Silny podmuch wiatru
wprawił w ruch obolałe ciało młodej kobiety, która znajdowała się nad
stumetrową przepaścią. Ostatkiem sił wzmocniła uścisk na drewnianej gałęzi wbijając
w nią swoje paznokcie. Ciało zaczynało odmawiać jej posłuszeństwa, a zmęczenie
brało górę nad umysłem. Pomimo panującego chłodu, po jej karku oraz czole
spływały strużki potu.
— To twój koniec, Wyrocznio — Do jej uszu doszedł szept przesiąknięty czystą satysfakcją. — Nigdy ich nie ocalisz.
Nad urwiskiem pojawił się zakapturzony mężczyzna. Trzymał on drewniany, żłobiony kostur, wysoki jak on sam. Z jego czubka emanowało białe światło. Delektując się chwilą, uniósł rękę z kosturem i delikatnie, jak muśnięcie piórkiem, postawił go z powrotem na ziemi.
Niespodziewanie ziemia zatrzęsła się gwałtownie. Ogromne bryły piasku i gliny zaczęły staczać się ku przepaści, kierując się wprost na wiszącą bezbronnie Wyrocznię.
Lecz kobieta zamknęła oczy i zanim pierwsza bryła zdążyła ją dosięgnąć, puściła gałąź. Jej ciało opadało powoli, jakby nieznana siła spowalniała upadek. Po chwili zniknęła w otchłani.
— To twój koniec, Wyrocznio — Do jej uszu doszedł szept przesiąknięty czystą satysfakcją. — Nigdy ich nie ocalisz.
Nad urwiskiem pojawił się zakapturzony mężczyzna. Trzymał on drewniany, żłobiony kostur, wysoki jak on sam. Z jego czubka emanowało białe światło. Delektując się chwilą, uniósł rękę z kosturem i delikatnie, jak muśnięcie piórkiem, postawił go z powrotem na ziemi.
Niespodziewanie ziemia zatrzęsła się gwałtownie. Ogromne bryły piasku i gliny zaczęły staczać się ku przepaści, kierując się wprost na wiszącą bezbronnie Wyrocznię.
Lecz kobieta zamknęła oczy i zanim pierwsza bryła zdążyła ją dosięgnąć, puściła gałąź. Jej ciało opadało powoli, jakby nieznana siła spowalniała upadek. Po chwili zniknęła w otchłani.
Nagłe poruszenie za ścianą pokoju wyrwało dziewczynę z dziwnego sennego transu. Gdy uchyliła drzwi aby zerknąć co wprawiło w taki pośpiech jej współlokatorkę ujrzała umięśnione i blade plecy mężczyzny ubranego w same bokserki. Faith była zmieszana, lecz ciężko było jej ukryć, że widok na jaki się natknęła przypadł jej do gustu. Chrząknęła zwracając na siebie uwagę, jednocześnie mając nadzieję, że rumieniec na jej twarzy nie jest aż nadto widoczny.
— Och — mężczyzna obrócił się na pięcie i zahaczając o trzymane w ręku spodnie, ledwie utrzymał równowagę. — To znaczy... — teraz to jego twarz zrobiła się czerwona. — Cześć, jestem Will.
Faith miała ochotę parsknąć śmiechem widząc jego nieudolną próbę zakrycia bokserek trzymanymi w reku ubraniami.
— Faith? — pytanie wypłynęło z wnętrza pokoju naprzeciwko. — Cholera, przepraszam! — Wraz z tym słowem pojawiła się rozczochrana blond włosa głowa Sophie. — Nie chciałam cię obudzić... Po prostu... — Urwała, nagle zdając sobie sprawę z sytuacji. Na jej usta wypłynął szeroki uśmiech — Poznałaś Willa?
— Oj, tak — dziewczyna uniosła znacząco brew, co spowodowało poszerzenie się uśmiechu na twarzy współlokatorki. Will stojący w pomiędzy dziewczynami wyglądał jakby miał się spalić ze wstydu.
Faith poczekała aż nowy znajomy opuści ich mieszkanie i dopiero wtedy zalała swoją współlokatorkę i zarazem przyjaciółkę pytaniami.
— Co się stało z Pete'em? — Dziewczyna nalała mleka do miski.
— To dupek — Sophie wzruszyła ramionami nakładając do buzi łyżkę płatków.
— A Will nie?
— Will jest słodki, uroczy, czuły, wrażliwy...
— Will jest kotem?
— On jest marzycielem — westchnęła rozczulona. — Poważnie Faith. Jeszcze nigdy nie spotkałam nikogo takiego. Will jest pełen pasji. I Boże... Jaki on jest namiętny!
— Bez szczegółów — przerwała jej z uśmiechem.
— Jest idealny — stwierdziła Sophie. — Może to ten jedyny...
Faith skomentowała słowa przyjaciółki pobłażliwym uśmiechem, zajmując się swoim śniadaniem.
Wiedziała, że Will nie był TYM jedynym. Tak samo jak nie był nim Nick, Jackson, Lucas i Pete. Od kiedy, dwa lata temu Faith zamieszkała razem z Sophie było dla niej jasne, że jej współlokatorka to wolna dusza, poszukująca romantyzmu wszędzie tam gdzie go nie ma. Wiecznie pełna nadziei i nieprzejmująca się otaczająca ją szarą rzeczywistością. To właśnie jej nastawienie do świata sprawiało, że Faith zadziwiająco szybko polubiła dziewczynę. Sophie okazała się miłą odmianą, dzięki której przeszłość zostawała zakopana w przeszłości.
Popołudniu obie dziewczyny udały się na zakupy. Sophie poszukiwała kreacji na randkę z Willem, a Faith towarzyszyła jej jako wsparcie. Krążąc po galerii handlowej udało im się wejść do, co najmniej do połowy sklepów odzieżowych.
— Dlaczego nie wybierzesz tej granatowej sukienki? — Znudzony głos Faith przerwał ciszę.
— Bo do mnie nie przemawia — Sophie nawet na nią nie spojrzała.
— Do mnie ubrania nigdy nie przemawiały.
— To widać.
— Ałć!
— Jeśli coś na ciebie pasuje, nie oznacza, że jest dla ciebie — Sophie wzruszyła ramionami, hamując uśmiech
Tutaj ma trochę racji, pomyślała Faith. Nigdy nie przejmowała się zawartością swojej szafy. Zwykła kupować to, co wpadło jej w oko i nigdy nie myślała nad tym czy coś do niej pasuje czy nie. Nauczyła się, że styl i wygoda nie idą w parze. Po nieudanej próbie bycia stylową, darowała sobie starania - stopy niemal obdarte ze skóry przez czerwone szpilki i ból głowy spowodowany ciasnym kokiem, to rzeczy jakich nie miała zamiaru ponownie doświadczyć. Oczywiście spotkało się to z początkowym oburzeniem ze strony Sophie, która doprowadziła ją do takiego stanu. Lecz Faith była nieugięta.
Po owocnych zakupach wróciły do domu. Sophie zadowolona z kupna lawendowej sukienki na ramiączkach, zamknęła się w swoim pokoju. Z kolei Faith zaczęła przygotowywać się do pracy. Po szybkim prysznicu wysuszyła włosy, które pod wpływem ciepła zmieniły kolor z czarnego na ciemno kasztanowy. Sprawnym ruchem zaplotła je w luźny warkocz sięgający za łopatki. Ubrała czarną spódniczkę sięgającą nad kolano oraz białą koszulkę. Na nogach miała czarne, płaskie buty. Przez pas przewiesiła czerwono-czarny fartuszek, który był raczej dodatkiem, niż faktyczną ochroną przed jakimkolwiek brudem.
Bar „Eden” znajdował się tuż za rogiem. Niewielkie, zaciemnione miejsce, w którym można było zalać się do upadłego. Ściana za ladą była pełna butelek alkoholu, stojących na podświetlanych półkach. Niegdyś parkiet taneczny stał teraz zabarykadowany przez stół do biliarda. Pod ścianami znajdowało się kilkanaście boksów, oddzielonych od siebie matowym szkłem.
Tego wieczoru pierwszymi klientami okazała się grupka motocyklistów. Sześciu rosłych facetów ubranych w skóry. Faith ze sztucznym uśmiechem podeszła do stolika trzymając w ręku mały notesik i resztkę jaka została z jej ciągłe łamiącego się ołówka. Każdemu z nich podała dwustronne menu, a następnie odebrała zamówienie.
Gdy zawróciła aby zanieść zapisaną karteczkę do kuchni, poczuła na swoim pośladku siarczysty klaps, a po nim natychmiastową salwę śmiechu. Odwróciła się i jej wzrok spoczął na mężczyźnie siedzącym z brzegu. Krzaczasta, rudawa broda sięgała mu do mostka, a na pomarszczonej od słońca twarzy widniał uśmiech samozadowolenia. Wyglądał na jakieś trzydzieści lat.
Faith ze stoickim spokojem podeszła bliżej do mężczyzny. Jego kompani zaczęli pogwizdywać. Pochyliła się powoli, przez co odpięte dwa górne guziki koszuli pozwoliły mężczyźnie zerknąć na jej dekolt.
— Chcesz więcej kotku? — zagadał ledwie hamując podekscytowanie.
Dziewczyna uśmiechnęła się uwodzicielsko, trzepocząc rzęsami. Swoją nogę postawiła pomiędzy nogami mężczyzny, sprawiając tym samym, że siedział on niemal okrakiem.
Nagle, niczym atakująca kobra, jej ręka wystrzeliła prosto w jego stronę. Jej dłoń powędrowała w kierunku krocza, na którym zacisnęła pięść. Wielki, barczysty mężczyzna jęknął z bólu przed dziewczyną o stu siedemdziesięciu centymetrach wzrostu. Gdy miał zamiar ją powstrzymać ta wzmocniła uścisk, a mężczyzna podzielił się kolejną porcją pojękiwań i opuścił ręce. Pozostali siedzieli w oszołomieniu, nie wiedząc co robić.
— A teraz ładnie mnie przeproś — powiedziała, niezwykle łagodnym głosem.
Do baru w międzyczasie weszło kolejnych dwóch klientów. Jeden, stały bywalec udał się w róg pomieszczenia z zakupioną butelką szkockiej, a drugi usiadł przy barze. To właśnie on zwrócił uwagę na zadziwiającą sytuację jaka miała miejsce. Zastygł z kieliszkiem w powietrzu.
— Niezłe z niej ziółko. — Barman wyrwał mężczyznę z transu.
— Oj tak — zgodził się zachrypniętym głosem. — Zupełnie jak jej matka.
OMFG!
OdpowiedzUsuńJUŻ NA SAMYM POCZĄTKU MOGĘ CI OBIECAĆ, ŻE BĘDĘ TU STAŁYM BYWALCEM. ^^
CUDO ***
UJĘŁAŚ MOJE SERDUSZKO <3
wwwweeeeennnnnyyyyyyYYYYYYYYYYY<3 ######
PS: Zapraszam do mnie ;)
Dzięki ;)
UsuńHuhuhu
OdpowiedzUsuńPodoba mnie siem ;3 . Najlepszy był moment, gdy Faith się obudziła i zobaczyła Will'a w bokserkach i jego reakcja :-D zalałam się śmiechem i druga w końcówce, gdy zrobiła temu facetowi jejcznicę ahahaha :-D
Będę częstym gościem na tym blogu :-)
Masz też fajny styl pisania. Podobał mi się bardzo ten rozdział.
PS: Zapraszam do siebie na http://www.fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com :-)
PMDIW życzę (Pozdrowionka I Miłego Dzionka)
Nocna Łowczyni
Przepraszam coś mi się źle napisało PMDIW życzę (Pozdrowionka Miłego Dzionka I Wenki) :-)
UsuńDziękuję :)
UsuńNaprawdę świetnie napisane, w ogóle te rozmowy przyjaciółek ,- jakbym widziała siebie z moimi! Ogólnie jestem jak najbardziej na tak! jeśli chodzi o to, co tu przeczytałam i liczę, że dasz radę do końca z tą historią, ogólnie wierzę w Ciebie!
OdpowiedzUsuńPisałam już, że podobają mi się Twoje opisy? Nie? Jak to możliwe! :D Bardzo mi się podoba to, jak piszesz, nie tylko dialogi czy monologi, ale właśnie przede wszystkim opisy! <3
http://zasnute.blogspot.com/
Dziękuję bardzo! Również mam nadzieję, że pociągnę tą historię do końca :)
UsuńCzyli zaczynamy od nowa? :D To tak - rozdział jak zwykle świetny, pięknie napisany i tajemniczy. Ostatnią scenę genialnie ukazałaś, ostatnie zdanie nagle zmieniło cały rozdział i jego sens! Faith piękne imię, podoba mi się bardziej od poprzednich, chociaż wciąż pamiętam Hayden. :D Podobają mi się więzy dwóch przyjaciółek, obie idealnie się dopełniają! Oczywiście nie mogę się doczekać, aż tajemniczy mężczyzni ujawnią się Faith!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Od nowa, od nowa. :) Hayden również utkwiła mi w pamięci... Ale Faith bardziej mi tutaj pasuje :D
UsuńDzięki za komentarz i pozdrawiam! :)
Hej! ;)
OdpowiedzUsuńWpadłam dzięki komentarzowi, który u mnie zostawiłaś i chciałam za niego bardzo podziękować;) Twój rozdział oczywiście przeczytałam i już spieszę z moją subiektywną opinią.
Zacznę od spraw mniej przyjemnych, a mianowicie błędów. Nie widziałam tego dużo, ale jedna rzecz ostro rzucała mi się w oczy. A mówię tutaj o powtórzeniach słowa "jej". Polecam ctr+f i wyszukanie. Zobaczysz o czym mówię;) Gdy ten zaimek pojawia się w dwóch, trzech kolejnych zdaniach to razi w oczy. Sama z tym walczę dlatego zwróciłam uwagę;)
A ogólnie rzecz biorąc, opowiadanie mnie zainteresowało. Przede wszystkim przyjemnie czyta się Twoje opisy. Co do fabuły na razie zbyt wiele powiedzieć nie mogę, bo niewiele wiadomo. Ale zostaję tu ze względu na Twój talent do opisów, bo ja je po prostu kocham <3 najbardziej podobało mi się chyba przedstawienie Sophie. Mam wrażenie, że ta dziewczyna jest bardzo naiwna i nie do końca potrafi oddzielić zauroczenia od miłości. Ale jest sympatyczna, wprowadza kolory do opowiadania i mam nadzieję, że będzie ważną postacią. Natomiast główna bohaterka sprawia wrażenie rozważniejszej, bardziej hm... statecznej i mniej roztrzepanej. Więcej pewnie będę mogła powiedzieć po kolejnych rozdziałach.
Więc życzę dużo weny, czekam na następną notkę i pozdrawiam! ;*
PS Czy mam informować o kolejnych rozdziałach?:) proszę o odpowiedź u mnie;*
Dzięki, że zwróciłaś uwagę na te błędy! Opcja wyszukiwania okazała się bardzo pomocna i dopiero teraz zobaczyłam ile tego jest.. ;O Tego rozdziału nie będę poprawiać (czas, czas ,czas...) za to, na pewno będę pilnowała tych powtórzeń przy następnych. Czasami naprawdę ciężko jest ułożyć odpowiednio zdanie aby słówko "jej" było z niego wykluczone... Teraz będę się starała bardziej :)
UsuńCieszę się, że moja twórczość ci się spodobała i mam nadzieję, że uda mi się utrzymać to zainteresowanie. :)
Pozdrawiam!
Dobra jak nie skończysz tego opowiadania, to osobiście cię zabiję. Zaczęłaś po prostu genialnie. Jestem pewna, że ten sen nie był takim o po prostu snem. Myślę, że cos znaczy, ale poczekam aż sama rozwiniesz ten wątek.
OdpowiedzUsuńPotem mamy zwykły dzień, obie przyjaciółki, chłopak i małe przedstawienie postaci. Cieszę sie że je umieściłaś, bo wszystko bardzo łatwo można sonie wyobrazic. ;)
Scena w barze była po prostu świetna. Polubiłam Faith i jej styl bycia. ;)
Czekam na next ;)
Groźby groźbami, czyny czynami :D Skończę to do końca! Wierzę w siebie! :)
UsuńDzięki za komentarz!
Naprawdę cieszę się, że postanowiłaś, mimo wszystko, kontynuować to opowiadanie. Grunt to przede wszystkim się nie poddawać. Mam nadzieję, że dobrniesz z nim do końca, gdyż ten początek zapowiada się całkiem interesująco. Jestem zachwycona tym, że tak ładnie graficznie uporządkowany jest cały tekst. Aż przyjemnie się człowiekowi go czyta, bo wszystko jest ładnie przejrzyste. Odrobinkę żałuję, że nie ma prologu, choć ten mały fragment na samym początku pełni jego rolę. Zastanawiam się nad tym, czy to opowiadanie będzie odgrywało się głównie w realnej rzeczywistości, czy raczej spróbujesz nas przenieść do jakiejś alternatywnej rzeczywistości, pewnie dowiem się tego przy rozdziale drugim. (; Niemniej jednak zainteresował mnie bardzo wątek Wyroczni i tej tajemniczej postaci, jak mniemam, jej przeciwnika. Kogo miała obronić Wyrocznia? Czyżby chodziło tutaj o Faith? Czy może kogoś innego. Ta aura tajemnicy zaczyna mi się udzielać, a przy czytaniu pierwszej części, mimochodem nasunęła mi się na myśl Trudi Canavan. (Ostatnio próbowałam się przebić przez „Kapłankę w bieli”, z mizernym skutkiem).
OdpowiedzUsuńCo do bohaterów z naszego rzeczywistego świata jestem zadowolona, że serwujesz nam zwyczajną, ale niepozbawioną charakteru główną bohaterkę. Faith wydaje się być dość ciekawa i rozbrajająca (piękna sytuacja z zarówno Willem, jak i panem motocyklistą). Sophie też przypadła mi do gustu, całkiem przyjemna z niej postać i przypomina mi trochę moją znajomą z czasów wczesnoszkolnych, która aktualnie szuka miłości swojego życia. Z podobnym skutkiem jak Sophie. Obie, z tego zdążyłam przeczytać, bardzo szybko się „zakochują” i bardzo szybko odkochują. Żyją też w takiej krainie biegających jednorożców, gdzie za każdym rogiem czyha na nich potencjalny książę z bajki. Ach, naiwniaki.
A błędy, podaję Ci już poprawne wersje:
Ciało raczej odmawia posłuszeństwa.
Strużki potu.
Przed jakby uciekł Ci przecinek.
Aż nadto.
Tę scenę. .
Przecinki Ci wieją, szczególnie te przed „aby”. (;
Pozdrawiam i życzę wytrwałości,
Alathea
Oprócz przecinków poprawiłam wytknięte błędy.Dzięki bardzo za czujność :)
UsuńTo właśnie trylogia pani Canavan w pierwszej kolejności sprawiła, że postanowiłam pisać. Aczkolwiek z całych sił staram się nie tworzyć nic podobnego do świata przedstawionego przez nią :D Z całych sił staram się stworzyć coś konkretnie mojego.
Cieszę się, że ci się podoba. :) Dzięki za miłe słowa i pozdrawiam!
Kiedy kolejny rozdział?!?!?!?!?!?! Czekam niecierpliwie :-)
UsuńNaprawdę świetnie piszesz ^•^
fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com
PMDIW życzę
Nocna Łowczyni
Hej!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj przypadkiem i powiem jedno: zostaje !
Piszesz tak ciekawie i lekko, że aż chce się czytać!:)
Wiem, że to dopiero początek, wiedz, że jak Zuzie spodoba się początek, to wie, że dalsze części będą coraz lepsze !:)
Powiało tajemnicą...A ja lubię tajemnice...:)
Oświadczam wszem i wobec, iż od teraz jestem Twoją stałą czytelniczką !:)
Pozdrawiam i życzę weny, Zuza ♥
www.zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com --------->jeśli masz chwilę to zapraszam.
Część, to ja troszkę spóźniona, ale jestem ;)
OdpowiedzUsuńNooo! To się nazywa świetny początek z ciekawym akcentem. Były tajemnice, śmieszne wątki no i oczywiście akcja! Oby tym razem to opowiadanie doszło do skutku. Mam szczerą nadzieję, że tym razem wytrwasz, bo zapowiada się cholernie ciekawie.
Ten sen na początku był niesamowity. Wyrocznia i dziwny facet, który postanowił się jej pozbyć. Niezwykle odważna z niej kobieta. Z drugiej strony zrobiłaś z niej bohaterkę tragiczną, czego by nie wybrała i tak zakończyłoby się to czymś złyym.
Zabawną sytuacją była oczywiście ta z udziałem Willa. Biedak, z pewnością spalił się ze wstydu. Następnym razem będzie pamiętał, aby najpierw się ubrać, a potem wymykać z domu.
Także nie sadzę, aby Will był t y m jedynym skoro Sophie ma już takie doświadczenie, z pewnością będzie nastepny :)
Widze, że z Faith jest ostrą babka. Dobrze! Nie daje sobie w kaszę dmuchać! Żaden oblech nie będzie jej klepał po tyłku. Intryguje mnie ten mężczyzna siedzący przy barze.Ciekawa jestem skąd znał matkę głównej bohaterki. Przypadek? Nie sądzę.
Życzę duużo weny i oczywiście pozdrawiam. :*
No witam :-)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz tu zaglądam, ale szkoła = brak czasu na przyjemności. ;-) Ale nadszedł piątek, czyli weekendu początek, więc nareszcie mogłam przeczytać ten cudownym pierwszy rozdział.
Bardzo lubię czytać takie opowiadania. Zagadkowe, bohaterki z problemami, szalone przyjaciółki. ;-)
" — Oj tak — zgodził się zachrypniętym głosem. — Zupełnie jak jej matka." - oj koleżanko, tym to mnie zachęciłaś chyba najbardziej do dalszego czytania. :-D
A teraz magicznie przeniosę się do rozdziału numer 2, by móc Cię skrytykować. :-D
Oczywiście to tylko taki żarcik z mojej strony, ponieważ uważam, że dotychczas nie było się do czego doczepić, więc tak trzymaj. :-D
Nareszcie znalazłam czas by tutaj wpaść i mogę powiedzieć jedno - zdecydowanie tego nie żałuje !
OdpowiedzUsuńPoczątkowo nie wiedziałam o co chodzi z tą całą wyrocznia - dalej mam wrażenie, że nie był to tylko sen - ale potem wszystko zaczęło się układać i wydaje mi się, że jestem na bieżąco. Bardzo podoba mi się ilość akcji.. Nie jest jej za dużo, ani za mało co sprawia, że czytelnik się nie nudzi i jednocześnie chce czytać dalej. Masz za to u mnie wielki plus.
Przejdźmy teraz do tego co według mnie jest najważniejsze, czy bohaterowie !
Will, Will, Will - po prostu go kocham ! Wiesz jak to jest, że nie wiesz tak naprawdę nic o dalej osobie a w jednej minucie po prostu się w niej zakochujesz ? Bo ja właśnie to przeżyłam. Mam nadzieje, że nie będzie tym jedynym dla Sophie - jego miejsc jest przy Faith !
Mówiąc o niej to naprawdę brawa dla ciebie. Lubie ją, nawet bardzo, ale jak na razie zostanę przy tym - powiem coś więcej kiedy poznam ją lepiej :))
I na końcu tajemniczy mężczyzna z baru.. Tu zaczynają się moje problemy, bo nawet jeżeli nie wiem o nim praktycznie nic to mam wrażenie, że będzie zagrożeniem dla Willa ! <3 A to mi się nie podoba.
Życzę dużo weny i pozdrawiam !
Drugi rozdział postaram się nadrobić jutro, a jak nie to pojutrze !
Faith miło mnie zaskoczyła :) Na początku miałam wrażenie, ze będzie kolejną grzeczną dziewczynką, która jak ktoś ją klepnie w tyłek odejdzie speszona, albo ewentualnie również speszona zwróci uwagę. A tu proszę... ładnie załatwiła tego palanta :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńLubię postacie z charakterkiem, a Faith niewątpliwie taki ma ;)
Only [Nemezis]
Witaj :)Zostawiłaś u mnie swoją reklamę, więc postanowiłam wpaść. Dziś zacznę czytać, może skończę na dniach :P Zobaczę jak z tym wyjdzie :D
OdpowiedzUsuńNo akcja na początku w pokojach nie do podrobienia. Koleżanka lubi się zabawić? :P Ja w tym nie widzę nic romantycznego zważywszy na fakt co pewnie działo się tamtej nocy, a współlokatorka nie zdążyła nawet pożegnać się z poprzednim bywalcem :D Ach, romantyzm XD
A później akcja w barze niezła :P Choć współczuje jej takiej pracy ;s Faceci to jednak obrzydliwce :S
Pozdrawiam gorąco :*
Hej! Przybywam w końcu by przeczytać i skomentować to nowe opowiadanie i już na początku mi się podoba. Choć rozdział jest w moim odczuciu dość krótki, to udało Ci się tutaj zawrzeć przedstawienie teraźniejszego życia Faith i zapowiedź czegoś fantastycznego, czegoś co niewątpliwie zmieni życie Faith. Naprawdę podabał mi się fragment o Wyroczni. To właśnie on sprawia, że rozdział nabiera zupełnie innego charakteru. Zastanawiające jest również ostatnie zdanie i pojawienie się tego mężczyzny w barze. Kim jest? Skąd zna (albo znał, nie wiemy przecież, czy nie żyje) matkę Faith? Naprawdę mnie zaintrygowałaś i myślę, że to opowiadanie będzie znacznie lepsze od poprzedniego :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę weny.
"biliarda" - bilarda - to jedyna literówka jaką wyłapałam, albo jedyna, która rzuciła mi się w oczy.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ten sen z początku jest ważny, czy coś oznacza, ale skoro go tutaj wplotłaś, to zapewne ma jakieś znaczenie, a więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać aż się ziści.
Podoba mi się koleżanka głównej bohaterki (wybacz, że jeszcze nie pamiętam imion, ale z czasem do nich nawyknę i je zapamiętam), wydaje się być jej całkowitym przeciwieństwem - mówi co myśli, bawi się i nadmiernie dba o siebie. Jak rzuciła tekstem, że to, że coś na ciebie pasuje nie koniecznie jest dla ciebie, to mnie powaliła na łopatki.
Za to główna bohaterka też pokazała, że ma charakterek. Mówię oczywiście o końcówce rozdziału. Ciekawi mnie kim była jej matka. Za to chłopak, który ją klepnął, od razu skojarzył mi się z moim "opowiadaniowym" Hubertem, bo on też ma taki zwyczaj bezczelności i wyrywnych rączek. Nie muszę chyba mówić, że do tego chłopaka, choć nie popieram jego zachowań, to zapałałam sympatią. Miał po prostu facet "to coś" (jak na razie), taki jakiś... urok osobisty, tak bez wątpienia był to urok osobisty.
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Marnotrawnie powracam po ponad miesiącu i mam zamiar nadrobić całość. Jeszcze nie wiem ile mi to zajmie, mam nadzieję, że mniej niż tydzień.
UsuńPozdrawiam.
Witam :) Na początku dziękuję, za komentarze u mnie i przepraszam, ze tak późno zajęło mi dotarcie tutaj. Przez jakiś czas będę miała ograniczony dostęp do internetu :/ Ale dość o mnie, przechodzę do rzeczy!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się kontrast, jak jest widoczny między Faith a Sophie. Osobiście bardziej utożsamiam się z główną bohaterką, bo taka niepoprawna romantyczka jak jej przyjaciółka, to kompletnie nie mój typ xD
I podoba mi się, ze nie przedstawiłaś Faith jako jakiejś ustawionej dziewczyny z mnóstwem znajomych i imprezowiczkę, o którą zabiegają wszyscy mężczyźni. Ot, przeciętna dziewczyna, która radzi sobie w życiu i ma charakter, dzięki czemu nie można jej nie lubić. Pokazała to w tej scenie z brodaczem z gangu motocyklistów. No i nie wiem, co ten mężczyzna miał na myśli mówiąc o jej matce... Czyżby ta nie żyła? Lecę do dwójki :D
Opowiadanie zdecydowanie ma potencjał, jeżeli nie stanie się typowym romansem (a tego nie wiem po przeczytaniu tylko prologu). Myślę, że wrócę tutaj niedługo, bo akurat teraz mam trochę mało czasu na to wszystko : )
OdpowiedzUsuńChyba podobnie jak wszyscy gdybam nad snem i jego związkiem. Poza tym brawo za stworzenie charakternych bohaterów, którzy w większości już przypadli mi do gustu. Pozostaje mi tylko liczyć, że nie wciśniesz swojego opowiadanie między bajki i baśnie i nie będzie to historia idealnego romansu w utopijnym świecie bez problemów i bez wad.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na samiutki początek:
otchlan-szarosci.blogspot.com