapał ją za rękę. Spojrzała na twarz małego, może czteroletniego chłopca. Z jego dużych brązowych oczu ciekły stróżki łez, a nos i policzki miał zaróżowione.
            — Pomus mojemu tatussiowi — załkał, a jego ciałem wstrząsnął dreszcz. — Wylec go...
            Chciała zapytać się w jaki sposób miałaby to zrobić, gdy na przód wystąpiła Petra z naręczem czystych szmatek.
            — Użyj magii — poleciła z twardą miną. — Chociaż trochę, a dalej go załatam. Renarda teraz nie ma, nie wiem czy Rass wytrzyma do czasu, aż się pojawi.
            Momentalnie serce Faith pękło.
            — Nie mam magii — szepnęła przerażona. — Nie mogę... Nie mam. Ja...
Mówiąc patrzała na konającego w spazmach mężczyznę, który łapczywie łapał powietrze.
            — Ale to mój tatussss — jęknął z rozpaczą chłopiec i szarpnął Faith za rękę. — Mój tatus! Pomus mu — jego małe palce były niczym imadło. — Prose!!
            — Nie umiem — chciała aby ją puścił. Nie mogła patrzeć na dziecko, które w nią wierzyło, a ona je zawiodła. — Proszę, ja nie mogę...
            Faith była na granicy rozpaczy. Petra jednak nie czekała na nic więcej z jej strony. Natychmiast zajęła się opatrywaniem rany i wykrzykiwaniem rzeczy, które trzeba jej było dostarczyć. Gdy ludzie zrozumieli co się dzieję zaczęli krzątać się w poszukiwaniu liści, kwiatów, wrzącej wody, nektarów oraz innych różności, których potrzebowała.
            Księżniczka zaczęła się wycofywać, czuła się otumaniona i zesztywniała. Zrozumiała smutną prawdę, że oni wszyscy wierzyli, że dzięki jej magii, nie tylko pochodzeniu, uda im się odzyskać Ether. Lecz ona nie miała magii, tak samo jak nie mogła ocalić Rassa. Nie patrzała dokąd idzie. Po prostu szła wzdłuż koryta rzeki, dopóki Logan nie zagrodził jej drogi.
            Mężczyzna niemal czuł smutek emanujący od księżniczki. Mimo wszystko miał zamiar odprowadzić ją z powrotem do obozu. Byli ponad dziesięć metrów poza bezpieczną strefą. Zanim jednak zdążył wykonać jakiś ruch lub się odezwać, Faith jednym susem pokonała dzieląca ich odległość i wtuliła się w jego pierś. Jak dziecko szukające pocieszenia.
            Przez ciało Logana przeszło lekkie mrowienie i po chwili był już tylko spokój. Podobną rzecz czuł ostatnim razem, gdy dotknął Faith i zaczęło go to zastanawiać.
            Powoli jakby bał się, że kobieta oparta o niego jest zrobiona z porcelany, położył swoje dłonie na jej plecach, odwzajemniając uścisk. Był pewny, że  zanim ukryła twarz w jego koszulce, dostrzegł łzę, która spływając po jej policzku odbiła blask słońca.

Posłowie: Nie wiem jak wam, ale mi się rozdział podoba. Trochę się wyjaśniło, trochę zagmatwało - jakaś równowaga musi być. :)
Dodatkowo powiem Wam, że zaplanowałam na to opowiadanie 10 rozdziałów(+/- 2). Moim celem nigdy nie było pisanie powieści, nie wiadomo jak długiej. Wydaje mi się, że te 10 rozdziałów będzie idealnie odzwierciedlać historię jaką chcę przekazać. :)
Dziękuję za uwagę, pozdrawiam! ;*

16 komentarzy:

  1. :3
    YaY!!! Jakie to było epickie *.*
    Zwłaszcza ta końcówka! Boziu...! It's do romatic ^•^
    A teraz od romantyzmu do rzeczy ;)
    Biedny Logan :( najpierw na usługach KK a teraz ludzie się od niego odsuwają... Rozumiem już dlaczego ma taki charakter i jest tak małomówny. Miał i ma naprawdę ciężko. Ale sądzę, że dzięki Faith się nieco otworzy :) przynajmniej dla niej (ciekawi mnie kiedy uświadomią SB uczucia i je wyznają ~^•^~ ).
    Nie wiem czy mi się wydaje, ale sądzę, że Strażnik Czasu jest dla Logana być może trochę jak ojciec. Jedyny mu ufa, wierzy w niego. No i Faith też ;)
    Bardzo podobał mi się ten rozdział :) chyba najbardziej ze wszystkich ;)
    CHCE NASTĘPNY!!!!!!!!!!!!!!! :D

    Pozdrawiam i dużo weny życzę ^^
    fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się niedługo wyjaśni, w końcu zostało jeszcze 5(+\-2)rozdziały do końca :)

      Usuń
  2. Hey, hey :) Troche szkoda, że planujesz aby to opowiadanie było tak krótkie. Moim zdaniem spokojnie dałoby sie napisac i 40 rozdziałów, ale to twoja historia, ty decydujesz. Mam jednak nadzieje, ze wrócisz wtedy z kolejnym blogiem i jeszcze troche zaspokoisz moja ciekawość. Zbliżają sie wakacje, wiec pewnie jakis tam czas n pisanie bedzie, co nie? ;)
    A co do rozdziału. Wiemy juz cos o tym całym królu, ale ja i tak jestem ciagle głodna informacji i chce więcej akcji :) strasznie szkoda zrobiło mi sie tego chłopczyka. To był smutny moment i dla Faith tez. Niemoc to okropne uczucie, chyba każdemu serce by pękło na taki widok... Mam nadzieje, ze uda sie pomoc temu mężczyźnie. ;)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na moje pierwsze w życiu opowiadanie, które faktycznie mam zamiar dokończyć, to wydaje mi się, ze te 10 rozdziałów wystarczy. :) Oj zdecydowanie zawitam z nowym blogiem, już go nawet założyłam żeby mi ktoś nazwy nie zwinął zanim się obudzę :D
      Więcej akcji będzie w rozdziale VI, masz to jak w banku :)

      Usuń
  3. Naprawdę bardzo fajny rozdział. Masz prawo być z siebie dumna:) Coraz bardziej intryguje mnie Logan. Chyba go polubiłam.
    Współczuję Faith. W ciągu chwili spadło na nią ogromne brzemię. Dlaczego dziewczyna nie może czarować? Możliwe, że to było wyjaśnione w poprzednich rozdziałach, a mi po prostu umknęło.
    Hm, tylko 10 rozdziałów? To oczywiście Twoja sprawa, ale jest to odrobinę zasmucające. Jeszcze tylko 5 rozdziałów i koniec. Więc jesteśmy już w połowie historii. Nie chcę nic mówić, ale mam skrytą nadzieję, że jeszcze zmienisz zdanie. Podrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię Logana :)
      Faith nie ma magii, bo zanim uciekła z zamku zdążyli jej ją odebrać. Była mała wzmianka na ten temat.
      Co do ilości rozdziałów, to raczej zdania nie zmienię. Jak odpisałam gdzieś wyżej, te 10 rozdziałów to cud, tak samo jak fakt, ze po raz pierwszy chcę zakończyć jakieś opowiadanie ;)

      Usuń
  4. Zacznę od tego, że podczas czytania rzucił mi się w oczy źle użyty zaimek:
    „Oprócz wyraźnie spranej sukni, miała na sobie fartuch w kolorowe, kwieciste wzory. Stała ona…” – „stała ona” czyli odnosisz to do ostatniego czasownika w formie żeńskiej, jakiego użyłaś. Więc wychodzi na to, że to suknia stała :))

    O, a więc moja koncepcja, że to Edwin jest krwawym królem jednak okazała się błędna. Mimo wszystko coś mi się wydaje, że kuzyn Faith może nieoczekiwanie znów pojawić się w okolicy i nieźle namieszać. Ale może się tylko mylę, może zgodnie z nadzieją głównej bohaterki, jego ciało od dawna już leży zakopane w ziemi.

    Niestety, to całkiem typowe, że kiedy pojawia się najeźdźca z potężną armią, wielu ludzi nawet nie próbuje walczyć, tylko od razu przechodzi na stronę wroga w obawie o własne życie. Wydaje mi się, że w Ether obowiązują prawa zbliżone bardziej do norm średniowiecznych niż współczesnych, a w tamtych czasach nie istniało coś takiego jak tożsamość narodowa i pojęcie ojczyzny. Jedyne, co miało znaczenie, to wygoda, przywileje itp., więc nawet nie powinnam być zdziwiona.

    Nigdy bym nie pomyślała, że Logan może mieć taką przeszłość. I o dziwo, nie wpasowuje się w te wszystkie średniowieczne standardy, bo naprawdę myśli o innych ludziach i to w takim stopniu, że nie bał się sprzeciwić swojemu dowódcy. Biorąc pod uwagę to, czego pozwalasz nam dowiedzieć się o Krwawym Królu w tym rozdziale, Logan musi być bardzo odważnym człowiekiem.

    Podoba mi się ten kontrast Logan- Faith. On silny, zamknięty w sobie, a ona taka krucha i zagubiona. Idealnie się uzupełniają. Ona znajdzie w nim wsparcie, a jednocześnie nauczy go wrażliwości i większej otwartości na ludzi. Z pewnością połączy ich większe uczucie. To widać już teraz.

    Zastanawiam się, jak Faith ma uratować całą krainę. Rzeczywiście, bez magii jest dokładnie taka sama jak większość tamtejszych mieszkańców. No chyba, że magia jednak powróci…

    Pozdrawiam
    b-u-n-t
    teorainn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zabieram się za poprawianie tego błędu! Dziękuję, że zwróciłaś uwagę :)
      Co do Edwina, to do końca jeszcze nie przewidziałam dla niego roli. Mam ustalone dwie ścieżki, jakimi jego postać może iść, lecz którą użyję okaże się pewnie w trakcie pisania.
      Moim zamiarem było nakreślić świat podobny do czasu średniowiecza i najwyraźniej mi się to udaje. :) Surowość i jak sama napisałaś obojętność na innych, i dbanie o siebie to faktycznie w Ether chleb powszedni.
      Nie ma co ukrywać, że szykuję coś dla tej dwójki. Nie byłabym sobą jakbym czegoś romantycznego nie wplątała. :)
      Z tą magią to będzie trochę zawiłe lecz mam nadzieję, że wszystko jakoś będzie układać się w całość. :)

      Usuń
  5. Nienawidzę komentować rozdziałów, gdy przeczytałam je jakiś czas wcześniej, a tak niestety zrobiłam w tym przypadku. Nie mogłam się powstrzymać, przeczytałam, ale nie miałam czasu skomentować i teraz już nie pamiętam co chciałam napisać. Ale mam nadzieję, że sobie przypomnę i nie wyjdzie mi ten kom kompletnie beznadziejnie;D

    Podoba mi się postać Krwawego Króla. Tzn czyny, których dokonuje są koszmarne i w żaden sposób nie jestem po jego stronie czy coś, ale stworzyłaś bardzo intrygującą postać. Wiadomo, wszystko co złe nas przyciąga, więc mam nadzieję, że będziemy dowiadywać się o nim coraz więcej. W ogóle lubię motywy walki dobra ze złem, więc jestem urzeczona rozwojem wydarzeń;D

    Obawiam się czy Faith będzie w stanie jakoś sobie z tym wszystkim poradzić. Ludzie pokładają w niej ogromne nadzieje, a ona ewidentnie nie jest gotowa by przejąć jakąkolwiek władzę i poprowadzić lud do zwycięstwa. Na razie nie wygląda mi na kogoś kto jest w stanie podołać temu trudnemu zadaniu. Ciekawa jestem jak to się potem będzie rozwijało. A jeśli chodzi o Logana to intryguje mnie coraz bardziej. Jest w nim taka tajemniczość, która ogromnie mi się podoba! ;)

    Pozdrawiam i czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że zwykłe "przeczytałam", sprawiłoby, że dostałabym skrzydeł do dalszego pisania. :))
      Ze mną jest tak, że zawsze jestem po stronie tych dobrych, ale tworzenie postaci negatywnych jest niesamowitą frajdą :D U tych dobrych musisz cały czas uważać co robią, dlaczego itd. A czarny charakter robi co chce, jak mu się chce i nie ma żadnych granic wyobraźni :)
      Przed Faith ciężki orzech do zgryzienia, prawda. Dla jej postaci mam dwa zakończenia i nadal nie wiem, którego powinnam żyć. Ale pewnie okażę się "w praniu" :)

      Usuń
  6. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej podoba mi się ta historia... Ma w sobie coś naprawdę niesamowitego - i mimo, że do nie przepadam za wymyślonymi światami, magią i tym wszystkim innym - twoja mnie całkowicie urzekła :) Po prostu ją uwielbiam! Tak samo jak sposób w jaki opisujesz nam scenerię czy uczucia głównych bohaterów... Po prostu Cię uwielbiam !
    Wracając jednak do rozdziału :
    Naprawdę współczuję Faith... W jednym czasie nie tylko spadło na nią ogrom wiadomości, ale za równo oczekiwań jakie mają wobec niej ludzie. Przejąć władzę i poprowadzić lud do walki? Czy jest to w ogóle wykonalne by udało jej się przez to wszystko przejść cało? I nie mówię tutaj jedynie o aspekcie fizycznym...
    Jeżeli jednak chodzi o Logana to naprawdę... Chyba nikt nie może być tak bardzo zafascynowany tą postacią jak ja. A ta cała tajemnica, którą stworzyłaś wokół niego sprawia, że jestem jeszcze bardziej niecierpliwa ! ( no i oczywiście czekam na coś więcej pomiędzy nim a Faith ! ;D )
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się przekonać Cię do Ether! :))
      Przed Faith walka jej życia, jak wyżej napisałam koleżance, mam dla niej dwie drogi końcowe. Jeszcze nie wiem, którą bohaterka podąży.. :)
      Coś pomiędzy Loganem i Faith będzie, bo to nie byłabym ja jakbym nie dała jakiegoś romansu chociaż. :D

      Usuń
  7. No, no! Krwawy król jak na swój tytuł przystało wie co robić xD Nie wiem dlaczego ale kojarzy mi się to z okropnymi czasami średniowiecza.
    No i kolejna sprawa. Skoro krwawy król ma tak wielką armię, a ich w obozie jest raptem garstka, z czego większość to kobiety, to jak oni chcą pokonać Krwawego króla i jego zastępy? To mnie okropnie ciekawi. Może Faith odzyska swoją moc będąc w rodzinnym miejscu? :D Ach moje pytania takie wyrwane z kontekstu xD
    Cholerka intryguje mnie to, że jak Logan jest blisko niej ogarnia go spokój. Może właśnie dziewczyna czymś takim emanuje? Może to jest jakaś jej magia, o której ona nie ma pojęcia? :P
    Lecę dalej :* Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja się Faith nie dziwię, że ona to wszystko tak przeżywa. Oczekiwali jej jak zbawiciela, a ona przybywa do nich, praktycznie całkiem bezbronna, nie mająca w ogóle wiedzy o tym, jak rządzić, czy poprowadzić rebeliantów do zwycięstwa i odzyskać władzę. I ją to rzeczywiście musi przytłaczać, ta bezużyteczność.
    A co do tej sceny z Loganem... Takie mam przeczucie, że oni razem będą, tak czy owak. Tylko teraz tak patrzę, że on wcale nie jest taki szlachetny i najwyraźniej też ma swoje za uszami. miejmy nadzieję, że jednak księżniczce pomaga z czystej dobroci serca i nie zdradzi w ostatniej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po dłuuugiej przerwie wracam i zamierzam nadrobić zaległości w ciągu 2, góra 3 dni, więc spodziewaj się komentarzy ;)
    O rany, taka ilość informacji musi być naprawdę przytłaczająca. Biedna Faith, wszyscy oczekują od niej niezwykłych rzeczy, a ona po prostu nie jest w stanie. Można naprawdę popaść w niezłego doła. Grupka osób na czele z niewiele potrafiąca księżniczką to naprawdę słaby opór w stosunki do armii okrutnego króla.
    To, co ten facet wyrabia przewyższa moje najśmielsze wyobrażenia. To nie do pomyślenia. Aż boję się wiedzieć, co będzie dalej.
    Ta scena z umierajacym ojcem, płaczem dziecka i bezsilnością Faith była bardzo poruszająca. Ciekawe, czy Logan okaże wsparcie :)
    Idę dalej

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż, myślę, że po tych wszystkich rewelacjach, to i ja bym zemdlała, więc dziewczynie się nie dziwię.
    Dlaczego nie ma Magii? Czemu się jej wyrzekła? Jakim cudem?
    Ten KK - Krwawy Król coraz bardziej mnie interesuje, choć nie rozumiem dlaczego kazał sobie nadać taki przydomek. Czyżby chciał wzbudzać strach już samą nazwą?
    No i tatuś umarł. Przyznam, że taki dramat mi nawet odpowiada, bo choć nikomu nie życzę źle, to w opowiadaniach, jako że to fikcja literacka lubię gdy bohaterów się krzywdzi i rzuca im kłody pod nogi.

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie jak podmuch wiatru dla ptaka, pozwala mi się wzbijać wyżej!