20.09.2015

Rozdział XII


Jeśli zaniedbasz ciało to zaniedbasz również umysł.  - Trudi Canavan
            Mijał dzień za dniem, a księżniczka tkwiąca w lochu była na granicy wyczerpania. Organizm domagał się choćby kromki chleba, a umysł wolności i świeżego powietrza. Po czterech dniach kobieta spróbowała jedzenia, które raz dziennie przynosił strażnik. Ze skutkiem natychmiastowym opróżniła resztę swojego żołądka, po tym już nie zbliżała się w pobliże metalowej, pordzewiałej miski. Faith dzień w dzień dziękowała Bogu, za kubełek wody stojący koło jej celi, który był regularnie napełniany. Choć wiedziała, że to tylko po to aby utrzymać ją przy życiu dla chorego planu Morgana.
            Faith szybko przekonała się, że jej podejrzenia w stosunku do złego stanu umysłu Odell były trafne. Kobieta codziennie zachowywała się tak, jakby widziała księżniczkę po raz pierwszy w życiu. Z kolei gdy dzień dobiegał końca, z ochotą mówiła o swoim tatusiu i o bezpieczeństwie jakie jej zapewnia. Mimo prób, nie udało jej się wyciągnąć żadnych informacji z Odell.
            Po kilkunastu dniach, gdy księżniczka straciła jakąkolwiek nadzieję na wolność, do lochów wkroczył Logan. Serce kobiety załomotało jak oszalałe gdy starała się utrzymać otwarte powieki. Bała się, że gdy zamruga to mężczyzna zniknie albo okaże się halucynacją spowodowaną niedożywieniem. Chciała wstać, chciała się odezwać ale jedyne co wyszło z jej ust to pojękiwanie.
            Logan otworzył zamek, który ze zgrzytem opuścił swoje miejsce i uchylił drzwi do celi. Stał wyczekując aż zgarbiona istota wstanie, lecz kobieta mimo prób nie była w stanie ustać na nogach. Czując w głowie nachalne dudnienie mężczyzna wkroczył do środka i bez krzty ostrożności postawił księżniczkę do pionu. Zacisnął dłoń na jej ramieniu z siłą potrzebną aby ją utrzymać i zaczął wyprowadzać ją z lochów.
            Po podróży zajmującej wieki znaleźli się na dziedzińcu, który oblany był w promieniach słońca. Dopiero znajdując się na zewnątrz księżniczka zwróciła uwagę na porę dnia, przez ostatnie dwa tygodnie było to nie istotne - loch oświetlony był tylko nielicznymi pochodniami. Choć mogła się mylić, wydawało jej się, że przez te kilkanaście dni nadchodząca jesień dała o sobie znać. Powietrze było bardziej wilgotne a lasy, które widać było z oddali powoli zamieniały swoje barwy na pomarańcz i brąz.
            Faith nie dane było dłużej smakować świeżego powietrza. Logan prowadził ją koło jedynego miejsca na dziedzińcu omijanego przez każdego - płotu z uciętych głów. Zarówno widok gnijących części jak i zapach był nie do zniesienia, dlatego księżniczka z ulgą poddała się naciskowi Logana kierującego ich w kierunku kolejnych przejść.
            Gdy znikli z widoku spacerujących żołnierzy i kręcącej się służby, kobieta spróbowała podjąć z mężczyzną jakąkolwiek rozmowę.
            — Logan, proszę — wyszeptała próbując spojrzeć w jego oczy. — Wiem, że gdzieś tam jesteś. Logan, posłuchaj mnie...
            Najemnik szedł niewzruszony z głową uniesioną i wzrokiem utkwionym przed sobą.
            — Pomogę ci — uniosła rękę wolną od żelaznego uścisku i choć było jej ciężko, to na moment przyłożyła dłoń do policzka Logana. — Obiecuję, że ci pomogę.
            Logan na kilka sekund zwolnił swój marsz, na co Faith zareagowała szybszym oddechem. Ten jeden, niewielki znak był dla kobiety wszystkim czego potrzebowała. Wiedziała, że gdzieś w środku nadal jest mężczyzna, którego pamięta. Pragnęła spojrzeć w zielone oczy, ujrzeć zawadiacki uśmiech na wiecznie poważnej twarzy. Chciała by jej towarzysz wrócił.
            Niestety pragnienia umysłu zeszły na drugi plan, kiedy znaleźli się wielkiej jadalni. Choć widziała Morgana, który rozsiadł się wygodnie na szczytowym krześle, nie mogła odwrócić wzroku od uczty znajdującej się na stole. Pieczony prosiak, kuropatwy, ziemniaki, dziczyzna, wszystko to poukładane na złotych półmiskach. Szklane dzbany pełne bordowego trunku oraz dorodne winogrona będące słodkim dodatkiem po posiłku.
            Faith nie mogła powstrzymać burczenia żołądka, który nagle się przebudził. Tłumiony głód dał o sobie znać z zwielokrotnioną siłą.
            — Wyglądasz strasznie — skomentował Krwawy Król. — Jako moja małżonka powinnaś prezentować się nieskazitelnie.
            — Trzeba było mnie nie zamykać — sapnęła.
            — Dobrze, że chociaż humor ci dopisuje, moja księżniczko. — Morgan uchylił łyk napoju z trzymanego w dłoni kielicha. — Usiądź.
            Nim sama zdążyła zareagować, silne ręce Logana pchnęły ją na krzesło stojącą na drugim końcu stołu. Choć potraw było wiele, to ustawiono je w taki sposób aby żadna nie stała na przeszkodzie w przyglądaniu się swojemu przeciwnikowi.
            — Śmiało, częstuj się — czarne jak węgiel oczy Morgana Krwawego wpatrywały się w nią intensywnie. — Na pewno zgłodniałaś.
            Faith wahała się tylko chwilę. Wiedziała w końcu, że jedzenie nie może być otrute jeśli Morgan nadal planuje ją poślubić. Nabrała kilka kawałków na talerz, po czym niekontrolowanie szybko pochłonęła całość. Choć chciała więcej, to wiedziała, że taka dawka jedynie by jej zaszkodziła.
            — Spragniona?
            Z kąta wybiegł chudy chłopiec z brudnym fartuchem przewieszonym w biodrach. Ledwo był w stanie unieść dzbanek i nalać do kielicha księżniczki. Płyn zniknął równie szybko jak się pojawił.
            — Smakowało? Znalazłem nowego kucharza.
            — Poprzedniego zamordowałeś? — przerwała z ironią kobieta.
            — Owszem — Morgan wzruszył ramionami. — Jego pieczeń była zbyt sucho...
            — Daruj sobie szczegóły — westchnęła. — Czego ode mnie chcesz?
            — Pomyślałem, że przed ożenkiem chociaż trochę się poznamy — król odstawił kielich. Poprawił rękawy nieskazitelnie białego stroju.
            — Przecież chcesz mnie zabić — głos Faith stał się pewniejszy, choć nadal czuła się słabo.
            — To prawda — zauważył. — Jednak według mojej ostatniej byłej żony, należy się chociaż trochę poznać przed połączeniem swoich żyć na zawsze.
            — Póki śmierć nas nie rozłączy... — księżniczka wymamrotała do samej siebie, po czym dodała głośniej — Była żona? Kto mógł chcieć za męża takiego potwora?
            — Zdziwiłabyś się co osiągnie drobna sugestia. — Morgan uśmiechnął się obrzydliwe. — Było kilka kobiet, które nie potrzebowały zachęty, ale...
            — Kilka kobiet?
            — Czyżby moja księżniczka była zazdrosna?
            — Nie nazywaj mnie tak — warknęła.
            — Owszem, miałem kilka żon — mówił jakby mu nie przerwała — Nie bez przyczyny nadal wyglądam na dwudziestolatka. Jednak czasem potrzebuję odpoczynku więc zaklęcie przestaje działać i na powrót staje się starym sobą. To niesamowite jak wielkie zmiany na ciele powstają poprzez upływ czasu. Niektórym damom to się nie podobało...
            — Po co mi to mówisz? — Faith  zaczęła się irytować. — Nie chcę cię znać. Nie chcę cię poznawać. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Jesteś potworem i jedyne co robisz to niszczysz wszystko na swojej drodze.
            — Och, ten młody temperament. — Morgan pokazał idealnie proste zęby. — Już nie mogę się doczekać kiedy wytnę ci serce. — Okrutna twarz Krwawego Króla wyglądała na rozmarzoną. — Zaprowadź ją do jej nowej sypialni, niech się nią zajmą — te słowa skierowane były do Logana, który przez cały czas stał za plecami dziewczyny.
            Mężczyzna tym razem poczekał, aż księżniczka stanie o własnych nogach i dopiero wtedy zaczął ją pchać w kierunku wyjścia.

            Na końcu krętych schodów, plama krwi nadal była widoczna, choć służący usilnie starali się ją zmyć. Morgan od razu pomyślał o Tusie, którego cielsko gniło za murami zamku. Choć był tępy, to potrafił rozbawić króla, co było rzadkim wyczynem. Morgan rozmyślał wcześniej czy nie zmienić jego tytułu na błazna, teraz stało się to nieistotne.
            Krwawy Król z rękoma splecionymi za plecami przechodził przez loch, kierując się w stronę jedynej zajętej celi. Zwalczył grymas jaki pojawił się na jego twarzy gdy zbliżał się do klatki Odell. Morgan nie mógł zrozumieć jak można było tak nazwać swoje dziecko. Jednak od razu przypomniał sobie matkę dziewczyny i wszystko było jasne. Ta kobieta tak bardzo namieszała w jego planie... Z rozkoszą ją zabił.
            Im bliżej celi się znajdował tym głośniejsze były pomruki jakie wydawała jego córka. Z konsternacją przyglądał się tej brudnej istocie, która mówiąc sama do siebie, rozmazywała kurz po ścianach. Pragnął ją zabić i pozbawić się problemu. Przez ostatnie lata istnym utrapieniem dla Morgana było przenoszenie jej z miejsca na miejsce, aby ukryć ją przed widokiem innych ludzi. Na szczęście, odkąd przejął zamek loch okazał się być idealnym  schronieniem dla tej parszywej istoty.
            Niestety Odell nie mogła umrzeć. Morgan pamiętał dzień, w którym jedna z jego żon, urywając ciąże zbiegła z jego włości. Mężczyzna nie mógł dopuścić aby dziecko przyszło na świat. Bał się, że moc jaką odziedziczy po nim mogłaby być silniejsza od jego własnej. Tak więc zebrał ludzi i rozpoczął polowanie.
            Niestety gdy odnaleźli trop kobiety, jej ciąża dobiegała końca. Przez krótką chwilę znalazła schronienie w chatce starej zielarki, którą Morgan Krwawy z furią niemal rozczłonkował. Jednak zanim zabił tą starowinkę zdążyła ona zranić go w rękę, powodując tym samym, że jego cenna krew spływała na drewnianą podłogę.
            Krwawy Król po dziś dzień obwinia samego siebie za swoją nieuwagę i ignorancję. Mógł podejrzewać, że matka dziecka za wszelką cenę będzie chciała je utrzymać przy życiu. Nie zauważył gdy ta sięgnęła dłonią do jego rany i palec umazany jego krwią włożyła do buzi niemowlaka. Kobieta wyszeptała jedną sentencję, która przesądziła o losie dziecka. Zaklęcie Zespolenia stało się klątwą dla Morgana Krwawego, a ratunkiem dla Odell.
            Od tamtego dnia jego życie było zależne od życia tej zniszczonej istoty, ukrytej w celi. Nagle Odell odwróciła głowę usłyszawszy nadchodzące kroki. Gdy ujrzała nieskazitelną twarz swojego ojca, jej własna rozpromieniła się wesoło pomimo brudu widocznego  na każdym skrawku skóry.
            — Tatuś! — niemal jak pies oczekujący na pieszczotę, podbiegła pod żelazną kratę wychylając zań ręce.
            Morgan od razu zrobił krok wstecz. Czuł ogromny niesmak na samą myśl, że ta pokraka powstała z jego własnej krwi. Jednak do jeszcze większego obłędu doprowadzało go sformułowanie jakim go określała.
            Piętnaście lat temu, jeden człowiek odnalazł piwniczkę, w której akurat była ukryta Odell. Pod nieobecność Morgana zakradał się do małego okienka i opowiadał jej bajki, które pięcioletnia dziewczynka pochłaniała z zachwytem. Morgan nie rozumiał dlaczego nazwała go akurat w taki sposób, przecież nigdy nie zachowywał się w stosunku do niej opiekuńczo. Nieproszony towarzysz Odell w końcu wpadł w pułapkę Morgana i szybko wyjaśniło się dlaczego dziewczynka zaczęła mówić więcej i płynniej.
            — Przyniosłeś mi zabawkę, tatusiu?
            — Oczywiście — powiedział niemal uroczyście i z kieszeni szaty wyjął złotą łyżeczkę. Rzucił ją między kraty.
            Morgan wiedział, że o wiele prościej i szybciej w ten sposób nakłoni swoją córkę do mówienia, a raczej pokazania o czym rozmawiała z jego przyszłą małżonką. Mężczyzna musiał się dowiedzieć czy zepsuty umysł Odell nie wyjawił czegoś szczególnego.
            Wtargnięcie w zniszczony umysł kobiety było tak łatwe jak wbicie noża w masło. Nagle zobaczył Faith, która ocknęła się po upadku. Następnie jej próby rozmawiania z Odell, która na jego nieszczęście powiedziała jej o ich pokrewieństwie. Nie spodobał mu się blask w brązowych oczach kobiety, która z ciekawością wysłuchiwała wdrożonej w umysł Odell opowieści o bezpieczeństwie i ukryciu. Kolejna scena przedstawiała zrezygnowaną Faith siedzącą pod ścianą z zszokowaną i przestraszoną miną, po obejrzeniu przedstawienia na dziedzińcu jakie Morgan urządził specjalnie dla niej. Kolejne wspomnienia były takie same, księżniczka leżała bądź siedziała w swojej celi i nie próbowała nawiązywać kontaktu z Odell.
            Morgan dowiedział się wszystkiego czego chciał. Miał lekką nadzieję, że jego córka zachowa dla siebie informacje o spokrewnieniu. Obwiał się tego chwilowego błysku, zupełnie jakby Faith coś zrozumiała. Jednak pocieszał się myślą, że już jutro gdy zostaną sobie poślubieni, księżniczka zniknie z jego życia, a on, Morgan Krwawy będzie niepokonany.
            Ostatni raz spojrzał na Odell, która uprzednio rzuciła się na łyżeczkę jak wygłodniały pies na kość. Pociągnął nosem odurzony przez odór i ze wstrętem na twarzy zaczął opuszczać loch. 

Witam i się kłaniam ;*
Co porabiacie moje Drogie? Jak tam wrzesień wam mija? Mi osobiście bardzo szybko... Mogę się pochwalić, że jutro jadę złożyć dokumenty na studia! Po roku przerwy w końcu trzeba coś ze sobą zrobić. :) Kontynuuję edukację zaoczną więc mam nadzieję, że nadal będę miała czas pisać. 

Tak w ogóle to planowałam po skończeniu tego opowiadania zabrać się za coś (delikatnie) innego, a mianowicie opowiadanie urban fantasy. Jednak wychodzi na to, że powstanie kolejne high fantasy... Nic nie poradzę, że mój umysł błądzi w dalekie, nieznane krainy - a szkoda byłoby ich nie pokazać. :)
Ale wracając do rozdziału...
Czy któraś z Was podejrzewała taki obrót spraw?
Jestem niezmiernie ciekawa Waszych reakcji! ;)
Pozdrawiam! ;*

7 komentarzy:

  1. Tak właśnie mi się wydawało, że Morgan nie może trzymać córki przy życiu z żadnych ludzkich pobudek. Teraz wszystko jasne - po prostu myślał o sobie, jak zawsze. Matka Odell miała świetny pomysł, jak utrzymać swoje dziecko przy życiu i wykorzystała jedyną nadarzającą się okazję. Z drugiej strony nie wiem, czy dla Odell rzeczywiście takie życie ma jakikolwiek sens. Może wierzy w miłość swojego "tatusia", ale życie spędzone w celi i to w tak okropnych warunkach, to żadne życie.
    To teraz pozostaje mieć nadzieję, że Faith jakimś cudem dowie się o powiązaniu Odell z jej ojcem, zabije kobietę i tym samym Krwawego Króla, a wtedy Logan nie będzie już pod niczyim wpływem i wszystko będzie idealne :))

    Pozdrawiam
    teorainn
    smiertelny-pocalunek

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha co roku? Mam właśnie wf i siedzę w szatni, bo nie ćwiczę :D no a ze mam dostęp do internetu, postanowiłam przeczytać rozdział ;)
    Jejku, cudowny rozdział. Wszystko, co w nim było i nawet nie wiem, od czego zacząć. Strasznie podobała mi się historia małej Odell. Kurcze, czyli może jednak to przez nią jakoś uda się wszystko odkręcić Faith :) swoją drogą to super to wymyśliłaś.
    Rozdział pochłonęłam w mgnieniu oka ale wybacz za tragiczny komentarz. Nie potrafię się skupić przez przeziębienie a nie chce też palnąć jakiegoś głupstwa.
    Ah mnie również serduszko zabiło, kiedy Logan szedł z Faith! ♥
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    Zuza ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. No i proszę, wydało się czemu Morgan trzyma córkę przy życiu. To w sumie było dość prawdopodobne, że nie robi tego z dobroci serca, bo on takiego narządu chyba nie posiada nawet. Z rozdziału na rozdział ten człowiek wydaje się być coraz straszniejszy i coraz bardziej okrutny. Skro nawet swoje dziecko mógłby zabić, gdyby nie ta klątwa, to on nie ma chyba żadnych skrupułów. Aż się boję, co mógłby zrobić Faith i jaki ból jej zadać!
    Ale po tym rozdziale wiem przynajmniej, że jest sposób na zabicie Morgana! Wcześniej uważałam, że to niemożliwe, bo ten facet jest za silny, a teraz widać, że ma swoją piętę Achillesa. No bo jeśli zabije się Odell to umrze i Morgan, czy ja dobrze zrozumiałam? W sumie szkoda mi tej dziewczyny, ale jeśli to jest jedyny sposób na pokonanie Morgana to chyba warto ją poświecić. Tylko czy Faith się domyśli? No i czy Logan wreszcie do nas wróci...
    Czekam niecierpliwie;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko robi się coraz bardziej zagmatwane, ale nareszcie widzę sposób pozbycia się Krwawego. Niewątpliwie jego słabym punktem jest Odell, bo przecież pozbycie się jej załatwiłoby sprawę. To trochę okrutne, bo z tego co patrzę to ona ma psychikę dziecka, ale to zrozumiałe. Przecież Morgan przetrzymuje ją jak jakiegoś zwierzaka. Miałam taką cichutką nadzieję, że robi to mimo wszystko dla jej bezpieczeństwa, bo mu na niej naprawdę zależy, a się okazuje, że to taka jego kula u nogi. Ale przyznam, że sprytnie wymyślone z tym połączeniem jego krwią xD Ja bym chyba na to nie wpadła!
    A Faith... Szczerze mówiąc to bardziej skupiłam się tutaj na temacie Odell i Morgana, ale księżniczce też współczuję. Sprowadzili ją z powrotem do Ether żeby im pomogła, a ona siedzi uwięziona w lochu i wkrótce ma zostać zabita :/ Trochę słabo jak na wybawczynię, ale nadal liczę na to, że coś zaskoczy. Może Logan jakimś cudem uwolni się spod władzy krwawego, albo Faith uda się jakoś go zaskoczyć?
    Potopu weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa! Logan! Jaki on biedny. Az ma się ochotę mocno nim potrząsnąć i spróbować go jakoś wybudzić z tego transu jakiemu poddał go Morgan krwawy. Mam nadzieje że w jakiś sposób Faith się to uda, bo inaczej wyjdzie niezły klops.
    Wspólny posiłek z Morganem był co najmniej dziwny i niezręczny, księżniczka to naprawdę odważna dziewczyna. Mimo swojej trudnej sytuacji nie zamierza się poddać! I dobrze! Co prawda jej los nie zapowiada się kolorowo i musi byc poważnie przytłoczona faktem, że nie idzie jej najlepiej ta rola wybawcy, ale wierze w nią i mam nadzieję że podoła.
    Geba opadła mi na sama podłogę kiedy zobaczyłam ten genialny plan i magiczne połączenie między Krwawym, a jego córką. Zastanawiałam się, czy to możliwe, żeby jednak ją kochał, ale prawda okazała sie inna i... no cóż jakoś sie temu nie dziwię. W mojej głowie pojawia się malutki zarys planu jak pokonać Morgania i mam nadzieję, że Faith prędzej czy później dowie się prawdy. Pytanie brzmi, czy będzie w stanie poświęcić, życie niewinnej dziewczyny by pokonać wroga? Przekonamy się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka hejka :* Troszkę się spóźniłam :c Ale już jestem i mam zamiar nadrobić oba rozdziały ^^
    O jesu biedna Faith! Jak mi jej szkoda! Normalnie mam zamiar poszarpać Logana, a później go pogłaskać xd Rozszarpać za to, jak traktuje biedną księżniczkę, a pogłaskać za to, jaki jest świetny xd Boshe dlaczego ten zły (świetny) Morgan nim zawładnął!!! Ale bez tego nie byłoby zabawy :D
    O boshe boshe! Trzeba zabić Odell i zabije się Morgana! Kto tego dokona?! :O Mam skrytą nadzieję, że to Logan odetnie głowę nieszczęsnej córeczki króla złego.
    Lecę do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  7. "obwiał" - obawiał
    A więc jednak Król jest taki do końca, całkiem zły? I się zirytowałam. Co prawda lubię jak postacie są wyraziste, ale nie znoszę, gdy są jednoznaczne, takie jednowymiarowe, a u ciebie jak zły, to złem przesiąknięty do szpiku kości, a gdy dobry, to też cały dobry, bez ani jednej skazy. - To jest coś co mi w twoim opowiadaniu nie odpowiada, na razie jako jedyne.
    Podobała mi się za to historia o mocy dziewczynki i zaklęcie łączenia.

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie jak podmuch wiatru dla ptaka, pozwala mi się wzbijać wyżej!