„ Nawet tyrani nie mogą rządzić, jeżeli sprzeciwia się im wystarczająco dużo ludzi. ” - Oliver Bowden
Słońce znajdowało się wysoko ponad ziemią informując, że nastąpiło południe. Deszczowe chmury zniknęły z nieba pozostawiając miejsce dla bezkresnego błękitu. Faith spała na łóżku, a Logan zajął miejsce na stołku po przeciwnej stronie izby. Wpatrywał się w plecy dziewczyny jakby dzięki temu mógł zrozumieć co jej się śni.
„Jak ja się w to wplątałem? ” Pytanie
krążyło po jego głowie i za nic w świecie nie mógł go stłumić. Było równie
denerwujące jak komar usłyszany w środku nocy. Bezwiednie jego dłoń powędrowała
do rękojeści miecza przypiętego do pasa. Gdy czuł twardą stal i znajome
żłobienia, chaos w jego głowie zwalniał. Pozwolił swoim myślom cofnąć się o dwa
dni i jeszcze raz, dokładniej, zaczął analizować rozmowę ze Strażnikiem.
*
Pięć
minut po opuszczeniu baru przez Faith, tafla wody w misce zadrżała. Logan
niemal natychmiast podszedł do naczynia. W brudnej wodzie pojawiła się blada,
zamazana twarz. Mężczyzna od razu rozpoznał w niej Renarda, jedynego Strażnika
Czasu jaki ocalał oraz przywódcę rebeliantów. Zaskoczyło go nie tylko
niespodziewane pojawienie się, lecz również jego zmizerniały wygląd. Choć raz w
miesiącu wymieniali się informacjami to dopiero teraz Logan zobaczył, że z
Renardem jest coś nie tak. Był on mężczyzną po pięćdziesiątce lecz jak na swój
wiek zawsze wyglądał młodo. Niestety teraz Logan dostrzegł, że ostanie dwa lata
zaczęły odbijać na nim swoje piętno. Kości policzkowe miał bardziej
uwydatnione, a skóra wydawała się na nie niezdrowo naciągnięta. Pod intensywnie
fioletowymi oczyma, widniały wielkie cienie. Również jego broda i włosy
straciły swój naturalny kolor przez co siwe plamy były nader widoczne.
— Jak wygląda sytuacja?
Logan z ulgą zauważył, że głos Strażnika nadal był silny i pewny.
— Bez zmian.
— Nie wydarzyło się nic niepokojącego?
Logan spojrzał na Renarda uważniej.
— Czy powinno się coś wydarzyć?
Cisza oraz poważny wzrok były wystarczającą odpowiedzią. Dopiero po chwili Renard odpowiedział.
— Już czas — Chwilowy wyraz rezygnacji na jego twarzy, wzbudził większą czujność w najemniku. — Dzisiaj po raz piąty, w ciągu dwóch miesięcy byliśmy zmuszeni przenieść całe obozowisko. Krwawy Król wydał rozkaz zgładzenia, już nie pojmania, wszystkich, którzy sprzeciwiają się jego władzy. Tropiciele, których posyła na poszukiwania, zabili jedną trzecią naszych wojowników. — Przerwał aby wziąć oddech. — Niedługo nie damy rady się obronić.
— Rozumiem, ale nadal nie wiem co ta kobieta ma z tym wspólnego — Logan przerwał kolejną chwilę ciszy.
— Jest jedyną spadkobierczynią Ether. W jej żyłach płynie królewska krew, co za tym idzie ma moc do powstrzymania Krwawego Króla i odrodzenia królestwa. Ta dziewczyna jest naszą nadzieją na zbawienie.
— Ale...
— Twoim zadaniem było ją chronić, a teraz nadszedł czas abyś sprowadził ją do domu — przerwał mu ostro. — Musisz to zrobić, rozumiesz?
— Jak wygląda sytuacja?
Logan z ulgą zauważył, że głos Strażnika nadal był silny i pewny.
— Bez zmian.
— Nie wydarzyło się nic niepokojącego?
Logan spojrzał na Renarda uważniej.
— Czy powinno się coś wydarzyć?
Cisza oraz poważny wzrok były wystarczającą odpowiedzią. Dopiero po chwili Renard odpowiedział.
— Już czas — Chwilowy wyraz rezygnacji na jego twarzy, wzbudził większą czujność w najemniku. — Dzisiaj po raz piąty, w ciągu dwóch miesięcy byliśmy zmuszeni przenieść całe obozowisko. Krwawy Król wydał rozkaz zgładzenia, już nie pojmania, wszystkich, którzy sprzeciwiają się jego władzy. Tropiciele, których posyła na poszukiwania, zabili jedną trzecią naszych wojowników. — Przerwał aby wziąć oddech. — Niedługo nie damy rady się obronić.
— Rozumiem, ale nadal nie wiem co ta kobieta ma z tym wspólnego — Logan przerwał kolejną chwilę ciszy.
— Jest jedyną spadkobierczynią Ether. W jej żyłach płynie królewska krew, co za tym idzie ma moc do powstrzymania Krwawego Króla i odrodzenia królestwa. Ta dziewczyna jest naszą nadzieją na zbawienie.
— Ale...
— Twoim zadaniem było ją chronić, a teraz nadszedł czas abyś sprowadził ją do domu — przerwał mu ostro. — Musisz to zrobić, rozumiesz?
*
Logan bardzo chciał zrozumieć lecz za nic w
świecie nie mógł tego pojąć. Znał Faith od dwóch lat i mógł powiedzieć, że
niczym się nie wyróżniała. Oprócz ciętego języka i gwałtownego temperamentu
była taka sama jak wszystkiego inne kobiety. Jak taka przeciętna istota może
ocalić całe królestwo?
Wielka przepaść oraz zakapturzona postać to
ostatnia rzecz jaką kobieta zapamiętała zanim zerwała się z łóżka zalana potem.
Sen wydawał się jej nader realny i zarazem bolesny. Lecz przede wszystkim był
znajomy, a Faith wiedziała, że dwa identyczne sny to nie jest nic dobrego.
Jednak rozwiązane tej zagadki zostawi sobie na później. Ciężko dysząc
zrozumiała, że jest rozpalona, a głowa była jedną wielką powierzchnią bólu.
— Coś jest nie tak — powiedziała do pleców Logana, który spoglądał przez okno.
— Wypij to — spojrzał najpierw na nią, a następnie na kubek na stole.
— Co to?
— Lekarstwo.
Faith wahała się tylko przez chwilę. Pięć wielkich łyków sprawiło, że naczynie było puste, a gardło zaczęło palić żywym ogniem. Machała rękoma i krążyła po chatce w poszukiwaniu czegoś do popicia.
— Woda tylko pogorszy sprawę — westchnął mężczyzna. — Zaraz przestanie piec.
Faith nie była w stanie mówić dlatego też tylko wystawił język i zaczęła brać wielkie wdechy chłodnego powietrza. Jej słowa były jednym wielkim seplenieniem, więc poddała się i zamilkła. Po pięciu minutach wszystko wróciło do normy, a dziewczyna z radością rzuciła kubkiem w plecy Logana.
— Mogłeś mnie ostrzec — warknęła ze złością.
Metalowe naczynie odbiło się od jego pleców po czym uderzyło o podłogę. Logan tylko wzruszył ramionami.
— Po co? Efekt nadal byłby ten sam.
— Chociażby po to żebym się przygotowała — sapnęła i odwróciła od niego wzrok.
Jej spojrzenie powędrowało to beczki w rogu, czego do razu pożałowała. „Moja babka była wiedźmą, a ludzkie kości są częstym składnikiem w eliksirach” - tłumaczył jej Logan, w bardzo racjonalny sposób. „Zatrudniała pachołków aby przynosili jej świeże kości prosto z grobów” Czuła się niedobrze na samą świadomość, że znajduje się w tym samym pomieszczeniu co ludzkie szczątki. Z trudem odepchnęła od siebie tą myśl. Od kilku dobrych lat nie myślała o wiedźmach, czarach, królestwie oraz niczym innym związanym z Ether. Był to temat tabu, który starała się unikać nawet w myślach. Teraz, gdy już tutaj jest, nadszedł czas na zmierzenie się z przeszłością.
— Tak więc idziemy do zamku? — Stanęła koło drugiego okna, starając się wypatrzeć cokolwiek zza brudu na szybie.
— Nie.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewała.
— Jak to, nie?
— Mówiłem, że Ether się zmieniło — westchnął. — Idziemy do obozu, a tam ktoś inny Ci wszystko wyjaśni.
— Obóz? — Przyglądała się jego twarzy szukając oznaki żartu, ale owej nie dostrzegła.
Logan podszedł do łóżka, wziął koc do ręki po czym rzucił go Faith.
— Okryj sie tym — ponownie położył dłoń na rękojeści. — Przed nami pół dnia drogi, a pogoda, jak sama zdążyłaś zauważyć, jest tu zdradliwa.
— Coś jest nie tak — powiedziała do pleców Logana, który spoglądał przez okno.
— Wypij to — spojrzał najpierw na nią, a następnie na kubek na stole.
— Co to?
— Lekarstwo.
Faith wahała się tylko przez chwilę. Pięć wielkich łyków sprawiło, że naczynie było puste, a gardło zaczęło palić żywym ogniem. Machała rękoma i krążyła po chatce w poszukiwaniu czegoś do popicia.
— Woda tylko pogorszy sprawę — westchnął mężczyzna. — Zaraz przestanie piec.
Faith nie była w stanie mówić dlatego też tylko wystawił język i zaczęła brać wielkie wdechy chłodnego powietrza. Jej słowa były jednym wielkim seplenieniem, więc poddała się i zamilkła. Po pięciu minutach wszystko wróciło do normy, a dziewczyna z radością rzuciła kubkiem w plecy Logana.
— Mogłeś mnie ostrzec — warknęła ze złością.
Metalowe naczynie odbiło się od jego pleców po czym uderzyło o podłogę. Logan tylko wzruszył ramionami.
— Po co? Efekt nadal byłby ten sam.
— Chociażby po to żebym się przygotowała — sapnęła i odwróciła od niego wzrok.
Jej spojrzenie powędrowało to beczki w rogu, czego do razu pożałowała. „Moja babka była wiedźmą, a ludzkie kości są częstym składnikiem w eliksirach” - tłumaczył jej Logan, w bardzo racjonalny sposób. „Zatrudniała pachołków aby przynosili jej świeże kości prosto z grobów” Czuła się niedobrze na samą świadomość, że znajduje się w tym samym pomieszczeniu co ludzkie szczątki. Z trudem odepchnęła od siebie tą myśl. Od kilku dobrych lat nie myślała o wiedźmach, czarach, królestwie oraz niczym innym związanym z Ether. Był to temat tabu, który starała się unikać nawet w myślach. Teraz, gdy już tutaj jest, nadszedł czas na zmierzenie się z przeszłością.
— Tak więc idziemy do zamku? — Stanęła koło drugiego okna, starając się wypatrzeć cokolwiek zza brudu na szybie.
— Nie.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewała.
— Jak to, nie?
— Mówiłem, że Ether się zmieniło — westchnął. — Idziemy do obozu, a tam ktoś inny Ci wszystko wyjaśni.
— Obóz? — Przyglądała się jego twarzy szukając oznaki żartu, ale owej nie dostrzegła.
Logan podszedł do łóżka, wziął koc do ręki po czym rzucił go Faith.
— Okryj sie tym — ponownie położył dłoń na rękojeści. — Przed nami pół dnia drogi, a pogoda, jak sama zdążyłaś zauważyć, jest tu zdradliwa.
Zgodnie z poleceniem Logana zakryła plecy
kocem. Ubrana w ciepłą pelerynę, podążała za przewodnikiem, który prowadził ją
w sam głąb lasu.
Podążali przez gęstwiny w absolutnej ciszy. Mijała godzina za godziną, a Faith odezwała się tylko jeden raz, aby zakląć na ptaka, który zrobił sobie z jej ramienia toaletę. Z każdym pokonanym krokiem, wspomnienia odżywały jakby stalowe drzwi, za którymi były ukryte, powoli się rozchylały.
W tym momencie pragnęła rzucić się biegiem, aby bolesne myśli zostały daleko w tyle. Jednak rozsądek podpowiadał jej, że nie pobiegłaby daleko z Loganem za plecami. Nagle zapragnęła, po raz pierwszy od wielu lat, użyć magii. Proste zaklęcie maskujące sprawiłoby, że jej tworzysz za nic w świecie nie mógłby jej wyśledzić. Lecz smutna prawda zmyła to pragnienia równie szybko jak się pojawiło. Faith nie ma już magii. Zanim uciekła z Ether odebrano jej magię. Odebrano jej cząstkę, która była składnikiem jej życia, zupełnie jakby wyrwano jej część serca. Rana zdążyła się zabliźnić lecz na jej miejscu pozostała pustka. Odebranie magii było porównywalne do śmierci.
Lecz ona musiała wtedy zaryzykować. Czas jaki poświęciła na zrozumienie prawdy, minął. Zaledwie rok po śmierci ojca pozwoliła swoim uczuciom przejąć kontrolę. Wtedy tylko on dzielił dziewczynę od pragnienia zemsty. Jako były człowiek królewskiej gwardii był mistrzem w sztukach walki oraz we władaniu bronią. Jednak pozostawił to życie aby wraz z matką Faith stworzyć rodzinę. Gdy jej zabrakło, ojciec dziewczyny cały swój czas i cierpliwość wkładał w wyszkolenie swojej córki. Sądził, że dzięki takiemu wysiłkowi poradzi sobie ona ze stratą i stanie się silną i niezależną kobietą. Za nic w świecie nie podejrzewał, że jego, wtedy mała, dziewczynka planuje zemstę.
Do czego to wszystko doprowadziło? Żyła na wygnaniu, z dala od krainy której była częścią. Uczucie ciągłego niebezpieczeństwa czyhającego w zakamarkach, w ciemności, w każdym kącie i każdej dziurze było nieodłączną częścią codzienności. A wszystko to dlatego, że pragnęła śmierci mężczyzny, który był odpowiedzialny za śmierć jej matki. Pech chciał, że owym mężczyzną był dziedzic tronu i syn jej wuja. Wiedziała jakie będą konsekwencje jeśli się jej powiedzie, bądź jeśli zawiedzie i była gotowa się z nimi zmierzyć.
Gdy słońce chyliło się ku horyzontowi, las zaczął się przerzedzać. Faith wraz z Loganem podążali teraz przez rozległe polany, na których najwyższe rośliny sięgały kobiecie do pasa. Okropny huk, który znikąd zagłuszył dotychczasową ciszę sprawił, że Faith z grymasem bólu zakryła uszy.
— Co do cholery?! — Wrzasnęła nieświadomie, lekko ogłuszona.
Logan spojrzał na nią jakby chciał zamienić ją w kamień, po czym przyłożył palec do ust każąc jej się uciszyć.
— Olbrzymy.
— Gdzie?
— Tam jest kamieniołom — wskazał na niewielkie wzgórze.
— Co one tam robią?
— Żyją — zadrwił Logan.
Dziewczyna wywróciła oczyma.
— Wiesz co mam na myśli — odparła chłodno. — Nigdy nie słyszałam o olbrzymach żyjących w kopalni. W górach to co innego, ale...
— Nie są tam z własnej woli. — Twarz mężczyzny z nieprzeniknionej zamieniła się w niemal smutną. — Teraz są więźniami.
— Czyimi więźniami?
Jakim cudem ktoś był w stanie zniewolić kilka olbrzymów? Faith dobrze pamiętała swoje spotkanie z jednym osobnikiem. Nie był on jeszcze w pełni dorosły, a już był wysoki jak trzech ludzi i szeroki jak dziesięciu.
— Krwawego Króla.
— Kim jest ten...
— Przestań już z tymi pytaniami — westchnął co zabrzmiało częściowo jak warknięcie. — Ktoś inny ci to wytłumaczy.
— W obozie?
Logan spojrzał na nią ostrzegawczo po czym położył dłoń na rękojeści miecza.
— Jeśli nie przestaniesz mówić, to zaknebluje ci buzie.
Ubrania dziewczyny zdążyły częściowo wyschnąć, a koc na jej ramionach okazał się pożyteczny. Gdy słońce zaszło temperatura powietrza spadła.
Obóz okazał się zbiorowiskiem prowizorycznych szałasów zrobionych różnokolorowych szmat i materiałów jakie znalazły się pod ręką. Całość mieściła się w korycie rzeki, która już dawno temu zdążyła wyschnąć. Gęste krzaki pokrywające brzegi skutecznie chroniły dwadzieścia rozstawionych namiotów, przed wścibskim okiem. Prowadzona przez Logana, Faith czuła się coraz bardziej niepewnie. Co innego znajdowanie się sam na sam z tym mężczyzną, którego częściowo znała, a co innego znalezienie się w sytuacji gdzie będzie zmuszona poznać innych mieszkańców Ether. Mieszkańców, którzy rzekomo widzą w niej wybawcę.
Gdy byli blisko obozowiska, w ich kierunku skierowała się postać w pelerynie. Sunęła niczym duch nad ziemią, a poły jego okrycia uderzały o siebie gnane wiatrem.
— Okaż mu szacunek. — Faith usłyszała szept Logana chwilę zanim postać znalazła się przed nimi.
Brunetka jak zahipnotyzowana przyglądała się smukłemu, ale wysokiemu mężczyźnie, który zdejmując kaptur ukazał swoje oblicze. Zauważyła, że był on starszym człowiekiem i wyglądał na niezdrowo chudego. Jednak to intensywne, fioletowe oczy wzbudziły w niej największą ciekawość. Jeszcze nigdy w życiu nie widziała takiego odcienia tęczówek.
— W końcu przybyliście — mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie przyglądając się najpierw Loganowi, a następnie Faith. Jego głos był pewny siebie i wielce przekonujący. Faith pomyślała, że gdyby był prawnikiem to z takim pewnym tonem obroniłby nawet największego zbira.
— Strażniku — Logan pochylił głowę na znak szacunku. W odpowiedzi dostał lekkie kiwnięcie, gdyż mężczyzna przyglądał się Faith.
— Od dawna pragnąłem cię poznać. Wybacz moje maniery — drgnął lekko. — Nazywam się Renard, niegdyś królewski Strażnik Czasu.
Tytuł Strażnika Czasu coś jej mówił, jednak nie była w stanie przypomnieć czym konkretnie ów strażnik się zajmował.
— Faith — doprała odruchowo i kiwnęła głową.
— Wiem kim jesteś — złożył dłonie jak do modlitwy. — Wszyscy wiedzą kim jesteś. Faith, ostatnia dziedziczka tronu Ether.
Sposób w jaki wymówił ostatnie zdanie sprawił, że w jej gardle powstałą gula. Niby powiedział zwykłą oczywistość, a jednak z nieznanych jej przyczyn zabrzmiało to niczym wyrok. W dodatku skazujący.
— Na pewno przemarzłaś i zgłodniałaś — zmienił temat. — Logan to porządny człowiek, jednak jego oficerska strona daje o sobie znać podczas takich eskapad. Strategia i plan przede wszystkim. Posiłek to tylko mus, aby postać w formie, nieprawdaż Logan?
Faith spojrzała na Logana ukrywając uśmiech. Zadowalała ją taka mała, lecz zarazem prawdziwa nagana. Prawdą było, że przez całą drogę do Ether nie spożyła żadnego posiłku. Jednak mężczyzna wydawał się niewzruszony uwagą Renarda.
— My tu gadu gadu, a Petra opieka właśnie dziczyznę nad ogniem — strażnik uśmiechnął się na samą myśl. — Księżniczko Faith, zapraszam na kolację.
— Z chęcią — uśmiechnęła się, ignorując tytuł jakim mężczyzna się posłużył. Miała nadzieję, że nikt nie usłyszał nagłego burczenia w jej brzuchu. Idąc ramie w ramię, po jednej stornie miała Logana a po drugiej Renarda. — Czy to ty jesteś tą inną osobą — spojrzała wymownie na Logana, a następnie znowu na Renarda — która ma odpowiedzieć na moje pytania?
— Tak. Podejrzewam, że zebrało ci się ich kilka?
— Logan okazał się mało pomocny, to prawda — kobieta rzuciła mu kolejne szybkie spojrzenie.
— Dlatego tylko, że jest on człowiekiem czynu, a nie słowa — uśmiechnął się Renard.
— Nadal tu jestem i wszystko słyszę — zauważył Logan robiąc skonsternowaną minę.
— O to chodzi mój chłopcze — Strażnik uśmiechnął się znacząco. — Z chęcią odpowiem na twoje pytania księżniczko, jednak najpierw proponuję najeść się do syta.
Żołądek Faith zdążył odpowiedzieć szybciej od niej samej, przez co kobieta oblała się rumieńcem. Gdy do jej nozdrzy dobiegł zapach pieczonego mięsa, niemal dostała ślinotoku. „Dawno nie byłam tak głodna”, pomyślała zanim znaleźli się w zasięgu światła z ogniska.
Podążali przez gęstwiny w absolutnej ciszy. Mijała godzina za godziną, a Faith odezwała się tylko jeden raz, aby zakląć na ptaka, który zrobił sobie z jej ramienia toaletę. Z każdym pokonanym krokiem, wspomnienia odżywały jakby stalowe drzwi, za którymi były ukryte, powoli się rozchylały.
W tym momencie pragnęła rzucić się biegiem, aby bolesne myśli zostały daleko w tyle. Jednak rozsądek podpowiadał jej, że nie pobiegłaby daleko z Loganem za plecami. Nagle zapragnęła, po raz pierwszy od wielu lat, użyć magii. Proste zaklęcie maskujące sprawiłoby, że jej tworzysz za nic w świecie nie mógłby jej wyśledzić. Lecz smutna prawda zmyła to pragnienia równie szybko jak się pojawiło. Faith nie ma już magii. Zanim uciekła z Ether odebrano jej magię. Odebrano jej cząstkę, która była składnikiem jej życia, zupełnie jakby wyrwano jej część serca. Rana zdążyła się zabliźnić lecz na jej miejscu pozostała pustka. Odebranie magii było porównywalne do śmierci.
Lecz ona musiała wtedy zaryzykować. Czas jaki poświęciła na zrozumienie prawdy, minął. Zaledwie rok po śmierci ojca pozwoliła swoim uczuciom przejąć kontrolę. Wtedy tylko on dzielił dziewczynę od pragnienia zemsty. Jako były człowiek królewskiej gwardii był mistrzem w sztukach walki oraz we władaniu bronią. Jednak pozostawił to życie aby wraz z matką Faith stworzyć rodzinę. Gdy jej zabrakło, ojciec dziewczyny cały swój czas i cierpliwość wkładał w wyszkolenie swojej córki. Sądził, że dzięki takiemu wysiłkowi poradzi sobie ona ze stratą i stanie się silną i niezależną kobietą. Za nic w świecie nie podejrzewał, że jego, wtedy mała, dziewczynka planuje zemstę.
Do czego to wszystko doprowadziło? Żyła na wygnaniu, z dala od krainy której była częścią. Uczucie ciągłego niebezpieczeństwa czyhającego w zakamarkach, w ciemności, w każdym kącie i każdej dziurze było nieodłączną częścią codzienności. A wszystko to dlatego, że pragnęła śmierci mężczyzny, który był odpowiedzialny za śmierć jej matki. Pech chciał, że owym mężczyzną był dziedzic tronu i syn jej wuja. Wiedziała jakie będą konsekwencje jeśli się jej powiedzie, bądź jeśli zawiedzie i była gotowa się z nimi zmierzyć.
Gdy słońce chyliło się ku horyzontowi, las zaczął się przerzedzać. Faith wraz z Loganem podążali teraz przez rozległe polany, na których najwyższe rośliny sięgały kobiecie do pasa. Okropny huk, który znikąd zagłuszył dotychczasową ciszę sprawił, że Faith z grymasem bólu zakryła uszy.
— Co do cholery?! — Wrzasnęła nieświadomie, lekko ogłuszona.
Logan spojrzał na nią jakby chciał zamienić ją w kamień, po czym przyłożył palec do ust każąc jej się uciszyć.
— Olbrzymy.
— Gdzie?
— Tam jest kamieniołom — wskazał na niewielkie wzgórze.
— Co one tam robią?
— Żyją — zadrwił Logan.
Dziewczyna wywróciła oczyma.
— Wiesz co mam na myśli — odparła chłodno. — Nigdy nie słyszałam o olbrzymach żyjących w kopalni. W górach to co innego, ale...
— Nie są tam z własnej woli. — Twarz mężczyzny z nieprzeniknionej zamieniła się w niemal smutną. — Teraz są więźniami.
— Czyimi więźniami?
Jakim cudem ktoś był w stanie zniewolić kilka olbrzymów? Faith dobrze pamiętała swoje spotkanie z jednym osobnikiem. Nie był on jeszcze w pełni dorosły, a już był wysoki jak trzech ludzi i szeroki jak dziesięciu.
— Krwawego Króla.
— Kim jest ten...
— Przestań już z tymi pytaniami — westchnął co zabrzmiało częściowo jak warknięcie. — Ktoś inny ci to wytłumaczy.
— W obozie?
Logan spojrzał na nią ostrzegawczo po czym położył dłoń na rękojeści miecza.
— Jeśli nie przestaniesz mówić, to zaknebluje ci buzie.
Ubrania dziewczyny zdążyły częściowo wyschnąć, a koc na jej ramionach okazał się pożyteczny. Gdy słońce zaszło temperatura powietrza spadła.
Obóz okazał się zbiorowiskiem prowizorycznych szałasów zrobionych różnokolorowych szmat i materiałów jakie znalazły się pod ręką. Całość mieściła się w korycie rzeki, która już dawno temu zdążyła wyschnąć. Gęste krzaki pokrywające brzegi skutecznie chroniły dwadzieścia rozstawionych namiotów, przed wścibskim okiem. Prowadzona przez Logana, Faith czuła się coraz bardziej niepewnie. Co innego znajdowanie się sam na sam z tym mężczyzną, którego częściowo znała, a co innego znalezienie się w sytuacji gdzie będzie zmuszona poznać innych mieszkańców Ether. Mieszkańców, którzy rzekomo widzą w niej wybawcę.
Gdy byli blisko obozowiska, w ich kierunku skierowała się postać w pelerynie. Sunęła niczym duch nad ziemią, a poły jego okrycia uderzały o siebie gnane wiatrem.
— Okaż mu szacunek. — Faith usłyszała szept Logana chwilę zanim postać znalazła się przed nimi.
Brunetka jak zahipnotyzowana przyglądała się smukłemu, ale wysokiemu mężczyźnie, który zdejmując kaptur ukazał swoje oblicze. Zauważyła, że był on starszym człowiekiem i wyglądał na niezdrowo chudego. Jednak to intensywne, fioletowe oczy wzbudziły w niej największą ciekawość. Jeszcze nigdy w życiu nie widziała takiego odcienia tęczówek.
— W końcu przybyliście — mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie przyglądając się najpierw Loganowi, a następnie Faith. Jego głos był pewny siebie i wielce przekonujący. Faith pomyślała, że gdyby był prawnikiem to z takim pewnym tonem obroniłby nawet największego zbira.
— Strażniku — Logan pochylił głowę na znak szacunku. W odpowiedzi dostał lekkie kiwnięcie, gdyż mężczyzna przyglądał się Faith.
— Od dawna pragnąłem cię poznać. Wybacz moje maniery — drgnął lekko. — Nazywam się Renard, niegdyś królewski Strażnik Czasu.
Tytuł Strażnika Czasu coś jej mówił, jednak nie była w stanie przypomnieć czym konkretnie ów strażnik się zajmował.
— Faith — doprała odruchowo i kiwnęła głową.
— Wiem kim jesteś — złożył dłonie jak do modlitwy. — Wszyscy wiedzą kim jesteś. Faith, ostatnia dziedziczka tronu Ether.
Sposób w jaki wymówił ostatnie zdanie sprawił, że w jej gardle powstałą gula. Niby powiedział zwykłą oczywistość, a jednak z nieznanych jej przyczyn zabrzmiało to niczym wyrok. W dodatku skazujący.
— Na pewno przemarzłaś i zgłodniałaś — zmienił temat. — Logan to porządny człowiek, jednak jego oficerska strona daje o sobie znać podczas takich eskapad. Strategia i plan przede wszystkim. Posiłek to tylko mus, aby postać w formie, nieprawdaż Logan?
Faith spojrzała na Logana ukrywając uśmiech. Zadowalała ją taka mała, lecz zarazem prawdziwa nagana. Prawdą było, że przez całą drogę do Ether nie spożyła żadnego posiłku. Jednak mężczyzna wydawał się niewzruszony uwagą Renarda.
— My tu gadu gadu, a Petra opieka właśnie dziczyznę nad ogniem — strażnik uśmiechnął się na samą myśl. — Księżniczko Faith, zapraszam na kolację.
— Z chęcią — uśmiechnęła się, ignorując tytuł jakim mężczyzna się posłużył. Miała nadzieję, że nikt nie usłyszał nagłego burczenia w jej brzuchu. Idąc ramie w ramię, po jednej stornie miała Logana a po drugiej Renarda. — Czy to ty jesteś tą inną osobą — spojrzała wymownie na Logana, a następnie znowu na Renarda — która ma odpowiedzieć na moje pytania?
— Tak. Podejrzewam, że zebrało ci się ich kilka?
— Logan okazał się mało pomocny, to prawda — kobieta rzuciła mu kolejne szybkie spojrzenie.
— Dlatego tylko, że jest on człowiekiem czynu, a nie słowa — uśmiechnął się Renard.
— Nadal tu jestem i wszystko słyszę — zauważył Logan robiąc skonsternowaną minę.
— O to chodzi mój chłopcze — Strażnik uśmiechnął się znacząco. — Z chęcią odpowiem na twoje pytania księżniczko, jednak najpierw proponuję najeść się do syta.
Żołądek Faith zdążył odpowiedzieć szybciej od niej samej, przez co kobieta oblała się rumieńcem. Gdy do jej nozdrzy dobiegł zapach pieczonego mięsa, niemal dostała ślinotoku. „Dawno nie byłam tak głodna”, pomyślała zanim znaleźli się w zasięgu światła z ogniska.
Posłowie: Zaczynam poważnie zastanawiać się nad zmianą narracji na pierwszoosobową. Co o tym sądzicie? Wydaje mi się, że trzecioosobowa wychodzi mi strasznie niedokładnie... Po części to jest właśnie powód przez który tak późno dodaję tą notkę. Koniec marudzenia. :) Tak więc co sądzicie o rozdziale? Coś się rozjaśniło? Coś się zagmatwało? Coś jest niejasne? Piszcie wszystko! ;)
Jestem świadoma, że mogą występować błędy, choć sprawdzałam zanim opublikowałam. Mimo to, jeśli będzie wam się chciało to mi je wytknijcie. Może powinnam załatwić sobie betę? Ech, się zobaczy.
Pozdrawiam!
Jak zawsze świetny rozdział :) Co do narracji to chyba łatwiej jest pisać w pierwszej osobie (przynajmniej dla mnie). Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńKiedyś właśnie pisałam inne opowiadania w 1 os. i faktycznie jest łatwiej. Jednak tutaj chciałam dać sobie jakieś wyzwanie :)
UsuńZostań przy 3os. narracji. Tak bym Ci poradziła bo naprawdę piękne Ci to wychodzi i widać każdą scenę jak się czyta :) jednakże nmg Ci nic narzucać, ponieważ to Twoje opo, więc powinnaś pisać jak Tobie jest wygodniej, ponieważ zmuszając się do pisania ,,wbrew SB" może Ci nie wyjść to co zamierzałaś napisać :)
OdpowiedzUsuńRozdział pięknie opisany, wciągający i intrygujący. Ale ja, jak to ja, nmg się doczekać wątku miłosnego :3
Kurka... Miałam teraz SPR o nie wiem co mam napisać... Bardzo mi się spodobało, tak jak każdy rozdział ;) nie mogę się doczekać następnego. Nie widziałam żadnych błędów i ogólnie przyjemnie się czytało ~^•^~
Tak 3maj!!! BYŁO ANIELSKO!!!!
WENKI I POZDRAWIAM!!! ;*
Dzięki za opinię i radę. Może faktycznie nie ma sensu takie przeskakiwanie z jednej narracji na drugą :)
UsuńMyślałam, że z tą beczką z kośćmi wiąże się jakaś bardziej drastyczna historia. Wyobrażałam sobie, że Logan albo ktoś z jego rodziny kolekcjonuje szczątki osób, które pokonał w pojedynkach czy coś podobnego. Chyba biorę tego chłopaka za kogoś gorszego niż jest w rzeczywistości. Wszystko przez to, że jest taki mrukliwy i zamknięty w sobie. Zastanawiam się, czemu tak się zachowuje. Może miał trudne dzieciństwo albo ktoś go skrzywdził. A może to po prostu taka natura wojownika...
OdpowiedzUsuńRenard wydaje się bardzo miłym człowiekiem i do razu wzbudził moją sympatię. Zresztą przyczynił się do tego także kontrast pomiędzy jego zachowaniem a zachowaniem Logana. Zastanawiam się, czemu dla chłopaka to był taki problem odpowiadać na pytania Faith. Naprawdę wolał iść pół dnia w ciszy?
Zastanawia mnie też ta cała sprawa Krwawego Króla. Czy jest nim ten kuzyn Faith, który zabił jej ojca? A tak swoją drogą, ciekawe, czemu to zrobił, bo jeśli chodzi o dziedziczenie, to przecież pierwsza w kolejności byłaby właśnie Faith i wtedy jej też musiałby się pozbyć. A potem jeszcze wujka i pewnie paru innych krewnych, nim to jemu należałby się tron. No ale pewnie wkrótce wszystkiego się dowiem.
Co do tej narracji to wszystko zależy od tego, jak chcesz przedstawić całą historię. Na pewno pisanie w pierwszej osobie pozwala uniknąć wielu powtórzeń i czyni historię bardziej personalną, ale z drugiej strony możesz przedstawiać tylko jeden punkt widzenia. Narzucasz wtedy czytelnikowi, co ma myśleć o danych zdarzeniach/postaciach i nie dajesz mu miejsca na obiektywizm. No a poza tym wtedy musisz opisywać zdarzenia z perspektywy konkretnej osoby. No chyba, że zamierzasz wprowadzić dwóch narratorów i akcja raz będzie rozgrywać się np. z punktu widzenia Faith, a raz Logana. Ale szczerze mówiąc nie jestem zwolenniczką takich rozwiązań. Jeśli już w pierwszej osobie, to lepiej, żeby był jeden narrator. Nie wiem, czy jest sens pytać czytelników o zdanie w tej kwestii, bo wszystko zależy od tego, jaki efekt chcesz osiągnąć za pomocą narracji, która wbrew pozorom ma duży wpływ na całość każdego opowiadania.
Pozdrawiam
b-u-n-t
teorainn
Początkowo chciałam aby te kości były jakąś wielką, mroczną i drastyczną tajemnicą. Jednak doszłam do wniosku, że nie chce aby Logan był aż tak "popieprzony" ;)) Więcej o jego przeszłości planuję napisać w kolejnym rozdziale i tam powinno się trochę wyjaśnić czemu ma taka a nie inną naturę. :)
UsuńCo do narracji, to nie zastanawiałam się nad jej wpływem na całość - nie tak dogłębnie. Bardziej chodziło mi tutaj o to, że gdy czytacie to czy ma to jakiś sens, czy zdania raczej wyglądają na sklejone przez dziecko z podstawówki.
Również pozdrawiam!
Zapomniałam napisać czegoś.
OdpowiedzUsuń,,-Dlatego tylko, że jest on człowiekiem czynu, a nie słowa"
Bardzo mi się spodobały słowa Renarda :)
Mają takie głębokie znaczenie i można dostrzec tutaj dobre serce Logana. Przynajmniej ja dostrzegam ;)
fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com
Pozdrawiam i weny ;*
Jak Nocna Łowczyni każdej nocy będę polowała na następny ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"W tym momencie pragnęła rzucić się biegiem, aby bolesne myśli zostały daleko w tyle. Jednak rozsądek podpowiadał jej, że nie pobiegłaby daleko z Loganem za plecami. Nagle zapragnęła, po raz pierwszy od wielu lat, użyć magii. Proste zaklęcie maskujące sprawiłoby, że jej tworzysz za nic w świecie nie mógłby jej wyśledzić. Lecz smutna prawda zmyła to pragnienia równie szybko jak się pojawiło. Faith nie ma już magii. Zanim uciekła z Ether odebrano jej magię. Odebrano jej cząstkę, która była składnikiem jej życia, zupełnie jakby wyrwano jej część serca. Rana zdążyła się zabliźnić lecz na jej miejscu pozostała pustka. Odebranie magii było porównywalne do śmierci." — zobacz ile razy powtórzyłaś słowo jej w tym krótkim fragmencie. Nie wygląda to dobrze ;)
OdpowiedzUsuńDalej robiąc skondensowaną minę. - skondensowane to może być mleko:D może chodziło ci o "skonsternowaną"?
A co do treści, jeśli uważasz, że lepiej odnalazłabyś się w narracji pierwszoosobowej to zmień;) Choć ja osobiście nie odczuwam, żeby czegoś tutaj brakowało i podoba mi się ta trzecioosobowa. Decyzja należy do Ciebie. Myślałam, że ta beczka kości ma jakąś bardziej brutalną genezę. Np. że składa się ze szczątków ludzi, którzy w jakiś sposób narazili się Loganowi albo coś takiego. To wyciąganie z grobów było bardzo lekkie w porównaniu z tym, co nasunęło mi się do głowy po przeczytaniu poprzedniego rozdziału. Ale nie mówię, że to źle;)
Ciekawa jestem jak się potoczą losy Faith w tym obozie. To musi być bardzo przytłaczające, wiedzieć, że ludzie widzą w tobie swoją wybawicielkę. Nie jestem pewna czy ta dziewczyna da radę. Może urodziła się w potężnej rodzinie, ale to jeszcze nie oznacza, że potrafi dowodzić. Widać, że Strażnik bardzo w nią wierzy. Oby się nie zawiódł!
Pozdrawiam i czekam na następny! ;**
Och! Czytałam to kilka razy i mi się nie rzuciło w oczy? Jak to możliwe? Aż mi wstyd za tyle powtórzeń. Niestety pisanie w 1os. ma to do siebie. Tym bardziej, że mam bardzo duże zapędy do pisania mnóstwa powtórzeń... :(
UsuńJak wyżej odpisałam na jeden komentarz, nie byłam pewna czy całość nie brzmi czasem jak pisana przez dziecko ze szkoły podstawowej. To moje pierwsze doświadczenie z narracją 1os. i ciężko jest mi się dostosować.
Co do tych nieszczęsnych kości, to początkowo chciałam aby wiązała się z tym historia typowo brutalna i drastyczna. Jednak nie chciałam aby Logan wyszedł na jakąś makabryczną postać, gdyż mam dla niego inne plany. :)
Zdecydowanie chodziło o skonsternowaną! :D Tak to jest jak się pisze szybko, co wena na place przyniesie. :D
Co do Faith to zawarłaś w tym komentarzu dużo prawdy. :)
Pozdrawiam!
'jej' 'ją' albo 'się' to chyba najczęściej powtarzane słowa wszędzie;D Ja też się ogromnie z tym męczę dlatego zawsze przed opublikowaniem rozdziału wciskam ctrl+f i je wpisuję;D Wtedy mam pewność, że nie będzie za dużo;) To fajny motyw;D
UsuńNominiwałam Cię do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj: http://harrypotter-zaklecie-zycia.blogspot.com/2015/05/liebster-award.html
Bardzo, bardzo Ci dziękuję! ;))
UsuńNiestety postanowiłam nie brać udziału w tych nominacjach, bo zazwyczaj kończyło się na tym, że nigdy ich dokończałam itd. Mam nadzieję, że rozumiesz :)
Narracja 1os. jest łatwiejsza, ale na 3 łatwiej balansować, myślę, że jest ciekawsza. Większych błędów nie wyłapałam. Jedyne na co bardzo zwróciłam uwagę to wątek o skondensowanej minie, skondensowana to raczej zagęszczona, do tego zagęszczona w kontekście np. mleka, jogurtu.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do treści, ciekawa jestem co spotka Faith w obozie. Rozdział bez większych niespodzianek, jednak czytało się przyjemnie. To jak zbawienna wydaje się być rola dziewczyny w życiu tego świata jest zadziwiające. Ciekawa jestem jak ona poradzi sobie z tą rolą. Pozdrawiam i oczekuję kolejnego rozdziału.
Chodziło o skonsternowaną minę, pośpiech robi swoje.. ;D
UsuńMnie osobiście wydaje się, że to 3os. jest łatwiejsza. Kiedyś pisałam wyłącznie w takiej i nie narzekałam. Jednak tutaj postanowiłam zaryzykować i przetestować 1 os. :)
Co do jej zbawiennej roli, to będzie ciężko.
Pozdrawiam!
Hej, rozdział juz przeczytałam, ale jestem na telefonie i nie za wygodnie pisze się długie komentarze, więc cos na temat rozdziału napiszę jak dorwę się do komputera. Do jutra powinnaś już dostać opinie rozdziale :)
OdpowiedzUsuńDobra, przepraszam za te opoźnienia ;( Jest rano, ale lekcje mam na pózniej, wiec skomentuje ;) Rozdział bardzo przyjemny, lekki, generalnie mi sie podobał. Wiemy, że Faith ma bardzo ważne zadanie do wykonania. W koncu niezbyt ciekawe czasy nastały. Zawsze znajdzie sie taki król-tyran, ale zwykle jestem ich fanką, więc nie powiem, że go nie lubię, kimkolwiek jest. :) Ogółem Logan wziął na siebie ciężki obowiązek chronienia kobiety, ale droga najwyraźniej zeszła im dobrze, skoro tak szybko dotarli ;) Teraz duzo rzeczy powinno sie wyjaśnić, wiec czekam na next ;)
UsuńJednak da rade pisać z telefonu xd
Nominowałyśmy Cię do LBA http://diabelwaureoli.blogspot.com/2015/05/nominacja-do-liebester-blog-award-jest.html
OdpowiedzUsuńJa również jestem za 3os. Szczerze mówiąc preferuje tak napisane opowiadania. Xo do historii- jest bardzo zaskakująca i wciągająca:) z pewnością będę śledzić dalsze losy Faith ;) Błędów nie ma dużo wiec nie mam się do czego przyczepić
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Igrająca ze Śmiercią
igraniezesmiercia.blogspot.com
Zacznę może od tej zmiany narracji. Powiem tak, jeśli chcesz zmienić narrację proszę. Mnie osobiście nie przeszkadza sposób w jaki przekażesz nam treści, więc mnie jest to bez różnicy. To tylko tyle, że w narracji 1os, trzeba skupiać się na uczuciach i wnętrzu danego bohatera a narrator 3os, ma wgląd we wszystkie uczucia wszystkich bohaterów.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału. Logan miał niełatwe zadanie. Miał chronić najważniejszą osobę Etheru, z pewnością niejednokrotnie uratował życie Faith, choć ona sama nic o tym nie wie.
Bardzo zaciekawiło mnie kim jest ten Strażnik i dlaczego uważa, ze nadszedł czas by sprowadzić Faith do domu (swoja droga imię bohaterki też jest naprawdę znaczące :D)
Spodobał mi się sposób w jaki Logan kontaktował się ze Strażnikiem. Ciekawy pomysł :)
Sądziłam, że z kośćmi będzie wiązać się o wiele mroczniejsza historia niż odprawianie czarnej magii, ale przecież nie wszystko musi mieć jakiś psychiczny podkład, prawda? :)
Skoro już od razu dotarli do obozu, mam nadzieję, że ów mężczyzna, którego Faith poznała odpowie na wszystkie nurtujące pytania i przybliży nam (czytelnikom) informacje na temat Etheru.
(Jedzonko! Aż sama zrobiłam się głodna)
Życzę morza weny i pozdrawiam :*
Nominowałam Cię do LBA c:
OdpowiedzUsuńhttp://fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com/p/nomy-do-lba.html?m=0
Kurcze. Wydaje mi się to nieco straszne. Jeśli dobrze zrozumiałam, Faith chciała uciec i przez to właśnie odebrano jej moc. I teraz owej mocy nie ma! Jakim więc cudem ma pomóc miastu skoro nie potrafi czarować? :x To jest okropne. Oni widzą w niej księżniczkę i w ogóle wybawicielkę, a ona straciła to co, prawdopodobnie było dla niej najważniejsze. Chyba, że cudna dziewczyna wyciągnie jakiegoś asa z rękawa :D Jakoś tak właśnie na taki obrót sprawy liczę :p
OdpowiedzUsuńNo i coraz bardziej podoba mi się Logan *-*
Pozdrawiam :*
Przybywam dzisiaj z zamiarem przeczytania kolejnych rozdziałów, a że nie ma ich najwięcej, to chyba wyrobie się i będę już na bieżąco :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Renard. Niby jeszcze nie wiemy, czy jego intencje co do dziewczyny są na pewno dobre, ale wydaje się ciekawą postacią, no i podoba mi się jego podejście do Logana. Przyda mu się trochę krytyki, żeby nie myślał, że jak sprowadził księżniczkę, żeby ocaliła królestwo, to jest taki och i ach xD
Faith nie ma mocy. Magii. W ogóle to podoba mi się, że poza istnieniem świata równoległego do naszego, są jeszcze w nim osoby z nadnaturalnymi mocami. I z tego co się orientuję, to nie są jedyne, bo była chyba jakaś wzmianka o uwięzionych olbrzymach.
I zastanawiam się, jaka konkretnie jest rola starca jako strażnika czasu. Mam nadzieję, że to jakoś rozwiniesz, bo wydaje mi się że chodzi o coś więcej, niż magię. Że spełniał jakąś ważną rolę w królestwie. Lecę dalej :D
Powróciłam i tu. Tak jak obiecywałam zamierzam nadrobić cały ten blog, ale pewnie dopiero w nocy. Mnie tam nie przeszkadza, że jest zakończony, bo lubię czytać tak od początku do końca, niczym książkę.
OdpowiedzUsuńPóki co nie zżyłam się jeszcze z bohaterami na tyle, by zapamiętać ich imiona. Pamiętam za to Logana i muszę powiedzieć, że go lubię, tego jego kumpla też. Zastanawia mnie jednak najbardziej ten dureń, który rządzi. Jestem go tak bardzo ciekawa, że aż facet mnie intryguje.
Nie wyobrażam sobie tyle czasu podróżować bez chociażby kanapki, więc współczuję głównej bohaterce.
Ciekawe co dla niej przygotowałaś w kolejnych rozdziałach. Nie obijam się więc tylko przechodzę do następnego.