29.08.2015

Rozdział X

„Czy naprawdę tak łatwo zabić człowieka?” - Perihan Magden
            Widząc zarys zamku na tle fioletoworóżowego nieba, Faith poczuła jak w jej gardle powstaje gula, a żołądek wiruje niczym bęben w pralce. Nigdy nie sądziła, że dane jej będzie jeszcze widzieć ogrom tej budowli.
            Pamiętała jak mama opowiadała jej o dniu, w którym po raz pierwszy spotkała tatę w komnacie tronowej, pamiętała jak biegała po labiryncie korytarzy chowając się opiekunce, pamiętała jak bawiła się z dziećmi dam dworu, pamiętała jak przewróciła tuzin błyszczących zbroi oraz huk jaki one wydały. Im bliżej dworu się znajdowali wszystkie stłumione wspomnienia zaczęły ponownie wypływać na powierzchnię.
            Orszak, na którego przedzie jechał kary koń dosiadany przez Morgana oraz splątaną Faith, przejechał przez opustoszałą i wyniszczoną wioskę i zatrzymał się dopiero na dziedzińcu u stóp kamiennego zamku.
            Kobieta nie mogła się powstrzymać aby co chwilę nie zerkać do tyłu. Logan przywiązany do siodła jednego z rycerzy ledwo dotrzymywał im tempa, a teraz gdy przystanęli zmęczenie było nader widoczne na jego poobijanej twarzy.
            — O niego się nie martw — Morgan szepnął do ucha księżniczki, nie krępując się bliskością. Gdy ta się wzdrygnęła na jego ustach zakwitł wąski uśmiech. — Pożyje dłużej od ciebie.
            Szarpnięciem zepchnął Faith z siodła. Dziewczyna ledwie utrzymała równowagę, jednym ramieniem opierając się o wierzchowca. Ściśle związane nadgarstki uniemożliwiały poruszanie dłońmi, choć kobiecie nawet przez myśl nie przeszło aby próbować uciekać. Księżniczka zdawała sobie sprawę, że szansę na uwolnienie Ether spod rąk tego tyrana ma wyłącznie przebywając w zamku, blisko wroga. Choć jeszcze nie przemyślała planu działania.
            Niespiesznym krokiem zbliżała się do nich postawna postać. Mężczyzna, wyglądający na trzydzieści lat, ubrany był w niezwykle kolorowe i wykwintne szaty. W przeciwieństwie do Morgana Krwawego wygląd tego człowieka świadczył o rozrzutności i braku umiaru. Na okrągłej twarzy gościł uśmiech, ukazujący pięć złotych zębów. Jego głowa było częściowo pozbawiona włosów, pozostały jedynie myszate pasy po bogach.
            — Witaj, królu — mężczyzna ukłonił się głęboko.
            — Tus, co z twoimi manierami? Przywitaj się z księżniczką — Morgan brzmiał na rozgniewanego jednak gdy Faith spojrzała na jego twarz zrozumiała, że najzwyczajniej się z niej naigrywał.
            — Wybacz, królu — Tus ukłonił się po raz kolejny. — Księżniczko Faith, witamy w domu.
            Patrząc na to miejsce, na usta kobiety cisnęło się mnóstwo określeń jednak żadne z nich nie było nawet porównywalne do domu. Wydawałoby się, że w tym momencie najbardziej odpowiadałaby nazwa piekło.
            — Rozumiem, że wszystko zostało załatwione? — wtrącił się Morgan.
            — Oczywiście, królu.
            — Bardzo mnie to cieszy — Faith zauważyła zmianę w tonie jego głosu przez co od razu stała się czujniejsza. — Tus zaprowadź księżniczkę do jej komnaty — ostatnie słowo przepełnione było drwiną.
            — Tak jest, Wasza Wysokość.
            Mężczyzna chwycił Faith za ramię i ścisnął z taką siłą, że nie zdążyła powstrzymać cichego jęku. Spróbowała się wyrwać ale wiedziała, że nie ma szans. Nie zdziwiłaby się gdyby żelazny uścisk odciął jej dopływ krwi do ręki. Tus bez problemu pchnął ją do przodu, wprowadzając przez wielkie wrota prosto do wnętrza zamku.
            Ogromy hol był istną ruiną. Bród panował od ziemi aż po sufit, ogromne pajęczyny wisiały w kątach, a niegdyś błyszczący porannymi promieniami słońca żyrandol, przypominał wielką okurzoną kulę. Kobieta nie była w stanie utrzymać obojętnego wyrazu twarzy, widząc tragiczny stan w jakim była historyczna budowla.
            — Twój wuj nie był specjalnie przejęty stanem swojego królestwa — Tus odezwał się widząc odrazę na twarzy księżniczki. — Ciężko w to uwierzyć, ale teraz za panowania Krwawego Króla stan zamku ulega znacznej poprawie.
            Faith prychnęła, nie mogąc uwierzyć słowom mężczyzny. Jednak gdy ten nie miał zamiaru kontynuować, postanowiła się odezwać.
            — Kim jesteś? — Chciała zabrzmieć pewnie, lecz oszukiwała samą siebie.
            — Nie wydaje mi się, żeby to był twój interes.
            — Jakby nie było, wszystko jest tutaj moje — igrała z ogniem choć mówiła prawdę. Ze zdenerwowania zaczęła pocierać związanymi nadgarstkami.
            Tus prowadził ją przez liczne korytarze. Gdy zaczęli schodzić po spiralnych schodach dziewczyna zaczęła podejrzewać dokąd się udają.
            — Dobrze, że Król tego nie usłyszał — mężczyzna zaśmiał się, co Faith przypominało raczej pisk młodego prosiaka. Po chwili ciszy, gdy minęli czwartą latarnię, Tus odezwał się uroczystym tonem. — Jestem namiestnikiem.
            — A jednak to ty zaprowadzasz mnie do lochu, a nie inny służący — odparła natychmiast dziewczyna. — Chyba nie jesteś najlepszym namiestnikiem...
            Twarz Tusa lekko poczerwieniała i kobieta widziała jak walczy aby na nią nie krzyknąć. Jego usta zamieniły się w wąską kreskę. Bez zastanowienia pchnął księżniczkę, która tracąc równowagę osunęła się po ścianie i zaczęła staczać się w dół. Przez chwilę świat wirował, a kobieta starała się chwycić czegokolwiek aby spowolnić upadek. Jednak jej głowa kilkukrotnie zderzyła się z kamiennymi schodami i już po chwili straciła przytomność.

            Niewielka komnata, w której Morgan uwielbiał przebywać, była nazywana przez wszystkich komnatą tortur. Logan pamiętał doskonale to miejsce a fakt, że nie zmieniło się ono ani trochę sprawił, że na wierzch wypłynął głęboko skrywany starach.
            Pomieszczenie przypominało wnętrze kostki gdzie między kamiennymi ścianami nie było więcej niż trzy metry i dodatkowo widniały na nich stęchłe ślady wilgoci, z kolei w rogach czaiły się pająki czyhające na nadchodzące starcie. Komnata była pusta nie wliczając zwykłego, drewnianego krzesełka bez oparcia, stojącego pod jedną ze ścian.
            — No proszę — Morgan zacmokał ze sztuczną troską czającą się w oczach. — Niezniszczalny Logan boi się... mnie? Naprawdę mi schlebiasz.
            — Ty gnoju! — razem z tymi słowami Logan wypluł krew, która wylądowała centymetry od lśniących, czarnych butów Morgana. Jego ciało zostało poobijane przez rycerzy, którzy postanowili odpłacić się za to, że uciekł.
            Twarz Morgana Krwawego była nieprzenikniona. Odstąpił od klęczącego mężczyzny, zdjął z siebie okrycie, pozostając jedynie na nieskazitelnie białej koszuli. Sprawnym ruchem chwycił hebanowe włosy i spiął skrywaną w rękawie tasiemką, pozwalając im opadać na plecy.
            — Wiesz jak to działa — spojrzał prosto w zielone oczy Logana. — Nie walcz ze mną, a nie będzie tak źle...
            — Idź do diabła! Spłoń na stosie ty nędzny... — Logan nie mógł dokończyć. Krwawy Król  nie odrywał wzroku od posiniaczonej twarzy mężczyzny.
            — Kiedyś próbowali mnie spalić — westchnął Morgan, wydawało się, że przejmowanie kontroli nad umysłem Logana nie jest dla niego wcale takie ciężkie. Z kolei jego przeciwnik pochylił się jeszcze niżej opierając ręce na brudnej ziemi.
            — Nie opieraj się — rzucił ostro. — Nie mam całego wieczoru na zabawy z twoim słabiutkim umysłem. — Morgan zrobił krok do przodu zmniejszając dzieląca ich odległość. — Przyznaj się przed sobą, że podobało ci się panowanie u mojego boku. Pomyśl tylko, że znów możesz walczyć po mojej stronie!
            Logan zajęczał z bólu chwytając się za głowę, a czoło przyłożył do podłoża.
            — Jesteś upartym stworzeniem! Dlaczego walczysz?! — Krwawy Król pochylił się nad skulonym mężczyzną. — Dla tej małej dziwki? — rzucił z drwiną na co niespodziewanie jego więzień zareagował. — Logan, muszę przyznać, że mi zaimponowałeś! — Morgan zaśmiał się. — Próbujesz swoich szans u księżniczki. Przynajmniej próbowałeś...
            Nagle Morgan poczuł napływ energii, który eksplodował w jego głowie. To było tak zaskakujące, że wypadł z transu. Logan od razu poczuł ulgę i z wyczerpania opadł na bok, sapiąc jak po stoczeniu bitwy.
            — Ty mały gnojku! — Morgan wpadł w szał, rzucił się na Logana. Ten był tak wyczerpany, że nie był w stanie się nawet bronić. Jednak zamiast uderzenia, Krwawy Król w bolesnym uścisku złapał jego głowę. — Myślisz, że możesz się przede mną obronić?! Jesteś żałosnym zerem i zaraz zrozumiesz, że ode mnie nie ma ucieczki!
            Morgan Krwawy zamknął oczy i z całych sił skoncentrował się na umyśle Logana. Zaczął czuć jego emocje; strach, ból, bezradność, nienawiść. Skoncentrował się i brnął dalej, aż ujrzał pustkę. Pustkę, którą wypełnił własnymi poleceniami i myślami.
            Oddech Logana ustał i powrócił gdy Morgan zabrał swoje dłonie.
            — Stało się, mój przyjacielu — Krwawy Król uśmiechnął się z satysfakcją. Odszedł od Logana i usiadł na krzesełku, przyglądając się swojej pracy. Mężczyzna nadal klęcząc na ziemi wpatrywał się w niego pustym wzrokiem, bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy.
            — Przyznam się, że nawet się trochę zmęczyłem tą naszą zabawą. — Morgan zaczął podwijać mankiety koszuli. — Oboje zasłużyliśmy na uczczenie naszej współpracy. Och tak, myślę o uczcie, dobrym trunku... Co ty na to?
            — To dobry pomysł. — Słowa, które opuściły usta Logana brzmiały obco, zupełnie jakby wypowiadał je ktoś inny. Zostały wyrecytowane bez grama emocji, czego Morgan z przyjemnością słuchał.
            Niestety nie mógł poprowadzić z odzyskanym przyjacielem dłuższej rozmowy, bo po chwili ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Wyraźnie niezadowolony król odryglował zamek, i pociągnął ciężkie, drewniane drzwi czemu towarzyszył zgrzyt żelaznych zawiasów.
            — Kto śmie mi przeszkadzać?! — niemal wrzasnął na młodego chłopka ubranego w strój służby. Choć nie był on za wysoki, to pod wpływem  słów Morgana skurczył się jeszcze bardziej.
            — P-p-p-anie — chłopak zaczął się jąkać. — B-b-y-y-yył...
            — Mów szybciej bo za siebie nie ręczę — warknął mężczyzna i wyprostował się,  górując nad chłopakiem.
            — Wy-y-ypadek z-zz-z księ-ę-ę-ężniczką-ą...
            Chwilowy strach wystąpił na twarzy Morgana, jednak szybko zastąpiła go złość.
            — Zamknij się już — odepchnął chłopaka i zaczął kierować się do lochów. Na odchodnym rzucił mu polecenie. — Popilnuj mojego przyjaciela. Jeśli ucieknie, to rozkażę cię powiesić. — Morgan był przekonany, że Logan jest pod jego wpływem jednak nadal pamiętał jego ucieczkę, a w takim wypadku ostrożności nigdy za wiele.
            Będąc wysokim mężczyzną, Morgan mógł pochwalić się długimi nogami, dzięki którym szybko znalazł stojących u stóp schodów Tusa, trzech strażników, oraz nieprzytomną księżniczkę. Nie musiał działać swoimi mocami aby zrozumieć co się tu stało. Kobieta miała rozcięte czoło, a z jej nosa leciała krew. Z kolei Tus trząsł się jak liść na wietrze. Jego blada twarz pokryta była potem, a ręce błądziły po połach szaty.
            — Panie, to był wypadek... — Tus natychmiast odezwał się błagalnym tonem.
            — ZAMLICZ — Pochylił się dotykając czoła Faith, a następnie obserwował unoszącą się powoli klatkę piersiową. — Masz naprawdę ogromne szczęście, że ona żyje... — morderczy szept był ostry jak nóż, ranił uszy. — Niestety o tobie nie można powiedzieć tego samego.
            Z tymi słowami wstał i wyjął sztylet zza pasa jednego z rycerzy.
            — Panie, błagam — Tus padł na kolana. — Błagam cię! To był wypadek! BŁAGAM — mężczyzna wręcz krzyczał unosząc ręce w akcie desperacji.
            — Powierzyłem ci jedno zadanie... JEDNO ZADANIE — podkreślił ostro.
            Morgan Krwawy wbił sztylet w brzuch klęczącego mężczyzny, okręcił go powoli sprawiając, że Tus zaczął krzyczeć. Jego wrzask jednak ustał gdy Morgan silnym szarpnięciem pociągnął ostrze ku górze, rozcinając tors aż do mostka. Martwe ciało padło z łoskotem na ziemię, a krew wypływająca z rany szybko utworzyła kałużę.
            — Zanieście ją do celi — rozkazał strażnikom — i posprzątajcie ten bałagan — machnął na ciało Tusa. Oddał sztylet jednemu z rycerzy i zaczął wspinać się po schodach. Nie mógł przecież pozwolić aby jego drogi przyjaciel siedział w samotności.

            Faith obudziła się następnego dnia. Jej czoło zostało zaszyte przez jedną z niewielu ocalałych lekarek. Ból jaki towarzyszył jej podczas unoszenia powiek był nie do zniesienia. Dopiero po godzinie była w stanie usiąść, bez zawrotów i uczucia nudności. Była niemal pewna, że doświadczyła wstrząsu mózgu.
            Znalazła się w podziemiach zamku, w lochach. Jej cela znajdowała się pośrodku ciągu i wydawało jej się, że znajduje się tutaj sama. Chociaż otoczona była przez żelazne kraty to nie widziała nigdzie innej żywej duszy.
            Gdy była w stanie poruszać się bez tracenia równowagi, podeszła do małego, wąskiego okienka, w którym były żelazne pręty pozwalające przejść wyłącznie szczurom. Stając na placach ujrzała dziedziniec zamku. Jednak najbardziej szokującą rzecz dostrzegła dopiero po chwili rozglądania się.
            Martwe ciało Tusa zostało przywiązane do drewnianego słupa, głębokie cięcie sprawiło, że wnętrzności zaczęły opuszczać swoje miejsce. To niestety nie był najgorszy widok na jaki musiała spoglądać księżniczka. Jakby czekali na moment, w którym się ocknie, Krwawy Król wraz z Loganem u boku powoli zbliżali się do wypatroszonego ciała. Morgan z wyraźną satysfakcją i radością położył dłoń na ramieniu towarzysza. Logan kiwnął głową na niewerbalne polecenie i w tym samym momencie Morgan posłał uśmiech w kierunku przerażonej Faith. Kobieta od razu zrozumiała co się stało z Loganem i w niemym krzyku przyglądała się jak mężczyzna sięga po swój miecz. Jego twarz była bez wyrazu, oczy były martwe a ruchy powolne i mechaniczne.
            Logan machnął mieczem i jednym cięciem pozbawił ciało Tusa głowy. Faith poczuła jak jej żołądek zaczyna protestować jednak nadal trwała, przyglądając się makabrycznej scenie, której nie był jeszcze koniec. Logan schował zakrwawiony miecz, pochylił się i złapał odciętą głowę. Następnie na znak od Morgana Krwawego nabił ją na pal z taką siłą, że czubek przebił czaszkę. Echo rozłupanej kości rozeszło się echem po dziedzińcu.
            Księżniczka odeszła od okienka i oparła się o chłodną ścianę. Walcząc z nudnościami zdała sobie sprawę, że od teraz zdana jest wyłącznie na siebie. Logan, który wydawał się być jednym sojusznikiem stał się marionetką w rękach mordercy. Nadzieja jaka zaczęła rozbudzać się w jej sercu, zaczęła przygasać.
            — Złotko, widziałam tutaj gorsze rzeczy — zachrypnięty, kobiecy głos dobiegł z jednego końca lochu. Faith wzdrygnęła się, nie spodziewając się tu nikogo innego. — Nie musisz się mnie bać. — Następnie dodała łagodniej — Nic ci nie zrobię...

Aż ciężko mi uwierzyć, że od ostatniej notki minął miesiąc. Jak człowiek ma wiele na głowie to czas leci zdecydowanie za szybko... Nawet nie odczułam tych wakacji.>.<
Co do rozdziału to przyznam się, że jakoś ciężko mi się go pisało. Non stop zmieniałam kolejność, dodawałam bądź odejmowałam wątki, po prostu trochę za dużo mieszałam. Mimo to mam nadzieję, że czytanie pójdzie Wam bezproblemowo.
Pozdrawiam! ;*

16 komentarzy:

  1. Hej! W sumie długo nie czekałam na nowy rozdział. Postanowiłam, że od razu przeczytam. Moim zdaniem był naprawdę ciekawy, mówiłam już, że zazdroszczę ci wymyślania opisów? Są świetne.
    Hm... nie wiem od czego zacząć w komentarzu. Może od Morgana. Jeszcze bardziej pokazujesz nam, że jest on osobą bez skrupułów, sumienia i litości. Cudowny. Nie mniej jednak mam nadzieję, że chociaż troszkę zależy mu na Loganie. Że jest samotny i potrzebuje przyjaciela, bo wątpię, żeby takowych miał. Podwładnych drżących ze strachu przyjaciółmi nazwać nie można. Na przykład można postawić tego całego namiestnika.
    Zastanawia mnie również końcówka rozdziału. Kim jest ta kobieta? Czy odegra ważną rolę?
    Pozdrawiam i czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Niestety Morganowi nie zależy na nikim oprócz samego siebie, więc Logan ma nikłe szanse.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Podczas czytania nie odnosi się wcale wrażenia, że kilka razy wprowadzałaś w nim większe zmiany, także mogłaś się nie przyznawać i nikt by nie zauważył ;p

    Logan zaimponował mi swoją wytrwałością. Morgan z pewnością ma dużą moc, a skoro nie potrafił tak łatwo zapanować nad umysłem Logana, mężczyzna musi mieć naprawdę ogromną siłę woli. No ale to by było zbyt piękne, gdyby Morgan nigdy nie zdołał przejąć kontroli.
    Faith została co prawda sama, ale mam nadzieję, że może ta kobieta w celi okaże się sprzymierzeńcem i jakoś pomoże w pokonaniu Morgana. No i oczywiście wierzę, że Logan w końcu odzyska kontrolę nad własnym ciałem. Raz mu się udało, to drugi raz też powinien dać radę.

    Pozdrawiam
    teorainn
    smiertelny-pocalunek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;)
      Logan ma silną wolę, ale czy wystarczającą aby oprzeć się Morganowi? W końcu król jakby nie było cały czas rośnie w siłę.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Jejku, naprawdę dziewiąty rozdział był miesiąc temu? Kurcze, chyba straciłam rachubę czasu, wydawało mi się, że tak niedawno czytałam u Ciebie nowy rozdział :D
    To, co wyprawiał w tym rozdziale Morgan przyprawiło mnie o niemałe przerażenie i ogromne ciarki! Kurczę pokazałaś, jaki jest naprawdę, jaki silny, bez mrugnięcia okiem zabił Tusa - strasznie mi się podobał ten fragment, mimo obrzydzenia, zaczytywałam się w nim z zachwytem. Swoją drogą, bardzo dobrze wyobraziłam sobie takiego Tusa, stojącego obok nieprzytomnej Faith, który strasznie się boi swojego króla. Widać, jaką ma władzę, jak wszystkich trzyma w jednej garści. No a później jeszcze Faith musiała widzieć, jak Logan odcina Tusowi głowę. Ależ ten Morgan jest okrutnyy! Polubiłam go, ej serio, strasznie lubię i Faith, i Logana, ale Morgan wydaje się taki inny że chyba nie sposób go nie polubić, jako złej postaci :D
    Było kilka nienapisanych przecinków, w pewnym momencie napisałaś przecinek przed "i" kiedy to było zdanie złożone, więc prawdopodobnie go tam nie powinno być, ale oprócz tych przecinków nie dostrzegłam nic nieprawidłowego. Wszystko złożyło się na cudowną całość, którą pochłonęłam w mgnieniu oka!
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to naprawdę był miesiąc i mnie też ciężko to ogarnąć. Dobrze, że rozdział jedenasty jest szybciej. :D
      Dobrze ujęłaś, że Morgan trzyma wszystkich w garści, taki właśnie jest.
      Dziękuję za miłe słowa :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Oj kochana, tego się nie spodziewałam! Miałam nadzieję, że Logan wymyśli coś, co pozwoli przeżyć i jemu i Faith, a tu proszę... Morgan najwidoczniej miał inny plan. Ten człowiek jest prawdziwym potworem. To co zrobił Tusem było przerażające, a myślę, że to dopiero mała próbka jego możliwości. On nie ma chyba zahamowań przed zadawaniem śmierci i bólu i mam wrażenie, że go to nawet bawi. Martwi mnie to, że zapanował nad Loganem. To był jedyne sprzymierzeniec Faith i teraz chyba naprawdę została sama. To dziwne uczucie widzieć Logana po tej drugiej stronie;/ Tym bardziej, że będąc pod wpływem Króla może zrobić rzeczy, których będzie potem gorzko żałował. Ale oby nie!
    Ciekawi mnie kim jest ta kobieta z końcówki. Oby kimś, kto pomoże Faith.
    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafna uwaga odnośnie tego, że zadawanie bólu itd. po prostu bawi Morgana. :) Czy kobieta pomoże Faith? Się okaże ;D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Przeczytałam, ale spieszę się, więc zdążę tylko jedno napisać: a może Logan tylko udaje, że jest pod jego wpływem? xD Mam taką nadzieję. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie udaje :(
      Dziękuję, że zajrzałaś ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Jestem! Huhu, jak zwykle późno i to na szarym końcu :x Bosh nienawidzę września z.z
    A teraz do rzeczy ważniejszych :D
    No nie wiem dlaczego, ale ten ton Morgana na początku strasznie mi się podobał ^^ W jednej chwili polubiłam tego baad króla :D Jestem ciekawa co dokładnie zrobi Faith ;>
    No niech go pierun porazi!!!! Co za świnia! Spasiona świnia! Życzę mu wszystkiego co najgorsze! Żeby tak zepchnąć kobietę ze schodów! To mi się po prostu w głowie nie mieści! I to jeszcze namiestnik króla! Zabić, poćwiartować, podpalić i zakopać tą kanalię =.=
    No nie! Jak to Logan znowu owładnięty?! A może tylko udawał? Zawsze myślałam, że jest przebiegły, sprytny i w ogóle, może udawał? Mam taką nadzieję inaczej mogą stać się naprawdę okrutne rzeczy. Chociaż przyznam szczerze, że jakoś tak polubiłam Morgana xd Wydaje się fajny :D Lubię takie złe postacie :p
    Buahhahaha! Zabił go! Zabił go! Euforia!!! To był chyba najlepszy moment w tym rozdziale <3 Brawo dla Morgana :d Rzeczywiście, lubię go! <3 No i Logan taki zły xd Biedna Faith, zdana tylko na siebie :c
    Ciekawi mnie ta kobieta, z którą przesiaduje! No i czy Faith odzyska swoje moce ^^
    Pozdrawiam gorąco :* Życzę duuużo weny :D Do następnego rozdziału ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, akurat na końcu i trafiłaś w moment gdy dodaję nowy rozdział :D
      Widzę, że zaplanowałaś szczególną karę dla Tusa :D Niestety dla Morgana on był nikim więc po co się wysilać z pozbawieniem go życia? Taką karę musiałby dać komuś kto naprawdę na to zasłużył. :)
      Niestety Logan nie udaje.. :(
      Dzięki za miłe słowa ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. No, to Faith się wkopała. Ja w sumie tak przeczuwałam, że Krwawy w końcu złamie Logana. Chociaż jestem z niego dumna, że tak dzielnie się bronił. W ogóle to ostatnio go jakoś tak polubiłam, ale nie mogę powiedzieć, że jest mi źle z faktem, że przeszedł na ciemną stronę mocy, bo przynajmniej coś się dzieje.
    A jeśli chodzi o Tusa to jakoś mnie nie ruszyła jego śmierć. Nie polubiłam tego prosiaka.Wręcz przeciwnie, nawet uważam, że sobie na to zasłużył.
    Czyżby Faith jednak miała jakąś koleżankę w swoim więzieniu? Lece się przekonać!

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Tus, narobiłeś sobie bigosu. Warto tak było zrzucać księżniczkę? Chyba koleżka niezbyt to przemyślał. Kara musiała być surowa i z pewnością o tym wiedział.
    Chce mi się płakać z powodu Logana. Moje serce krwawi ze względu na to, że nie podołał i uległ wpływowi. A biedna Faith widziała coś takiego. Jej jedyne oparcie, po prostu odeszło. Jak ona teraz poradzi sobie sama. Jeszcze ten loch i plany Morgana.
    Potworny był ten rozdział. Brrr...

    OdpowiedzUsuń
  9. słowo "splątaną" mi nie pasuje, ale mogę się mylić. Bardziej pasowałoby mi "skrępowaną" albo "związaną". Kojarzy mi się, że "splątać" albo "zawiązać" to można np sznurówki.
    Morgan Krwawy - brzmi znacznie lepiej niż Krwawy Król. Dopiero to zauważyłam, ale naprawdę, to drugie brzmi śmiesznie, a to pierwsze tak... groźnie.
    "Której nie był jeszcze koniec" - też mi jakoś dziwnie brzmi.
    "jednym sojusznikiem" - jedynym? Nie mam tutaj pewności, bo może tych sojuszników było kilku, ale mi się wydawało, że od pewnego momentu z Księżniczką był tylko Logan.
    A więc Morgan przejmuje władze nad umysłami. Fajnie. Ciekawe czy będzie to potrafił czynić z umysłem Księżniczki i np zmusi ją w ten sposób do skonsumowania małżeństwa.
    Trochę szybko się ta sprawa z upadkiem i karą śmierci odbyła. Tak właściwie nie wiadomo dlaczego namiestnikiem był taki idiota, który nie umie nad sobą zapanować. Nie chciał krzyknąć, ale pchnąć to już mógł? Chyba bardziej kupiłabym teorie, gdyby ją chwycił, ona się wyrwała, szarpnęła w tył, potknęła i sama spadła. Więcej by to we mnie emocji wzbudziło, bo tak to... takie to bez przyczyny i bez potrzeby. Jeśli chciałaś pokazać surowość obecnego władcy, to moim zdaniem można to było zrobić o wiele lepiej, znaczy dobry był koniec, ale powód mógł być taki lepiej obmyślany.
    Zaczynam się zastanawiać kto dokonał takich zniszczeń w tym królestwie. Czy obecny władca, czy poprzedni? Być może Krwawy Król jest taki surowy, bo chce ponaprawiać to co zepsute, a w tym celu nie może być litościwy dla buntowników, zdrajców i kłamców. Może jego przydomek jest nieco nad wyraz. Być może to Logan jest gorszy, bo zainteresował się Księżniczką w sposób niezwykle interesowny, tylko dlatego, że jest Księżniczką i może sam chciał posiąść jej moce, by mieć szansę stoczyć walkę z Krwawym Morganem i móc go pokonać?

    Pozdrawiam
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. 52 year-old Software Consultant Hedwig Noddle, hailing from Levis enjoys watching movies like "World of Apu, The (Apur Sansar)" and Web surfing. Took a trip to Barcelona and drives a C70. rodzaj kontaktu

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie jak podmuch wiatru dla ptaka, pozwala mi się wzbijać wyżej!