28.05.2015

Rozdział VI


„Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu. ” - Mark Twain
            Szloch kobiety ustał dopiero po kilku minutach. Logan poczuł powiększającą się, mokrą plamę na koszulce jednak nie przeszkadzało mu to. Trzymając w ramionach tą ciemnowłosą istotę, której usta znajdowały się na wysokości jego obojczyka, mężczyzna czuł się zadziwiająco dobrze. Świadomość, że Faith w minimalnym stopniu przełamała jego barierę, która postawił aby odseparować się od innych ludzi, zbiła go z pantałyku. Jednak uczucie bycia potrzebnym było silniejsze niż Logan podejrzewał. Okazało się również o wiele przyjemniejsze.
            Księżniczka odsunęła się niepewnie od mężczyzny, ścierając rękawem resztki łez z twarzy. Wzięła głęboki wdech i odezwała się z wzrokiem wbitym w ziemię.
            — Przepraszam — miała nieswój - zachrypnięty i cichy - głos. Odkaszlnęła lecz nic to nie dało. — Nie wiem co mnie napadło.
            Kobieta  cofnęła się nieznacznie i dopiero wtedy podniosła wzrok. Napotkała uważne spojrzenie zielonych, hipnotyzujących oczu. Wyraz twarzy Logana był dla niej nieodgadniony. Zieleń jego oczu działała na nią, jak światło na ćmę i Faith nie mogła nic na to poradzić. Przyglądała się dokładnie każdej części jego twarzy, począwszy od szczęki pokrytej kilkudniowym zarostem, zadziwiająco pełnych ust, lekko przekrzywionego nosa, a na koniec ponownie spojrzała w głębie szmaragdu.
            — Panika — odrzekł pewnie mężczyzna.
            Faith uśmiechnęła się smutno i przytaknęła. Nie mogła się sprzeczać, bo taka właśnie była prawda. Spanikowała tylko dlatego, że nie mogła udzielić pomocy.
            — Jak na ponuraka, to nie jest z tobą tak źle — uniosła kąciki ust w delikatnym uśmiechu. — Może Sophie miała co do ciebie rację...
            — Co masz na myśli?
            Skała na zewnątrz, gąbka w środku — starała się naśladować głos współlokatorki. Faith mogłaby przysiąc, że przez ułamek sekundy widziała uśmiech błąkający się na jego ustach.
            — W każdym razie, dziękuję. — Faith czuła się wdzięczna. Frustracja, która zbierała się w jej wnętrzu, znalazła trochę ujścia. Spojrzała na plamę sięgającą od lewego ramienia i spływającą niżej, która wyróżniała się na szarej koszuli, którą Logan musiał przemycić ze świata ludzi, który BYŁ jej domem. — I przepraszam za koszulkę...
            — Nie nadajesz się tu — wypalił nagle Logan. Jego głos stał się głęboki, gardłowy i poważny.
            — Słucham?
            — Nie nadajesz się tu — powtórzył dobitnie. — Jesteś delikatna i naiwna. To już nie jest to samo miejsce, którym je pamiętasz.
            — Ale... — zaczęła zdumiona kobieta.
Miła i przyjazna atmosfera pękła nagle jak bańka mydlana.
            — Mówię to dla twojego dobra — jego rysy lekko złagodniały. — Nie uda ci się odbić zamku. Wiara Renarda do za mało. Jesteś za słaba.
            Faith zamrugała szczerze zdziwiona. Nie musiała dwa razy myśleć nad słowami mężczyzny, gdyż usłyszała je jasno i wyraźnie.
            — Ty mnie tu sprowadziłeś! — nieświadomie uniosła głos. — To nie był mój pomysł!
            — To był błąd — odparł twardo. Minimalnie zmniejszył dzielącą ich odległość robiąc krok do przodu.
            — Jesteś hipokrytą! — machnęła dłońmi. — Nie prosiłam sie o nic z tych rzeczy. Nigdy nie chciałam tu wracać!
            — Tak, ale...
            Przerwała, natychmiast robiąc krok w stronę Logana i zadzierając głowę aby spojrzeć mu w oczy. W tym momencie w jej żyłach krążył ogień i furia, która skutecznie hamowała działanie hipnotycznego spojrzenia.
            — Nie masz prawa mówić, że jestem słaba i naiwna. — Palec wskazujący agresywnie wbijała w jego klatkę piersiową. — Nie prosiłam się o nic z tego co mnie spotkało! Uciekłam i  nie miałam zamiaru wracać. Ale znalazł się taki typ jak ty — stuknęła placem w jego napięta klatkę — który wszystko zrujnował.
            — Wypełniałem rozkazy — warknął, pochylając głowę. — To nie oznacza, że się z nimi zgadzam.
            — Guzik mnie obchodzą twoje poglądy — odpowiedziała tym samym tonem. — Zrezygnowałam z Ether i wszystkiego co z nim związane, tak samo jak Ether przekreśliło mnie. A teraz ty, Sir. Wrzód na tyłku, zniszczyłeś wszystko co dotychczas udało mi się osiągnąć!
            — Nie przeżyjesz tu długo — mówił chłodno Logan. — Ucieknij. Wracaj. Ether nie jest już takie samo jak...
            — Nie chrzań mi o tym, jakie jest Ether! — wrzasnęła sfrustrowana. — Oprócz króla, nic się tu nie zmieniło. Ludzie nadal są mordowani za byle jakie przewinienia, tyle tylko, że już nie po cichu.
            Logan nieprzerwanie wpatrywał się w okrągłą buzię kobiety, która aż ociekała złością. Jej policzki były czerwone, brązowe oczy wielkie jak spodki, a usta lekko rozchylone przez przyspieszony oddech. Poczuł dziwną ochotę aby znów ją przytulić. Chciał poczuć ciepło jej ciała. Po co na nią napadł? Nie mógł zatrzymać dla siebie swojego zdania? Mężczyzna nie mógł po prostu uwierzyć, że Faith pokona Morgana, w jakikolwiek sposób.
            Księżniczka próbowała uspokoić oddech. Wyrzut Logana podniósł jej ciśnienie do tego stopnia, że miała ogromną ochotę go spoliczkować. Złożyła dłoń w pięść i nadal opierała na jego torsie. Ich ciała i twarze dzieliło niecałe pół metra.
            — Nic nie wiesz — pokręciła głową. Zniżyła głos do szeptu. — To nie jest moje miejsce.
            — Wiem, że byłaś poszukiwana za próbę morderstwa księcia Edwina — Logan zauważył przemykające po jej twarzy odrazę i złość. — Załapali cię, ale uciekłaś. Wszyscy to wiedzą.
            — Musiałam spróbować.
            — Dlaczego? — W jego głosie słychać było czystą ciekawość.
            — Bo zabił moją matkę. — Twardość w jej głosie powiedziała mu wszystko, co powinien wiedzieć o niedoszłym księciu. — Odrzuciła jego miłość, zdenerwował się i kazał ją powiesić. Wujowi wmówił, że kradła złoto ze skarbca. A ten idiota mu uwierzył, rozumiesz? Skazał na śmierć własną siostrę, bo taki miał kaprys. Bez uprzedzenia, bez sądu.
            Logan zamilkł. Tej historii nie znał. Krążyło wiele opowieści o tym, czego niemal dokonała ta dziewczyna, lecz zawsze pokazywały ją one w złym świetle. Jako niedoszłego zbójcę. W rzeczywistości, to ona była tutaj ofiarą. Nie walczył z sobą, gdy położył jej dłoń na ramieniu, po prostu chciał to zrobić.
            — Przykro mi.
            — Naprawdę, nigdy nie chciałam tu wracać.
            — Masz wybór — zauważył mężczyzna. — Możesz odejść, a ja ci w tym pomogę. Wtedy masz szansę na normalne życie. Możesz też tu zostać i prawdopodobnie zginiesz.
            — A co z tymi ludźmi? — spojrzała na oddalone o ponad dziesięć metrów pole namiotów. — Ja zniknę, to kto im pomoże? Muszę chociaż spróbować. Renard wierzy, że ze mną będziecie w stanie odbić zamek.
Logan nie odpowiedział. Nadal nie wierzył, że ta kobieta będzie w stanie coś zmienić.
            — Podejrzewam, że w swoim wielkim planie nie uwzględnił mojego braku magii — dodała po chwili. — Jednak jest Strażnikiem Czasu, więc jest na tyle silny i zwróci mi moją moc.
            — Nie wydaje mi się... — mężczyzna urwał nagle wpół zdania. Widząc, że Faith ma zamiar się odezwać szybko zakrył jej usta ręką, jednocześnie kręcąc głową i dając jej do zrozumienia, że ma być cicho.
            Logan usłyszał ruch po ich lewej stronie, na obrzeżach lasu. Rozglądał się niczym jastrząb szybujący w powietrzu, który szukał swojej ofiary. Był pewny, że się nie przesłyszał. Zaczął popychać Faith w kierunku obozu, który otoczony był barierą ochronną. Kobieta również zaczęła nasłuchiwać ale posłusznie przesuwali się w kierunku namiotów.
            Nagły świst sprawił, że oboje spojrzeli w tym samym kierunku. Zza drzew, prosto w ich kierunku, leciała strzała. Oboje zrobili unik w dół, i srebrny grot tylko drasnął przedramię Logana.
            Zza drzew wyszło pięciu mężczyzn. Czterech idących z przodu, trzymało w dłoni miecze, a piąty wielki, lśniący łuk i kołczan pełen strzał. Wszyscy mieli na sobie zbroje, które przez brud zmieniły kolor na rdzawo brązowy. Metalowe hełmy ukrywały ich oblicza, pozostawiając dwie niewielkie dziurki na oczy i w pełni widoczne usta. Każdy, na ramieniu oraz na przedzie hełmu, miał wyryty nieznany kobiecie herb, przedstawiający serce przebite sztyletem.
            — Koledzy, czy mnie oczy nie mylą? — Zarechotał zbir idący w środku. — Czyżbyśmy znaleźli wielkiego tchórza?  
            — Zdrajca! — zawtórował mu jeden towarzysz.
            — Morda tego zasrańca jest nie do podrobienia — Zbir zamachnął się potężnym mieczem.
            Faith z paniką zerknęła na kamienną twarz Logana. Znalazła tam potwierdzenie swoich przypuszczeń, oni się znali.
            — Krwawy Król nadal o tobie pamięta — wskazał palcem na Logana, który własnym ciałem oddzielał księżniczkę od nieproszonych gości.
            — Na mój znak, biegnij — szepnął Logan do Faith, jednak jego wzrok utkwiony był w łuczniku. Póki co to on był najniebezpieczniejszy.
            — Co ty mamroczesz do tej dziwki?! — Zbliżali się. — Jak z tobą skończymy, to pozwolimy jej nas obsłużyć — uśmiechnął się pokazując pożółkłe zęby. Jego towarzysze rechotali, kiwając głowami. Jeden z nich wypluł przerzuty tytoń.
            Nieproszeni goście szli w ich kierunku. Na przedzie szermierze ustawili się jeden koło drugiego, a za nimi łucznik naciągał już zabójczą strzałę. Faith ledwie panowała nad swoim łomoczącym sercem. Wiedziała, że powinna robić to co nakazuje Logan, w końcu mimo wszystko chciał jej pomóc. Jednak wiedziała, że pomimo wysokich zdolności mężczyzny w walce, nie miał on szans wygrać tego starcia. Pięciu na jednego było niehonorowym zagraniem. Jednak czy w Ether ktoś jeszcze pamięta co to honor?
            Logan pchnął dziewczynę, siłą kierując ją do obozu. Obrzucił szybkim spojrzeniem jej zdeterminowaną twarz i miał ochotę wrzasnąć aby się ruszyła lecz znał ją na tyle dobrze, że wiedział iż na nic by się to zdało. Po wcześniejszej, pełnej żalu i smutku, zapłakanej kobiecie nie było śladu. Klnąc na swoje imię, wyjął zza pasa miecz, bez którego nigdzie się nie ruszał i stanął pewnie na nogach. Wiedział, że zanim znaleźliby się za barierą, łucznik posłałby swoje starzały prosto w ich serca. Z dozą niepewności sięgnął po sztylet ukryty przy kostce i podał go Faith. Nie chciał aby księżniczka musiała walczyć, choć poznał się na jej zdolnościach, które musiał przed sobą przyznać, były dobre ale lekko zardzewiałe. Do tej walki stawali we dwoje.
            Faith z ulgą przyjęła broń. Od razu przypomniała sobie wszystkie rady i wskazówki jakich nauczył ją tata Wiedziała, że na nic lepszego nie może liczyć, jak również od razu zrozumiała, że aby zadać cios sztyletem będzie musiała podjeść do wroga jak najbliżej. Co oczywiście może być trudne, biorąc pod uwagę fakt, że miecze przeciwników są cztery raz dłuższe. Jednak to łucznika obawiała się najbardziej i podejrzewała, że Logan uważał tak samo.
            — Myślisz, że jak dasz dziwce ostrze to będzie umiała z niego skorzystać?! — ryknął ze śmiechem zbir na przedzie i sprawnie okręcił nadgarstek przez co jego miecz zatoczył idealne koło.
            — Na pewno poradzi sobie lepiej od ciebie — Logan uśmiechnął się drwiąco.
            — Mam nadzieję — szepnęła Faith i stanęła obok mężczyzny. Sztylet trzymała pewnie przy boku.
            Wróg  w odpowiedzi ruszył w ich kierunku. Kilkanaście szybkich kroków i rycerze byli już przy nich. Ten, który najwięcej się odzywał ruszył prosto na Logana. Mężczyzna szybko sparował cięcie i zgrzyt metalu postawił włoski na karku każdego zebranego. W międzyczasie drugi napastnik machnął na niego mieczem, lecz nim ostrze dotknęło jego boku, Faith skorzystała z okazji i wbiła sztylet idealnie między żebra, celując w płuco. Ostrze przez kolczugę przeszło jak przez masło. Teraz była to tylko kwestia minut aż mężczyzna skona, utopiony we własnej krwi.
            Logan walczył z dwójką mężczyzn i Faith widziała, że idzie mu nie najgorzej. Nie miała szansy dłużej się przyglądać jego walce, bo zmuszona była odskoczyć aby zachować swoje wnętrzności gdzie ich miejsce. Niestety nie przewidziała brudnego ruchu, jaki nigdy nie przeszedł by w honorowej walce na miecze. Wróg wymierzył jej cios w głowę, ręką wolną od miecza. Księżniczka zatoczyła się do tyłu. Ogłuszona z piskiem w uszach zamachnęła się sztyletem. Krótkie ostrze zderzyło się z ciężkim mieczem i ból przeszył ramię kobiety, jednak nie opuściła ona ręki przez co broń napastnika zboczyła z kursu. Dostrzegła szansę gdy przeciwnik opuścił gardę i grając ich regułami, jednocześnie pocieszając się tym, że to nie jest prawdziwy pojedynek,  wbiła swoja pięść w jego brzuch. Metalowa kolczatka częściowo ochroniła go przed bólem, ale nie przed zaskoczeniem. Faith ze łzami bólu w oczach, pewna, że złamała wszystkie place w lewej dłoni, wycelowała sztylet w szyję rycerza, jednak niedane jej było dokończyć to co zamierzała ponieważ dwa głośnie, śmiercionośne świsty przeszyły powietrze. Strzała otarła się o jej ucho i z impetem wbiła się w ziemię. Druga była lepiej wycelowana i oszołomiona kobieta nie zdążyła nawet zareagować kiedy grot w całości wbił się w jej udo. Wrzasnęła niekontrolowanie czując przenikający przez ciało przeraźliwy ból.
            Upadła na bok, jednak instynkt nie pozwolił jej puścić broni. Gdy zadowolony z siebie napastnik stanął nad nią niczym kat, wykorzystała okazję i dźgnęła go nad kolanem. Ten z rykiem uklęknął i niezdarnie próbował się podnieść z powrotem. Księżniczka usłyszała kolejny świst i nie myśląc zbyt wiele jedną ręką szarpnęła za cześć zbroi, czym zmusiła napastnika aby przewrócił się bezpośrednio na nią. Połamaną ręką trzymała sztylet skierowany do pionu, przez co mężczyzna własnym ciężarem się na niego nadział. W tym samym momencie strzała wbiła się w jego plecy, chroniąc kobietę.
            Logan walczył i odpierał ataki przeciwników. Silnym cięciem pozbawił jednego ręki, a ten padł na trawę z krzykami i wyzwiskami na ustach. Jednak ich przywódca, ten który mówił najwięcej, ten, który pierwszy rozpoznał Logana nie był łatwym przeciwnikiem. Towarzysz Faith miał rozcięty bok, zwichnięty bark i utykał na jedną nogę. Z kolei na twarzy rycerz widniał triumfalny uśmiech, który przerażał Faith, przyglądającej się potyczce z boku. Poczuła chłód kiedy trzy strzały, jedna po drugiej, każda coraz celniej, zbliżały się do walczących.
            Księżniczka zrozumiała, że łucznik uważał ją za martwą. W końcu nadal leżała pod zwłokami swojego niedawnego przeciwnika. Wyczuwając szansę dźwignęła się do pozycji siedzącej i mierząc tylko przez chwilę, rzuciła sztyletem. Z wielkim zdziwieniem łucznik złapał za wystającą z jego brzucha rękojeść krótkiego ostrza. Wyciągnął sztylet i Faith poczuła ulgę. Dobrze wiedziała, że pobycie się przez niego ostrza było natychmiastową śmiercią, która będzie efektem wewnętrznego krwotoku.
            Kobieta opadła ponownie na plecy i przyglądała się tańcowi w jakim brał udział Logan. Chociaż był ranny nadal walczył dzielnie. Ku pocieszeniu Faith, jego przeciwnik wyglądał dużo gorzej. Ona sama czuła się nieźle. Co prawda była pokaleczona i poobijana jednak najwyraźniej ból stępił wszystkie odczucia, wprawiając ją w miły stan odrętwienia. Czuła, że krwawi z przestrzelonego uda, ale była świadoma by nie ruszać strzały. Kompletną ulgę poczuła dopiero wtedy gdy zobaczyła koniec miecza Logana wystający z pleców zbira.
            Logan utykając podszedł do niej prędko i obrzucił badawczym spojrzeniem.
            — Jeszcze żyję — wychrypiała kobieta siląc się na zabawny ton.
Kręcąc głową, z widoczną ulgą malującą się na twarzy, mężczyzna usiadł obok. Trwa była przesiąknięta krwią lecz nie przeszkadzało mu to. Delikatnie uniósł kobietę, po czym usiadł się tak, że opierała się o jego tors.
            — Co ja, do cholery, powiem Renardowi?
            — Że wygraliśmy? — przewróciła oczyma.
            — To była piątka zhańbionych rycerzy — dłonie Logana spoczęły na ramionach Faith. — a i tak cudem z tego wyszliśmy. Teraz wyobraź sobie całą armię...
            Gest Logana wydawał się kobiecie tak czuły, że mimo otępienia poczuła żar wypływający na policzki. Nie chciała się przed sobą przyznać ale podobała jej się ta bliskość.
            Niestety prawda jego słów szybko ostudziła sytuację.

Posłowie: Coś się rozkręca, było trochę akcji. Mam nadzieję, że się podobało. :)
Trochę mi smutno, że tak mało osób się tutaj odzywa, choć w ankiecie dziesięć osób odpowiedziało, że czyta i komentuje. Ech co na to poradzić...
Przy okazji dziękuję wszystkim komentującym! ;* To wy mnie napędzacie przez co, to opowiadanie nadal się ciągnie. Jesteście wielkie! ;*
Miłego czytania!

17 komentarzy:

  1. Było ANIELSKO!!! Jedną z najdawniejszych scen jakie mi się podobaly była walka ze Zhańbionymi rycerzami. Zwłaszcza to jak Faith zakryła się ciałem zbira nakłuwając go na sztylet jak na szaszłyk :D
    A, dla mnie jako duszy romatuczki XD naj, naj była scena na początku i końcu jak oparła się o tors Logana ;3 Nie mogę się doczekać aż bd razem ^•^
    Teraz mam już lekcje, więc muszę spadać, ale super!!!!!!!!
    Ppzdrawiam i weny
    fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, kochana! :) Rozmowa na początku... w sumie podobało mi się, że Logan nie był ślepo zapatrzony w nadzieję reszty ludzi i powiedział, co myśli. Faith rzeczywiście może się okazać za mało silna. Było mi jej szkoda, bo raczej też nie chciałabym się w takim momencie wycofać. Następne opisy walki... Świetne. :3 Bez trudu mogłam sobie wszystko wyobrazić. Zdecydowanie udał ci się ten rozdział, dużo się działo, nie było miejsca na nudę. Oby więcej takich ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się aby Logan był w tym wypadku realistą, tak więc jego wiara w Faith ma swoje ograniczenia.
      Dzięki za komentarz! ;)

      Usuń
  3. Super, na taką akcję czekałam. Ale zacznijmy od początku, były już momenty, w których myślałam, że się pocałują, nie doszło do tego aczkolwiek jestem pewna, że dojdzie. Potem Logan oczywiście musiał przypomnieć że jest idiotą i wkurzył księżniczkę. Co prawda może miał i trochę racji, ale i tak czekałam tylko aż Faith uderzy go w zęby:)
    A walka była świetna! Wszystko pięknie opisane, do tego widać, że masz o tym jakieś pojęcie bo wcześniej nie słyszałam, że nie powinno się wyjmować broni z ciała.
    Czekam na następny! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojdzie-niedojdzie do zbliżenia... Się zobaczy ^^
      Dzięki! Staram się aby walka za każdym razem była sprawna i nie lubię jej przeciągać, więc jeśli ci się spodobało to bardzo mnie to cieszy :)
      Co do tej broni wyjmowanej z ciała... Seriale, człowieku. :D Ale tak na poważnie,jak nadarzy się okazja to oglądam mnóstwo kryminalnych seriali, bądź czytam tego typu książki. Co prawda, nie jestem w stanie powiedzieć gdzie to usłyszałam/przeczytałam, ale jestem niemal pewna, że w niektórych przypadkach tak to działa. To ostrze, które już przecięło narządy/tkanki/czy co tam są jeszcze za bebechy, niekiedy nietknięte zapobiega, albo raczej spowalnia np. wypływanie krwi i dożyjesz do np. przyjazdu karetki.
      Ale się we mnie dusza kryminologa odezwała... ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Czułam, że między nimi prędzej czy później zacznie iskrzyć, ale szczerze powiedziawszy nie sądziłam, że tak szybko! To rozwija się w zawrotnym tempie i myślę, że Faith już wpadła po uszy., choć niekoniecznie zdaje sobie z tego sprawę. Ta potrzeba bliskości, którą odczuwa względem Logana jest naprawdę niepokojąca! No bo gdzie wojna tam nie ma miejsca na jakieś uczucia i namiętności. Myślę, że zakochanie może skutecznie blokować ją od podejmowania racjonalnych, odważnych decyzji. W końcu jak się kogoś kocha to nie jest łatwo ryzykować własne życie. Chce się przeżyć by z tym kimś być. Obawiam się, że to nie wpłynie na nią dobrze. Choć z drugiej strony, jako niepoprawna romantyczka z chęcią przeczytam o tym rozwijającym się uczuciu i wzrastającej z rozdziału na rozdział potrzebie bliskości. Już zacieram rączki!<3 Tym bardziej, że Logan również nie jest na nią obojętny...

    Co do jego przykrych słów to uważam, że ma rację i Faith nie powinna być zdziwiona takim postrzeganiem sytuacji. W końcu nie pokazała na razie żadnej siły, nie wygląda na wojownika i nie czuć w niej tej potrzeby ratowania swojego ludu. Ja również na razie uważam, że nie da rady.
    Chociaż... dalszą częścią rozdziału pokazałaś, że gdy ta dziewczyna chce to potrafi. Trochę mi moją Catię przypomina :D Nadeszła trudna sytuacja, więc chwyciła broń i rzuciła się do walki. Może jednak da radę poprowadzić swój lud? Nie wiem, na razie długa droga przed nią.

    Także czekam na kolejny rozdział! ;*
    I pozdrawiam serdecznie! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie było wątku miłosnego, to nie byłabym sobą. :D
      Staram się aby w tym wypadku to Logan był tym racjonalnym, jednak czy przekona Faith to sowich racji? Się przekonamy. :)
      Faith potrafi, w końcu jej własny ojciec ją wyszkolił. Jednak czy na coś przydadzą się jej umiejętności w spotkaniu z Krwawym Królem? ;>
      Poważnie mnie dowartościowałaś przyrównując moją Faith z twoją odważną Panią Policjant! Dzięki. ;) Staram się aby Faith mimo widocznej bezsilności jakoś wiązała koniec z końcem.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Coraz bardziej podoba mi się relacja Logan - Faith. Wyraźnie widać, że tych dwoje do siebie ciągnie. Myślałam, że się pocałują, ale widocznie na razie oboje są za bardzo wycofani i zbyt nieśmiali, by to zrobić. Chociaż, kto wie, może pod wpływem chwili... Bo jestem pewna, że tych dwoje w końcu ze sobą będzie.
    Zdecydowanie się zgadzam, że bez magii Faith nie ma żadnych szans na odniesienie zwycięstwa. Bez swoich zdolności jest tylko zwyczajną kobietą i niczym szczególnym się nie wyróżnia. Może co prawda próbować motywować tłum, by zbuntował się i poszedł na walkę z Krwawym Królem, ale nie sądzę, by w tym przypadku to wystarczyło. Tym bardziej, że Faith nie jest raczej charyzmatyczną osobą...

    Pozdrawiam
    b-u-n-t
    teorainn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tyle co nieśmiali, a raczej nie do końca świadomi uczuć. :) Z góry starałam się aby jej postać nie była zbyt otwarta do ludzi. W końcu dramatyczna przeszłość musiała jakoś na nią wpłynąć. Jednak z drugiej strony nie chciałam z niej robić zamkniętego w sobie szarka.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj kochana.
    Jestem tu chyba po raz pierwszy chociaż gdzies kiedyś kojarze iż tutaj zaglądałam.
    Niestety pamięć mnie zawodzi i chyba nie zajrzałam na tyle by przeczytać rozdział jak tym razem i muszę przyznać że ci zazdroszczę. Sama próbuje wiele by wykrzesać z siebie tak niesamowite opisy. Wspaniale podoba mi się opis Faith. Dziewczyna jest dość niezwykła i ma prawdziwą odwagę. A opisy bitwy. Naprawdę jestem w szoku. Wszystko tak perfekcyjnie i bardzo dokłądnie napisane, że aż odebrało mi mowę a ja czytałam jednym tchem. Odwiedzając różne blogi nie sądziłam, że trafię na taką historię jak Twoja. Zauważyłam również, że Faith nie jest do końca taką zwyczajną osobą jak myślałam. I sam Logan również mnie intryguje. Prawdziwy rycerz, ale gdy w grę wchodzą kobiety.. chyba wszyscy mężczyźni są tacy sami niezależnie od wieku i czasów w jakich przychodzi nam żyć. Podobają mi sie zacieśnione relacje między nimi. Sposób w jaki to pokazałaś sprawia, że opowiadanie wydaje się być bardziej realne niż fantastyczne i to jest właśnie piękne.
    pozdrawiam mocno i życzę weny.

    www.mrok-wyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że spodobało ci się to, co tutaj zastałaś. :) Jeśli historia Cię zainteresowała, to zapraszam do śledzenia dalszych losów Faith. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Wow! Niezła walka :D Choć wracając do początku trochę przeraziłam się, kiedy Logan tak od razu wypalił z tymi okropnymi słowami prawdy :x No mógł to zachować dla siebie, choć coraz bardziej właśnie przez takie wypowiedzi podoba mi się jego postać. Kurcze strasznie mnie intryguje. Może będzie coś między nim a Faith?
    Walka była świetna <3 obawiałam się o małą księżniczkę, ci pseudo rycerze nie docenili chyba swojego wroga.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra, odwołuję to, co pisałam, że Faith jest taka bezbronna. Może i magii nie ma, ale i tak świetnie poradziła sobie z tymi wojownikami, bo przecież w przeciwieństwie do nich miała tylko sztylet no i oni powinni być profesjonalnie wyszkoleni! No i Logan tez sobie źle nie radził! W ogóle to on naprawdę musi być u tego całego krwawego króla na czarnej liście, skoro aż tak go nienawidzą xD
    A co do początku (tak, wiem, chronologia u mnie szwankuje xD ) to w końcu kto się czubi, ten się lubi! poza tym czego niby Logan oczekiwał od Faith?Że ona, uciekając z ojczyzny, nie chcąc mieć nic wspólnego z tym magicznym światem, będzie jakaś bardzo doświadczona w kwestii magii? Ona ma rację - sprowadził ją do Etheru niemal siła, więc nie ma prawa żądać od niej, żeby była wojowniczką! Poza tym chyba się zapędził, bo późniejsze wydarzenia temu przeczą. Jednak jej tata zdążył ją czegoś nauczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  10. O matko, co tu się działo! Jesteś mistrzynią w opisywaniu, walk, bitew i innych starć. To było niesamowicie fascynujące. Zawsze kiedy serwujesz nam takie sceny, czytam je z zapartym tchem. Nie mogłam się oderwać tak mnie to wyciągnęło. Wolę nawet nie myśleć, co by było gdyby bohaterowie przegrali. Sądząc po tym, że znali Logana, zapewne zabraliby go przed oblicze Krwawego Króla, a Faith byłaby tylko miłym bonusem. Na szczęście jednak tak się nie stało :-)
    Ciekawe, co na to inni obozowicze ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A mnie się tam szczerość Logana podobała.W końcu w życiu też nieraz mówią nam to czego nie chcemy usłyszeć, a ile razy my coś powiemy ot tak, a potem się okazuje, że ktoś to wziął do siebie, a nawet myśmy nie brali pod uwagę, że on tak zrobi, że się tym tak przejmie. Logan też tymi słowami przygotował nieco bohaterkę na najgorsze, pokazał jej bardzo obrazowo kilkoma zdaniami jak to jest i że łatwo może polec.
    Opisy walki u ciebie mi się podobają, ale mam wrażenie, że na tym nowym blogu jednak opisy są lepsze. Być może i na tym się doczekam takich superowych, z których będę mogła się uczyć ;-)

    "Delikatnie uniósł kobietę, po czym usiadł się tak, że opierała się o jego tors." - Nie chce marudzić, ale coś mi tu nie pasuje. Miało być "usadził"?

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie jak podmuch wiatru dla ptaka, pozwala mi się wzbijać wyżej!